Ceremonia rozpoczynała się w centrum Kijowa, niedaleko parlamentu. Drzwiczki limuzyny odsunęły się, a ja ujrzałam ogromny, czerwony dywan, który ciągnął się i ciągnął. Wydawał się w ogóle nie mieć końca.
- O matko - jęknęłam.
Kristian ścisnął moją dłoń.
- Spokojnie, jakoś damy radę - powiedział krzepiąco, chociaż wiedziałam, że ta sytuacja jest dla niego tak samo nowa jak dla mnie.
Gdy wysiedliśmy, od razu uderzył we mnie szum błyskających fleszy. Po jednej stronie rozciągała się tak zwana "ścianka", po drugiej, za barierkami znajdowali się reporterzy, którzy przeprowadzali wywiady z poszczególnymi artystami. Panował ogólny chaos, ktoś grał na gitarze, ktoś jodłował. Może to dziwne, ale gdy popatrzyłam na tych wszystkich ludzi, którzy mają przed sobą prawdopodobnie najważniejszy tydzień w życiu, poczułam się pewniej.
Starałam się iść pewnie przed siebie i sprawiać wrażenie kogoś, kto doskonale wie, co tutaj robi. Uśmiechałam się i wymachiwałam flagą Bułgarii, którą wcisnęła mi jakaś niska kobieta w okularach.
- Kristian Kostov?! Możemy pana prosić? - zawołał jeden z dziennikarzy.
- Chodź ze mną - Kris zgarnął moją rękę i pociągnął za sobą w kierunku barierek.
Przez większość wywiadu tylko stałam i udawałam szczęśliwą oraz wyluzowaną, ale wiedziałam, że moja obecność wiele dała Kristianowi. Odpowiadał na pytanie za pytaniem, śmiał się, żartował.
- Jeszcze ostatnia sprawa. Co najbardziej spodobało ci się na Ukrainie?
- Dobre pytanie - zaśmiał się chłopak. - Tak najbardziej to chyba Majdan, tutejsze jedzenie i... I Tania.
***
Po części na czerwonym dywanie wszyscy przenieśliśmy się do jednego z najbardziej eleganckich klubów w całym Kijowie. Tam miało odbyć się nieco mniej oficjalne przyjęcie dla uczestników. Było w końcu co świętować, właściwie od jutra zaczynała się rywalizacja.
Wszystko było tak ekskluzywne, jak sobie wyobrażałam. Na wejściu kelnerki witały gości szampanem... i właśnie. Tu pojawił się problem, bo jedna wydała mi się zbyt znajoma. Przeprosiłam Kristiana oraz jego ekipę i poszłam sprawdzić, czy ta ruda czupryna należy do tego o kim myślę, czy po prostu już zawodzą mnie oczy.
I niestety okazało się, że z moim wzrokiem wszystko w porządku.
- Irina?! - nie mogłam w to uwierzyć.
- Życzy sobie pani kieliszek? - podsunęła mi tacę pod nos.
- Oh przestań! - odepchnęłam ją. - Coś ty znowu wymyśliła? Co tutaj robisz?
Ruda zarzuciła włosami.
- Mam wiele znajomości i doskonale o tym wiesz. Poza tym, czy nie uważasz, że to będzie dla mnie wspaniałe doświadczenie? Niecodziennie ma się okazję spotkać tyle znanych osobistości. A teraz daj mi w spokoju wykonywać swoją pracę - wysyczała i zaczęła podawać szampana kolejnym gościom.
- Nie wiem co knujesz, ale nie popsujesz mi tego wieczoru - powiedziałam.
- Jeszcze zobaczymy, złotko.
Szybko odkręciłam się i odeszłam od Iriny. Nie miałam pojęcia o co jej chodzi, ale stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować. Jest tylko zazdrosna i chce mi zrobić na złość. Nic więcej.
Szukałam w tłumie Krisa i w końcu go znalazłam. Nie był ze swoją ekipą, lecz z kilkoma innymi uczestnikami.
- W końcu. Tania! Chodź, muszę cię tu wszystkim przedstawić.
Podeszłam bliżej. Kristianowi towarzyszyło dwóch chłopaków i dziewczyna.
- Tania, to jest Manel, reprezentuje Hiszpanię. To Isaiah z Australii. A to Ellie albo jak wolisz Blanche, reprezentantka Belgii - mój chłopak wymienił wszystkich.
- Hej - przywitałam się. - To zaszczyt was wszystkich poznać.
- Oj weź nie przesadzaj młoda - Manel poklepał mnie przyjacielsko po plecach. - Dobra , a teraz chodźmy uczcić rozpoczęcie najważniejszego konkursu w naszym życiu!
Usiedliśmy w jednym z boksów i zajęliśmy się niezobowiązującą gadką. Starałam się nawet zignorować to, ze drinki przyniosła nam Irina. Uśmiechnęła się do mnie złośliwie, gdy stawiała przede mną szklankę z palemką. Ale nie to nie mogło popsuć mi zabawy. Dobrze chociaż, że Kris chyba nie rozpoznał kim była obsługująca nas kelnerka, bo jeszcze odbiłoby się to na jego własnym samopoczuciu.
- A właściwie to jak się poznaliście? - zapytał Isaiah.
- Mało interesująca historia. Tania wpadła na mnie na ulicy - odpowiedział Kris.
- Nie, to ty na nie wpadłeś - zaprzeczyłam.
- A czy to ważne? - zaśmiał się chłopak. - Najistotniejsze jest to, że to była najszczęśliwsza kolizja w moim życiu.
- To naprawdę słodkie - przyznała Ellie.
Chwilę później jakby znikąd pojawił się Daniel.
- Kristian, chodź ze mną na chwilę. Sania chce pilnie z tobą porozmawiać.
- Muszę? Dobra, oby to serio była tylko chwila, Czekajcie tutaj! - chłopak wstał od stolika i oddalił się wraz z bratem.
Zaczęło kręcić mi się w głowie. Cholera, nie sądziłam, że jakiś tam kolorowy drink tak na mnie zadziała.
- Co się stało? Źle się poczułaś? - zainteresowała się Blanche.
- Wiesz co, troszeczkę. Może pójdę pooddychać trochę świeżym powietrzem.
- Iść z tobą?
- Nie, nie. Dam radę.
Wstałam i zaczęłam kierować się w kierunku wyjścia. Zawroty głowy nie mijały, zaczęłam potykać się o własne nogi. Ostatkiem sił znalazłam jakąś ścianę, o którą mogłam się podeprzeć. Chyba ścianę. W sumie to już nie wiem. Mało co pamiętam.
~~~~~~~~
No hej, pamiętacie nas jeszcze?
Wracamy i to z przytupem, ale musicie nas jakoś zmotywować.
25 gwiazdek i next jest wasz. Wiemy, że jesteście w stanie to zrobić.
Całusy M. i W.
CZYTASZ
YOU GOT ME //KRISTIAN KOSTOV
أدب الهواة18.01.2018 #686 w fanfiction 24.12.2017. #854 w fanfiction Niewiemodkiedy #6 w teamkris Tania. Zwykła nastolatka z Ukrainy, która pewnego dnia poznaje tajemniczego chłopaka, przy którym jest w stanie zapomnieć o codziennych problemach. A ma ich n...