Sixth

191 42 7
                                    

- Jimin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jimin.. Jimin poczekaj! - za brunetem biegł jego najlepszy przyjaciel głośno go wołając, lecz Jimin nie zwracał na niego uwagi. Kroczył dumnie przed siebie, udając że wszystko jest w porządku. I choć nie zdawał sobie z tego sprawy, oddalał się od wszystkich. Zamykał się w sobie choć nie miał ku temu powodu.

- Po co? - warknął nie odwracając się do przyjaciela, idąc dalej przed siebie. Namjoon cały zadyszany próbował dotrzymać kroku młodszymu chłopakowi, który teraz udawał jakby w ogóle się nie znali.

- Mieliśmy razem wracać, nie pamiętasz?

- Mieliśmy też się przyjaźnić, nie pamiętasz? - słowa odbiły się w głowie Kima niczym echo, przebijając jego umysł i wszystkie myśli. Patrzył  zszokowany na profil Parka, który tylko prychnął pod nosem z pogardą i spojrzał się na niego kątem oka.

- O czym ty mówisz?

- Och proszę Cię nie udawaj, dobrze? Doskonale wiesz o czym mówię.

W końcu obaj się zatrzymali patrząc sobie w oczy. Jedne wyrażały niezrozumienie a drugie pustkę i gniew, zaś do ich domów pozostała niecała minuta drogi. Wiec gdyby doszło do rękoczynów najpewniej jedna z matek powstrzymałaby ich.

- Jimin ja naprawdę nie wie-

- Mieliśmy się przyjaźnić Namjoon, obiecaliśmy sobie wierność i szczerość. Kurwa stary obiecałeś - tu Jimin się zatrzymał przenosząc wzrok na swoje ręce, które pod wpływem emocji zaczęły się trząść (a to nie był dobry znak). Następnie spojrzał się gniewnie w oczy swojego znajomego widząc dziwną pustkę, zaś jego zaczęły się szklić - Obiecałeś, że nikomu o mojej chorobie nie powiesz.

- Przecież ja nikomu nie powie-

- Nie kłam! Proszę Cię nie kłam! Przecież ja wszystko słyszałem, ja widziałem jak ze mnie szydzisz za moimi plecami! - Park wybuchnął, nie panował nad swoimi emocjami. Wewnętrzna furia tylko wzrastała w każdej sekundzie, zaś jego krzyk zapewne było słuchać na całej ulicy - A ta plotka w szkole mówiąca wprost o moim zaburzeniu sama się wzięła?! Ty naprawdę nie wiesz czy udajesz?

- Jimin...ja..ja przepraszam..- tylko tyle wyszło z ust Kima. Był zszokowany słowami bruneta. Przecież on wszystko widział. Teraz nie mógł kłamać, usprawiedliwiając się byle gównem, Jimin i tak by mu nie uwierzył.

- W dupie mam twoje przeprosiny, Namjoon.

- Jimin ja naprawdę przepraszam, powiedz co mogę zrobić żebyś mi wybaczył? - starszy desperacko próbował znaleźć jakieś łagodne rozwiązanie, wiedział że spierdolił lecz nie wiedział jak bardzo.

- Spierdalaj z mojego życia - syknął cicho brunet odwracając się do szatyna plecami powoli kierując się w stronę domu.

- Co z naszą przyjaźnią? Przecież jesteśmy przyjaciółmi Jimin...

- Wiesz ja też tak myślałem, ale najprawdopodobniej się myliłem.

Te słowa były ostatnie, po nich nastąpiła głucha cisza lekko zakłócona cichym łkaniem młodego Parka biegnącego do domu. I stojącym na tym samym miejscu Namjoonem przyglądającemu się chłopakowi, zaś z jego oczu płynęły łzy mimo że z ust nie wyrwało się nawet jęknięcie.

•❄•

Park Jimin nie znalazł nigdzie zrozumienia, nawet w zaciszu domowym. Chociaż tego miejsca trudno było nazwać prawdziwym domem.

Park Jimin, który z początku był twardy nie znoszący hałasu.

Ostatniecznie został zagubionym dzieckiem błąkającym się po znajomym lesie i mimo, że został sam, nie przeszkadzało mu to. Cholera on wiedział. Wiedział o tym od samego początku.

Przecież w końcu kiedyś musiał zostać sam, czyż nie? 

Błąkał się po lekko zaciemnionym lesie szukając spokoju od wszystkich myśli krzyczacych w jego głowie. Chodził tak w kółko, aż dostrzegł te znajome blond włosy należące do tej znajomej porcelanowej twarzy.

Szybko podbiegł do chłopaka, który nie był jakoś szczególnie nastawiony na spotkanie z brunetem, lecz gdy tylko zobaczył jego stan od razu złagodniał.  Park Jimin kiedy przyklęknął obok bruneta juz nie wytrzymał natłoczonych w jego sercu uczuć. Rozpłakał się na dobre na oczach nieznajomego.

I mimo, że nikt się tego nie spodziewał wokół ramion Park Jimina oplotły się ramiona tego nieznajomego chłopaka, który teraz przyciskał do siebie zrozpaczonego bruneta.

- Nie płacz Jiminnie, życie to wredna suka - westchnął głaszcząc chłopca po głowie, zaś sam patrzył się w piękny księżyc.

A/n: Zauważyłam że ostatnio jest prawie zerowa aktywność pod rozdziałami, co mnie niezwykle smuci, ponieważ lubie czytać wasze komentarze :( Więc proszę zostawcie coś po sobie a będę bardzo wdzięczna❤

Autofobia p.jm+m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz