Musiał mu jakoś pomóc. Musiał za wszelką cenę pomóc Jiminowi.
Cholera, przecież to była jego wina. Przez jego głupią ciekawość młodszy chłopak zemdlał przez atak paniki.
Dlatego Yoongi czym prędzej położył nadal trzęsące się ciało na jego bluzie i pobiegł w kierunku miasta.
Muszę kogoś znaleźć.
Inaczej Jiminowi stanie się krzywda.
Te dwa zdania naprzemian rozbrzmiewały w głowie blondyna, gdy pokonywał odległość między lasem a miastem. Biegł tak szybko, że ledwo co widział na oczy lecz nie czuł żadnego zmęczenia.
Zaś przy nim biegł dobrze znany mu wilk, samotny jak zwykle. Zawył głośno z paniką co jakiś czas wpatrując się w czarne oczy blondyna. Oczy Yoongiego zaszły łzami, on wiedział co zwierzak chciał mu przekazać.
Dobrze znał tego wilka, niegdyś gdy przechodził tymi drogami widział go. Widział lecz nie samego, był razem z mniejszym wilkiem o białym umaszczeniu. Zauważył wtedy jak czarny wilk leży bezradnie z pyskiem na ciele jego ukochanego, nie żywego białego towarzysza. Bowiem sierść mniejszego była skalana ciemną cieczą, kolorem podchodząca pod purpurę.
I właśnie wtedy po raz pierwszy się spotkali. Yoongi po raz pierwszy zobaczył niemal niewidoczne łzy zwierzaka, spływające po jego pysku. To był okropnie smutny widok.
Widok w którym widzisz umierającą miłość i cholerną bezradność.
I właśnie wtedy kiedy blondyn odszedł nisko kłaniając się ze współczuciem, zwierzak zaczął wyć. Wył tak głośno jakby oznaczało to jego śmierć.
I wtedy Yoongi uronił pierwszą łzę.
Lecz obecnie musiał uratować swoją własną miłość. Dopiero teraz dotarło do niego jakim uczuciem darzy młodszego, nie mógł mu dać odejść, nie teraz. Kiedy wiedział jaki ważny się dla niego stał i kiedy wiedział, że czarny, samotny zwierzak próbuje mu pomóc. Tak jak jemu nikt nie pomógł, kiedy było już za późno.
I gdy znalazł się na granicy oddzielającej las i miasto, zatrzymał się.
- Nie mogę - szepnął do siebie tępo patrząc na ziemię przed nim. Umysł krzyczał aby w końcu się ruszył i sprowadził pomoc lecz ciało nie słuchało, bo przecież - Zostanie mi tak mało czasu.
Lecz zaraz przypomniał sobie o uroczym brunecie, który czekał na niego w lesie. Nieprzytomny i roztrzęsiony a jego życie było w niebezpieczneństwie.
- To moja wina.
Brunecie, który tyle wniósł do jego abstrakcyjnego życia, wprowadził do niego radość i lekką esencję czułości. Zostawił Jimina, który stał się dla niego najważniejszy. I mimo, że chciał mu pomóc, tak skrzywdził go jeszcze bardziej.
Dlatego niewiele myśląc ruszył przed siebie, czując wyraźne ukłucie gdzieś po lewej stronie klatki piersiowej.
I gdy sprowadził należytą pomoc, patrząc się jak ciało Jimina znika za drzwiami karetki zdał sobie sprawę co tak naprawdę zrobił.
Zostało tak mało czasu.
Przez niego Park Jimin będzie naprawdę cierpiał.
________________________________________
Zwracajcie uwagę na szczegóły
CZYTASZ
Autofobia p.jm+m.yg
Random»O Park Jiminie bojącym się samotności« "-Nie płacz Jiminnie, życie to wredna suka" ❝Because loneliness is like second house from which there is no escape❞ ↪Little Angst&Fluff↩ 2# in philosophy | 22112018 #109 w paranormal |08062018 #61 w paranormal...