Rozdział 7

225 19 7
                                    

Siedziałam na sofie i oglądałam film. Nie był zbyt ciekawy, ale nic fajnego akurat nie leciało na żadnym kanale.

Byłam w połowie seansu, gdy przerwał mi dzwonek do drzwi.

Zmarszczyłam czoło nie wiedząc kto do mnie przyszedł. W końcu nikogo się nie spodziewałam.

Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Uśmiechnęłam się szeroko widząc kto stał po drugiej stronie. Otworzyłam czym prędzej i rzuciłam się do uścisku.

Usłyszałam tylko pisk zdziwienia, a potem śmiech, gdy odwzajemniła uścisk.

- Jakbym wiedziała, że tak zareagujesz przyjechałabym ubrana w jakieś ochraniacze. Na pewno będę miała siniaki. - Powiedziała rozbawiona.

- Audrey, co ty tu robisz? Przecież miałaś być dopiero za tydzień. - Spytałam, gdy wreszcie się od siebie odsunęłyśmy. Nie wiedziałam, dlaczego była tak wcześnie, ale cieszyłam się, że mogłam w końcu zobaczyć się z przyjaciółką.

- Racja, ale zmieniły się nam plany. To znaczy mi. Brad jeszcze został w Londynie by wszytko dopiąć na ostatni guzik. Chciałam zostać z nim, ale stwierdził, że widząc jak się tam nudzę będzie lepiej jak wrócę i spędzę trochę czasu z tobą. I tak wiem, że miał dość mojego marudzenia, a to był tylko pretekst. Cóż, nie narzekam. - Zaśmiała się.

Przeszłyśmy do kuchni, wstawiłam wodę na herbatę, a Audrey przyszykowała nam kubki.

- Czyli mamy tydzień tylko dla siebie?

- Dokładnie. Już zaczęłam obmyślać, gdzie się wybierzemy przez ten czas. Do kiedy masz urlop?

- Do końca następnego tygodnia.

- Nie masz więcej dni? - Spytała z nadzieją.

Pokręciłam przecząco głową.

- Nie, zaległy urlop też już wzięłam.

- Kurcze, szkoda. - Westchnęła.

- I co wymyśliłaś?

Byłam bardzo ciekawa, gdzie postanowiła się ze mną wybrać. Wiedziałam, że nie zabraknie tam miejsca na jakiś bar. Lubiła chodzić do podobnych miejsc choć trochę się odstresować. Miała dość stresującą pracę w firmie narzeczonego, więc takie wypady pomagały jej się zrelaksować.
Potarła ręce i zaraz uśmiechnęła się szeroko.

- A więc tak, dzisiaj nic wielkiego nie będziemy robić. Jestem zmęczona podróżą i chciałam z tobą po prostu pogadać. - Zaczęła wymieniać swój plan. - Jutro możemy iść na zakupy, a w czwartek do Aspens Bar. Podobno jest świetny, przynajmniej tak mówiła Willow.

Kiwnęłam głową.

- Tak, też słyszałam, że jest dobry. Felix wspominał o nim ostatnio.

- Czyli postanowione. A na resztę dni nie mam jeszcze pomysłu. Najwyżej pójdziemy na spontana. - Wzruszyła ramionami i zalała herbatę.

Audrey bywała u mnie dość często, więc czuła się tu jak u siebie w domu. To nawet dobrze, nie musiałam przynajmniej obsługiwać jej jak normalnego gościa. Sama podchodziła i brała co chciała.

- Dobra, a teraz opowiadaj co u ciebie. - Zaczęła przyglądając mi się.

Tym razem to ja wzruszyłam ramionami.

- Nic ciekawego. Wieczorami chodzę na spacery jak zwykle, a wczoraj byłam na zakupach. Nic szczególnego.

- Nie mów mi, że masz takie nudne życie. Na pewno coś się wydarzyło. - Zaprzeczyła, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. W końcu moje życie nie było jakoś szczególnie urozmaicone.

Wrong NumberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz