Rozdział 6

200 18 12
                                    

Gavin:
Co robi moja piękna koleżanka?

Ja:
Skąd wiesz, że jestem "piękna"?

Gavin:
Takie przeczucie.

Ja:
Może mylne?

Gavin:
Jak wyślesz zdjęcie to się przekonamy.

Ja:
Słaby tekst jak na wyłudzenie zdjęcia.

Gavin:
Tonący brzytwy się chwyta.

Ja:
Aż tak Ci zależy?

Gavin:
Chciałbym zobaczyć wreszcie z kim piszę. Znamy się już kilka tygodni, Ty wiesz jak wyglądam, a ja żyję w ciemno. To mnie dobija.

Ja:
Histeryzujesz.

Gavin:
Może troszeczkę, ale naprawdę chciałbym Cię zobaczyć.

Ja:
Nie jestem do końca przekonana.

Gavin:
Proszę.

Ja:
Nah.

Gavin:
Proszeee...

Ja:
...

Gavin:
Proszeeeeeeee...

Ja:
No dobra.

Gavin:
Serio?!

Ja:
Nie!

Gavin:
Jesteś wredna.

Ja:
Już dawno to ustaliliśmy.

Gavin:
Teraz mi smutno.

Gavin:
Przytulisz mnie na pocieszenie?

Ja:
Wyjdź do parku i przytul drzewo.

Gavin:
Wolę Ciebie.

Ja:
Ja bym wolała być teraz na Hawajach, a jestem gdzie jestem.

Gavin:
Dlaczego ja z Tobą nadal piszę?

Ja:
Podobno mnie lubisz.

Gavin:
Tak, chyba dlatego.

Gavin:
A Ty mnie lubisz?

Ja:
Toleruję.

Gavin:
Wow, jestem prawdziwym szczęściarzem.

Ja:
Jak widać.

Gavin:
...

Ja:
Lubię Cię, Gavin.

Gavin:
Moje serduszko się raduje.

Ja:
Cieszę się.

Gavin:
Napiszę później, dobrze? Muszę wyskoczyć na małe zakupy. Lodówka świeci pustkami od kilku dni.

Ja:
Okay, ja też może pójdę do jakiegoś marketu. Brakuje mi kilku produktów.

Gavin:
To do później. Pa, Hayley.

Odłożyłam telefon z uśmiechem. Ten facet jest niemożliwy.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągłam zwiewną sukienkę, sięgającą mi do połowy ud. Była w kolorze błękitnego nieba, więc podkreślała moje niebieskie oczy.

Ubrałam jeszcze moje brązowe sandałki i wyszłam z mieszkania.

~☆~

Wrong NumberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz