Koszmarna ciąża

228 21 4
                                    

I wracamy do normalności tj. Johncroftów.  

Przez moje niemal ciągłe poszukiwania na temat ciąży google zaczęło pokazywać mi reklamy jakiś dzieciowych rzeczy, chyba czas zmienić temat.

Sprawdzała Veutma za co dziękuję.




Ciąża jest przereklamowana i wbrew wielu opiniom nie jest najprzyjemniejszym okresem w życiu, o czym Mycroft przekonał się na własnej skórze.
Przez całe życie nic go tak nie sponiewierało. Który to już raz klęczał na zimnej podłodze w łazience? Niestety poranne mdłości tylko z nazwy były poranne, bo w jego przypadku trwały cały dzień. Do tego coraz gorzej było mu wstawać, ale na szczęście John był przy nim, by mu pomóc. Podał mu wodę, a później odprowadził do łóżka.
– Może powinieneś odwiedzić lekarza? – zapytał John po chwili milczenia, gdy był już pewien, że jego mąż jest już wystarczająco spokojny.

– Doskonale wiesz, że nie znoszę lekarzy.

– Z jednym wziąłeś ślub – odparł z uśmiechem John, który już dawno przestał się przejmować narzekaniem partnera na jego kolegów po fachu.

– Tym bardziej nie muszę odwiedzać innych – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Nie chcąc się wdawać w kłótnie, która na pewno nie pomogłaby dziecku wyszedł do kuchni, by zrobić coś do picia. Nie mógł dopuścić, aby jego mąż się odwodnił, przynajmniej tyle mógł teraz zrobić.

Po jakimś czasie wrócił z gorącą herbatą i ciastkami, które dziś rano kupił w cukierni na rogu.

– Jestem już wystarczająco gruby, nie potrzebuje kolejnych słodkości – powiedział Mycroft, gdy tylko je zobaczył, jednak i tak sięgnął po jedno.

Nauczony doświadczeniem John postanowił tego nie komentować.

Ułożył się wygodnie obok ukochanego i delikatnie zaczął masować jego brzuch.

Oczywiście dziecko, które cały dzień go kopało znieruchomiało, a John wydawał się być z tego powodu trochę zawiedzionym, jednak wściekłe spojrzenie przyszłego tatusia nie powstrzymało go od wygłoszenia tejże myśli na głos.

– Szkoda, że jakoś nie kopie, to takie cudowne uczucie.

Gdyby tylko mógł to Mycroft prawdopodobnie by teraz wstał, wyszedł i nie wracał tak długo, aż John błagał by go o wybaczenie. Był na to jednak zbyt niezgrabny.

– Ciekawe czy byłbyś tak zachwycony gdybyś czuł je niezamortyzowane przez mój brzuch niemal przez cały czas?

Nie zwrócił uwagi na odpowiedź, ponieważ dziecko, prawdopodobnie z całej swojej wcale niemałej siły, uderzyło go w wątrobę. Mógł się tego spodziewać, gdyż ostatnio robiło to często, kiedy się denerwował.

John, widząc ból na jego twarzy, którego nie starał się nawet zamaskować, zaczął przepraszać, przerywając tylko po to by wytłumaczyć maleństwu, że nie wolno tak mocno kopać tatusia.

To było tak rozczulające, że Mycroft kontynuował spokojne popijanie swojej ziołowej herbaty.

Gdy tak leżeli Holmes pomyślał, że ostatecznie nie skończył tak źle. Oczywiście, ciąża wiązała się z rosnącym z dnia na dzień bólem pleców, rozstępami, a także spadającym z każdym kolejnym centymetrem szacunkiem rozmówców do polityka. Ciężko jest kogoś naprawdę wystraszyć poruszając się jak przerośnięta kaczka, głównie do łazienki, chociaż już to wystarczyło, by miał problemy ze złapaniem oddechu. Jednak miał kochającego partnera, który pomaga mu przez to przejść.

W końcu już niedługo urodzi ich cudowne maleństwo, a wtedy wszystkie trudy, jakie teraz musi znosić będą jedynie nieistotnym wspomnieniem.

W ciszy, jaka nagle zapanowała, coraz gorzej było mu się skupić, zwłaszcza że usypiał go powolny oddech obok niego. Obudził go dopiero nagły skurcz łydki.

Nie przejmował się tym pamiętając, że w ciąży nie jest to nic nadzwyczajnego. Jedynie sięgnął po kołdrę, by się okryć i właśnie wtedy zauważył, że jego brzuch jest płaski.

Zrozumiał, że to był tylko straszny sen i usiadł. Jego nagły ruch zaalarmował Johna.

– Coś się stało? – zapytał zaspany.

– Odejdź – powiedział stanowczo.

Blondyn wydawał się być tak zdezorientowany, że przez moment miał ochotę mu już wszystko wyjaśnić, lecz wtedy John spróbował go przytulić.

– Spieprzaj stąd. Nie zmuszaj mnie bym wezwał ochronę – warknął groźnie.

John był zdezorientowany tym, że jego zwykle spokojny mąż nagle z przekleństwami na ustach wyrzuca go z ich wspólnej sypialni, jednak zauważył panikę w jego oczach i nie chcąc pogarszać jego stanu wstał.

– To pewnie tylko sen – zaczął, ale przerwała mu poduszka, która przeleciała obok jego głowy.

– Pozwól mi dziś być samemu, proszę.

I to wystarczyło, by wyszedł.

Mycroft miał wystarczająco dobrą pamięć by pamiętać, że nie może być w ciąży, jednak i tak dokładnie badał dłońmi swój brzuch. Jego rozmiar wciąż pozostawiał wiele do życzenia, jednak tak wyglądał na co dzień.

Gdy już się uspokoił i był bliski powrotu do snu, choć wciąż nie odważył się zdjąć dłoni z brzucha, obawiając się, że gdy to zrobi ten nagle rośnie, poczuł kopnięcie.

– John! – zawołał przerażony.

Sherlockowe miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz