Rozdział 8

232 25 13
                                    

Czwartek nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Nie mogłam uwierzyć, że tego dnia ponownie będzie mi dane spotkać Gavina. Cieszyłam się i denerwowałam za razem. Nie wiedziałam jak to będzie wyglądać. O czym będziemy wszyscy razem rozmawiać? Czy dogada się z Audrey? A może się nie polubią i będziemy siedzieć w dość krępującej ciszy? Może uzna, że nie jestem tak interesująca jak przy wymienianiu SMS - ów? A co jeśli ponownie wystawi mnie do wiatru?

Już sama nie wiedziałam co myśleć. Po razu drugi dopadły mnie wątpliwości i nienawidziłam tego. Audrey za to cieszyła się jak głupia na wizję wspólnego wieczoru. Zaprosiła jeszcze Willow, jej kuzynkę, a moją dobrą koleżankę. Stwierdziła, że jak postanowię spędzić trochę czasu z Gavinem na osobności będzie potrzebować kompana do rozmów. Oczywiście, uważałam to za bezsens. Nie zostawiłabym jej samej w barze nawet gdybym faktycznie chciała porozmawiać z nim bez świadków.

- Możesz przestać?

Spojrzałam na dziewczynę pytająco wybita z własnych myśli.

- Stukasz palcami o ten blat od kilku minut i doprowadzasz mnie tym do szału. - Wytłumaczyła lekko zirytowana.

- Och, przepraszam.

Wstałam i przeszłam do łazienki sprawdzić czy nie rozmazał mi się makijaż. Dziewczyna umalowała mnie troszkę mocniej niż zwykle, ale w granicach rozsądku. Nałożyła na moją twarz cień do powiek, maskarę, a na twarz błyszczyk. Nic wyzywającego za co byłam jej wdzięczna. Nie czułam się zbyt dobrze, gdy miałam na sobie pełny makijaż.

- Wyglądasz pięknie, nie masz czym się martwić! - Krzyknęła z salonu.

Przyznałam jej rację, nie wyglądałam tragicznie. Na sobie miałam białą, koronkową sukienkę sięgającą połowy ud, którą kupiłam w środę na naszych zakupach. Do tego założyłam brązowe sandałki na szpilce.

Byłam gotowa do wyjścia, lecz dziewczyna musiała jeszcze wyprostować włosy.

- Długo ci to jeszcze zajmie? Wiesz jak nie lubię się spóźniać. - Weszłam do salonu i zobaczyłam jak odkłada prostownicę.

- Skończyłam, nie marudź już tylko się zbieraj.

Przewróciłam oczami i wzięłam torebkę do ręki.

Wyszłyśmy z mieszkania i ruszyłyśmy do wyjścia z budynku.

- Nie stresujesz się? - Zagadnęłam, gdy wsiadłyśmy do zamówionej wcześniej taksówki.

- Nie, dlaczego bym miała?

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem. Masz spędzić wieczór w towarzystwie obcego mężczyzny. Bradowi to nie przeszkadza?

- Coś ty! Ufa mi tak jak ja jemu. Zresztą powiedziałam mu, że to twój mężczyzna i zostawię go tobie. - Puściła mi perskie oczko i uśmiechnęła się dumnie.

Wzniosłam oczy do góry.

A ona jak zwykle swoje.

- Nie patrz już tak na mnie. - Podniosła ręce do góry w geście kapitulacji. - Obiecuję, że nic przy nim nie powiem na ten temat.

- Mam taką nadzieję. - Mruknęłam i spojrzałam na telefon, który zawibrował w mojej ręce.

Gavin:
Będę za pięć minut.

Ja:
Okay, my też już jedziemy.

- To on?

Kiwnęłam głową.

- Już jest?

- Będzie za pięć minut.

Cmoknęła z aprobatą spoglądając na zegarek.

Wrong NumberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz