Rozdział 6

406 45 14
                                    

 Od rozstania z chłopakiem nie mogę przestać o nim myśleć. Miał w swoim spojrzeniu coś co sprawiło, iż momentalnie zapomniałam o tym, że stoję przemoczona na środku ulicy. O tym, że nie mam oparcia w swoich rodzicach. O tym, że muszę zastępować matkę swojemu ośmioletniemu bratu. Wszystkie moje problemy i zmartwienia wtedy po prostu zniknęły.

 Ale to już nie istotne. Brunet zniknął z mojego życia równie szybko jak się pojawił. Nie znam nawet jego imienia. Może i byłam trochę oschła dla chłopaka, ale miałam za sobą ciężki dzień. A starał się być dla mnie taki miły... Trudno, czasu nie cofnę.

-Tania, chodź na dół szybko! - z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos ojca.

Cholera.

Pił coś. Na sto procent. W tym momencie zignorowanie jego rozkazu było jeszcze gorszą opcją, więc lekko przestraszona zeszłam, niepewnym krokiem, do kuchni.

-O co chodzi? - spytałam. Nie widziałam mamy w salonie, więc pewnie spała.

-Co to kurwa za pierdolnik w tej kuchni? - wykrzyczał.

-Tato znowu jesteś pijany- stwierdziłam zawiedziona.

-To nie ma znaczenia. Nie zmieniaj tematu! Tania, kurwa, co to za syf?

 Osobiście nie nazwałabym tych kilku brudnych naczyń w zlewie syfem, ale fakt przeoczyłam to. Zazwyczaj sprzątam wszystko w domu tak, żeby nie mógł się do niczego przyczepić.

-Przepraszam- nieśmiało wydukałam- Już to zmywam.

 Przysunęłam się do zlewu i już zabierałam się za sprzątanie, ale tata odepchnął mnie gwałtownie. Straciłam równowagę i uderzyłam plecami o kant szafki.

-Zejdź mi z oczu.

-Tato... - powiedziałam przez łzy.

-Wypierdalaj! Już! - krzyknął.

 Niewiele myśląc wstałam i wybiegłam z domu. 

 Przez pewien czas szłam przed siebie bez celu, a po policzkach ściekały mi łzy. Najbardziej boję się teraz o Igora, ponieważ został w domu. Ojciec jeszcze nigdy nie podniósł na niego ręki, ale zawsze może być ten pierwszy raz. Ale nie mogę teraz wrócić. Muszę poczekać, aż tata trochę ochłonie. Nie wiem co ze sobą zrobić. Poszłabym do babci, ale ona nie może zobaczyć mnie w tym stanie. Wie o depresji mamy i o tym, że ciężko jest jej pomóc, ale raczej nie spodziewałaby się przemocy w naszej rodzinie. Ja sama nie chce jej dodatkowo martwić. Jest stara i schorowana. Jeszcze jakoś daję radę sama ogarniać naszą rodzinę.

 Załamana całą tą sytuacją usiadłam na najbliższej ławce, spuściłam głowę i rozpłakałam się jak małe dziecko. Po chwili poczułam, że ktoś stanął obok mnie. Następnie osoba przyklękła i położyła dłoń na moim kolanie.

-Tania, wszystko w porządku? - usłyszałam znajomy głos.

~~~~~~~~~

Kto waszym zdaniem spotkał zrozpaczoną Tanię?

Następny rozdział pojawi się w zależności od waszej aktywności. Także zachęcamy do komentowania, bo to nas bardzo motywuje do dalszego pisania.:D

Pozdrawiamy M i W. :)

YOU GOT ME //KRISTIAN KOSTOV Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz