Mamusiu (3/3)

347 10 3
                                    

Obejrzyjcie filmik. Jest super!!

I jeszcze ten

Te filmiki nie mają nic wspólnego z historią!!

-Mamusiu? - padło pytanie przecinające panującą ciszę.
Ośmioletnia dziewczynka przemierzała korytarz swojego domu poszukując swojej rodzicielki. W prawej rączce trzymała dużego, białego pluszaka, którego dostała od ojca przed wypadkiem. Wyjrzała przez okno, znajdujące się na końcu korytarza, ciche skrzypnięcie drzwi sprawiło, że się odwróciła. Podbiegła do pomieszczenia, do którego miała zakaz wstępu i zawsze było zamknięte na klucz. Teraz drzwi były uchylone, chwila zawachania i weszła. Stara, drewniana podłoga wydała z siebie przerażajacy dźwięk łamanych kości. Podniosła wzrok, dokładnie na przeciwko jej małej, wątłej postaci zwisała nieżywa matka. Potem dostrzegła sznur i krzesło.
Jej ukochana mamusia, zimna, zastygnięta w bezruchu, bez śmiejącego się wyrazu twarzy, martwa.
Potem otoczyła ją ciemność, podłoga zaczęła się zarywać, spadała w nicość.

Obudziła się z sercem bijącym znacznie szybciej niż zazwyczaj. Minęło dziesięć lat od zdarzenia opisanego we śnie, jednak każdej nocy od tego dnia ma ten sam koszmar. Za każdym razem budzi się bardziej przerażona. Do dzisiaj nie wybaczyła matce, że popełniła samobójstwo i zostawiła ją samą, samotną. Przygarnęła ją babcia, ciepła i wyrozumiała kobieta. Dziewczyna pomimo tego czuła niewypełnioną pustkę, nikt nie był w stanie zastąpić jej rodziny.
Dziś był dzień jej osiemnastych urodzin.
Wstając trzy godziny po obudzeniu przez koszmar,  o szóstej ubrała się i wymknęła z domu. Weszła w starą, opuszczoną dzielnicę, na końcu której niegdyś mieszkała. Stanęła naprzeciw swojego byłego miejsca zamieszkania i znów poczuła się jak mała, ośmioletnia dziewczynka. Weszła po spruchniałych schodach i pchnęła dębowe, wejściowe drzwi. Otworzyły się z skrzypem, rozejrzała się czt nikt jej nie obserwuje i weszła do środka. Zatrzymała się na przedpokoju, dostrzegła cień siebie wesoło biegającej między pokojami i swojej śmiejącej się matki. W oczach pojawiły się łzy, gdzie nie spojrzała były bolesne wspomnienia.
Wróciła do rzeczywistości, wszystko nagle ucichło, śmiech ustał, panowała głucha cisza. Rozejrzała się po domu, okrytym warstwami kurzu. Weszła na górę, do jej pokoju. Brudna pościel leżała na poszarzałym łóżku. Krewowa farba odpadała ze ścian. Teraz doszła do końca korytarza i wyjrzała przez małe okienko.
Odwróciła się, złapała za klamkę przeklętego pokoju. Pchnęła. Poczuła dreszcz rozchodzący się po ciele. Sznur nadal wisiał, krzesło stało w tym samym miejscu od lat. I znów dostrzegła rozmywy obraz swojej matki bezwładnie zwisającej nad podłogą. Otworzyła oczy, ciała nie było. Nie było nikogo. Weszła głębiej i usłszała trzask zamykanych drzwi. Gwałtownie się odwróciła, w kącie pokoju stała postać.
Brązowe kosmyki włosów spoczywały na jej twarzy, podarta, biała bluzka wisiała na wychudzonym ciele. Jedynie ciemne spodnie były w przyzwiotym stanie. Kobieta  poczęła zbliżać się do dziewczyny, która dostrzegła w niej matkę. Mimo tego faktu, uciekła z pomieszczenia. Stojąc przy schodach spojrzała za siebie, prosto na korytarz. Stała w drzwiach. Zbiegła na dół i złapała na klamkę, szarpiac za nią nerwowo.
- Cholera, zamknięte! - wykrzyczała w panice. Poczuła zimny powiew. Wiedziała co to.
Odwróciła się, jednak ku jej zaskoczeniu nikogo nie było. Kiedy coś złapało ją za ramię odskoczyła i spojrzała w tamtą stronę. Stała tam, dopiero teraz zauważyła, że się uśmiecha patrząc na nią pustym wzrokiem.
- Czego chcesz? - zapytała.
Nie otrzymała odpowiedzi.
Kobieta zniknęła a dziewczyna ponownie próbowała uciec. Tym razem drzwi bez problemu się otworzyły.
Wybiegła, została potrącona przez samochód.
Obudziła się kilka dni później w szpitalu.
Spojrzała na siedzacą obok, zapłakaną babcię.  Potem przeniosła wzrok na postać w lewym kącie sali szpitalnej. Ta sama kobieta, jednak teraz zrozumiała, że to nie jej matka. To był demon, który uwięził jej matkę. Wiedziała już, dlaczego kiedy się wpatrzyła w postać widziała swoją ukochaną rodzicielkę.
-Uciekaj- usłyszała jej głos w głowie.
Potwór spod ściany ruszył w jej kierunku.
Poczuła ból przeszywający ciało, ciemność rozlegającą się wokół niej. Zimna dłoń spoczęła na jej głowie i usłyszała długi, nieprzerywany  dźwięk. Widziała lekarzy wbiegających do sali i próbujących ją bezskutecznie ocalić. Wszystko było coraz bardziej rozmyte, coraz ciemniejsze.
Nic nie widziała, nic nie słyszała. W ciemości wkońcu dostrzegła swoją matkę, podbiegła do niej. Kiedy wypuściła ją z uścisku kobieta zaczęła zapadać się w nicość, zaczęła znikać.
- Ciebie też to czeka- usłyszała głos demona.
Dalej była tylko ciemność i pustka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MARD GEER ( KNT) (PSH)

💿💿💿💿

BAM! Powrót w wielkim stylu! Tęskniliście? Oczywiście, że tak. Zauważyliście brak czegoś? Nie? Dowiecie się później.

Straszne historieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz