Samotni we dwoje

275 26 3
                                    

"Hej ludzie, idą święta" jak mówi pewna piosenka.  Nie dość, że napisałam nowy ff to jest to Mystrade.
Niezawodna bleha24 nawet go sprawdziła i wymyślila tytuł.
Miłego czytania.

Gregory Lestrade skończył swoją służbę już niemal godzinę temu, nie miał dziś żadnej sprawy, więc miał zamiar od razu wyjść z Yardu. Lecz zamiast tego, musiał wypełnić wszystkie zaległe dokumenty, zanim udał się do domu. Od rozwodu z żoną w ogóle nie miał ochoty zbyt szybko tam wracać. Wszyscy powtarzali mu, że podjął dobrą decyzję i że nie powinien już dłużej żyć z kobietą, która ciągle go zdradzała. Jednak nie obchodziło ich to, że teraz został całkiem sam. Z pracy wracał do pustego domu. Nie tylko bez połowy mebli, które Emma zabrała ze sobą, ale i życia. Nawet jego kot jakimś cudem uciekł z mieszkania zaraz po jej wyprowadzce.

Przez pierwsze miesiące starał się zacząć życie od nowa, znaleźć drugą połówkę, a później kota, jednak mimo naprawdę wielu prób żadna z jego randek nie wypaliła, a Mikuś, czyli kot zabrany ze schroniska, mimo aż zbyt uroczej nazwy, wychodził ze swojej kryjówki jedynie, by nasikać mu do butów.
Niedługo po tym jak zrezygnował z kolejnych prób spotkania nowej miłości, jego znajomi przestali zapraszać go chociażby na piwo, ponieważ wręcz wysysał energię z otoczenia. I tak niemal dzień w dzień wracał do pustego domu i oglądając głupią telewizję, starał się nie myśleć o samotności.
Lecz dziś było inaczej. Gdy tylko otworzył drzwi wejściowe, zobaczył stojącego mężczyznę. Początkowo zastanawiał się dlaczego Mycroft Holmes stoi w korytarzu, z płaszczem przewieszonym przez rękę, oparty o parasol.Lecz wtedy przypomniał sobie, że nie zdążył jeszcz kupić nic, na czym jego gość mógłby usiąść. Meble nie były dla niego zbyt istotne, ponieważ jedynie przegryzał coś na szybko w kuchni i zamykał się w sypialni. Tam, co prawda było krzesło, ale miał wrażenie, że polityk ma jednak na tyle przyzwoitości by nie zaglądać do tego pomieszczenia, nawet mimo tego, że właśnie się do niego włamał.
– Nie masz fartucha? – odezwał się inspektor, gdy zrzucił już buty i odwiesił płaszcz.
Mycroft jedynie przyglądał mu się szczerze zaskoczony. – Stojąc tam wyglądasz jak kochająca żona czekająca z obiadem na ukochanego, gdy ten zmęczony wraca z pracy – wyjaśnił, idąc do kuchni.
Holmes wciąż stał w tym samym miejscu, jednak typowe dla niego nieodgadnione oblicze powróciło.
Co zaskakujące, Grega jego niespodziewany gość napełnił optymizmem i energią, o którą starszy mężczyzna już dawno przestał się podejrzewać. Nawet nie do końca mógł zrozumieć czemu tak się stało. Jednak, nie mogąc się powstrzymać, podniósł przykrywkę z jedynego garnka, który został mu po rozwodzie. Ich też nie było czasu dokupić.
– Więc co mi przygotowałeś, kochanie? – zapytał.
Kiedy, zgodnie z przewidywaniami, zobaczył jedynie lekko przypalone dno, odwrócił się do Mycrofta i przelotnie pomyślał, że mężczyzna pewnie właśnie zastanawia się, czy nie potrzebuje pomocy lekarza.

Lecz tak naprawdę po początkowym szoku, Mycroft lepiej przyjrzał się starszemu mężczyźnie i wszystko rozumiał. Zdolność dedukcji rozwinął jeszcze lepiej niż jego młodszy brat, lecz w każdej chwili potrafił zignorować to co widział.
A widział, iż jego gospodarz jest przemęczony i samotny. Mało kto spodziewałby się tego drugiego po tym przystojnym i towarzyskim mężczyźnie, jednak on od początku wiedział, że to nastąpi. Gregory był przywiązany do żony i kiedy dowiedział się o jej zdradach, to naprawdę go zabolało. Do tej pory całą winą obarcza siebie i swoją pracę. Teraz więc, mimo pragnienia posiadania kogoś bliskiego, mniej lub bardziej świadomie, wszystkich odrzucał.

Lecz do niego, z jakiś powodów powiedział kochanie, co spowodowało przyjemne ciepło w jego klatce piersiowej. Nigdy nie został tak nazwany, nawet w niezbyt udanej próbie bycia zabawnym.
– Już skończyłeś swojej małe przedstawienie, inspektorze? – zapytał po chwili milczenia polityk.
Lestrade westchnął głośno, rozglądając się po pustej kuchni w poszukiwaniu krzesła. W końcu zrezygnowany, jedynie oparł się o blat.
– Więc w jakiej sprawie tym razem Sherlock potrzebuje opiekunki?
Mimo iż ton Grega na to nie wskazywał, inspektor wcale nie był zły, wręcz przeciwnie, będzie wdzięczny za wszelkie rozproszenie.

Sherlockowe miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz