Dom w dzielnicy cierpień

562 26 7
                                    

-Daleko jeszcze? - zapytała już ósmy raz, ośmioletnia Ola.
- Już niedaleko - rzekła Hanna, mama dziewczynki. Damian, ojciec Oli uważnie jechał ulicą mijając skromne domy i całodobowe sklepy. Chwilę po tym mała blondynka ujrzała dom z czarnych cegieł z drewnianym również czarnym dachem, czyli nowe mieszkanie rodziny. Damian zaparkował czerwone BMW i wysiadł. Zaraz po nim na zewnątrz wyszły również Ola i Hanna.
- To tu będziemy teraz mieszkać? - zapytała dziewczynka podchodząc do ojca.
- Tak, córeczko - powiedział Damian. Hanna złapała swoją córkę za rękę i zaprowadziła do nowego domu, a Damian wziął walizki i ruszył za żoną i córką...

- To jest mój pokój? - zapytała Ola rozglądając się po pomieszczeniu. Ściany były fioletowe, meble w jasych kolorach, a łóżko różowe. Po prawej stronie było duże okno z widokiem na ogród.
- Tak, córeczko - rzekła zielonooka Hanna uśmiechając się.
- Hurra! - krzyknęła blondynka przytulając rodzicielkę. Ola podbiegła do wielkiej szafy i otworzyła ją. Krzyknęła z radości. Z podziwem oglądała swoje nowe ciuchy.
- Jest już późno idź spać... - powiedziała Hanna i wyszła. Starając się nie narobić hałasu Hanna powoli zamknęła drzwi i ruszyła do sypialni...

Pierwsze promienie słońca padające na twarz Hanny zbudziły ją ze snu. Lekko uchyliła powieki i przeciągnęła sie wstając. Spojrzała na męża i ruszyła do szafy. Wzięła z niej białą koszulkę i spodnie. Poszła do łazienki i się przebrała. Wyszła i poszła do kuchni z myślą, że zrobi swojej córce i mężowi śniadanie. Wchodząc do kuchni zauważyła znikającą czarną postać która po chwili całkowicie zniknęła. Nagle zielonooka usłyszała krzyk córki. Prędko pobiegła do jej pokoju i zauważyła Olę skuloną w kącie. Cichutko szlochała nie unosząc wzroku. Hanna podbiegła do niej i mocno przytuliła co blondynka odwzajemniła.
- Co się stało córeczko? - zapytała niebieskooka.
- Ten Pan mówi, że już mnie nie kochasz! - krzyknęła blondynka wskazując na szafę.
- Ale tam nikogo nie ma...
- Nie widzisz go?
- N-nie...
Hanna wyostrzyła wzrok ale i tak nie widziała tam nawet zarysu sylwetki. Wzięła płaczącą córkę na ręce i zaniosła do salonu...

- A jak ten pan wyglądał? - zapytał Damian.
- No miał długie włosy, płaszcz i kapelusz... - rzekła Ola.
- Musze coś z tym zrobić... - powiedziała Hanna wstając.
- Niby co? Na policje chcesz pójść? Przecież dobrze wiesz, że to nic nie pomoże... - powiedział Damian zatrzymując żonę.
- Masz racje - powiedziała Hanna opadając na kanapę.
- Mamo... - wydukała Ola.
- Tak?
- Kim jest ten Pan..?
- Jaki Pan?
- Ten za tobą...
Hanna z przerażeniem odwróciła się lecz na szczęście nikogo nie zobaczyła.
- Przecież nikogo tu nie ma... - powiedziała - eh... Jak on wygląda? To ten sam Pan co wcześniej?
- Tak, ale teraz ma warkocza...
- Warkocza?
- Tak...
- Coś jeszcze się zmieniło w jego wyglądzie?
- No jest uśmiechnięty, ma warkocza wokół szyi i na nim wisi.
Nagle ze stolika spadł dzbanek rozbijając się.
- Ten dom jest jakiś nawiedzony, tu nie da się mieszkać! - krzyknął zdenerwowany Damian. Wszyscy siedzieli w ciszy dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Hanna poszła w stronę drzwi i otworzyła je.
- Dzień dobry... - rzekła zgarbiona staruszka, prawdopodobnie sąsiadka.
- Dzień dobry - odpowiedziała niebieskooka - jestem Hanna, a Pani to..?
- Rozalia, sąsiadka z naprzeciwka, mogę wejść?
- Oczywiście, proszę...
Hanna otworzyła szerzej drzwi i gdy już staruszka weszła do środka, zamknęła je i skierowała się do salonu...

- Mieszkam tu od dawnych lat, tyle się już zmieniło, ta technologia i w ogóle, stara już jestem, nie nadążam za tym... - rzekła Pani Rozalia.
- A wie Pani może kto tu mieszkał przed nami? - zapytał Damian. Staruszka usiadła obok małej Oli i zaczęła:
- Od roku 1983 nikt nie chciał tu zamieszkać, wszyscy bali się legendy tego domu...
- Jakiej legendy? - zapytała mała Ola.
- Ehh... W roku 1980 wprowadziła się tu pewna rodzina, matka Weronika, mąż Jakub i ich córka Roksana. Weronika pochodziła z Grecji, a Jakub z Egiptu. Byli szczęśliwą rodziną dopóki pewien okrutny człowiek nie zamordował małej, bezbronnej Roksany. Jakub popadł w depresję, a jego żona zachorowała na schizofrenię i rozwiodła się z nim. Po kilku dniach Weronika skoczyła z mostu i utonęła, a Jakuba pochłonęła chęć zemsty. Założył płaszcz i kapelusz po czym uciekł i już nigdy go nie widziano, tak samo jak mordercy Roksany...
- O mój Boże... - wyszeptał Damian.
- A to jeszcze nie koniec - powiedziała Pani Rozalia spuszczając wzrok - Podczas 2 Wojny Światowej w piwnicy tego domu, Niemcy torturowali Polskich żołnierzy przez co zginęło ich setki, a nawet tysiące...
- Musimy się stąd wyprowadzić... - powiedziała Hanna.
- Dobrze wiesz, że nie możemy, nie mamy pieniędzy, wszystkie wydaliśmy na kupno tego domu... - rzekł Damian spuszczając wzrok. Zapadła niezręczna cisza którą postanowiła przerwać staruszka.
- To ja już pójdę... - rzekła wstając i ruszając do wyjścia.
- Do widzenia - powiedzieli równocześnie mąż i żona. Po chwili usłyszeli trzask zamykanych drzwi.
- Tak w ogóle to gdzie jest Ola? -zapytała Hanna - Ola!
- Ola gdzie jesteś?! - krzyknął Damian lecz nie uzyskał odpowiedzi. Rodzice dziewczynki zaczęli jej szukać po całym domu aż w końcu spotkali się przed drzwiami do piwnicy.
- Wchodzimy? - zapytała Hanna.
- Wchodzimy... - rzekł Damian. Położył dłoń na klamce i jednym szybkim ruchem otworzył drzwi. Spojrzał na żonę, wziął latarkę, włączył ją i wszedł, a tuż za nim Hanna. Mijał wielkie obrazy schodząc coraz niżej aż w końcu schody się skończyły. To co zobaczyli przeraziło tak samo Damiana jak Hannę. Wszędzie były różne narzędzia tortur, a krew była praktycznie wszędzie. Nagle Damian usłyszał krzyk żony. Pobiegł do niej i zobaczył coś, co zmroziło mu krew w żyłach... Jego jedyna córka wisiała na swoim długim i niekiedy pięknym warkoczu, martwa...
- Dlaczego?! Dlaczego ja?! - wrzasnęła Hanna padając na kolana. Zakryła zapłakaną twarz rękoma i zaczęła coraz głośniej płakać.
- Kochanie musimy stąd wyjść... - powiedział Damian wpatrując się w żonę.
- Nie... To... To ty ją zabiłeś! - krzyknęła Hanna.
- Ale ja przecież cały czas byłem z tobą!
- Czyli jeszcze ktoś, kim był twój wspólnik?!
- Zrozum, że to nie ja przyczyniłem się do śmierci naszej córki, przecież ja ją kochałem i Ciebie też kocham!
- Kłamiesz... Cały czas tylko kłamiesz! - wrzasnęła Hanna. Oddaliła się od męża i zniknęła w ciemnościach. Damian skierował w to miejsce latarkę i zobaczył biegnącą w jego stronę Hannę z wazonem. Mężczyzna nie zdążył nic zrobić gdy zielonooka rzuciła wazon w głowę męża przez co Damian praktycznie natychmiastowo zginął. Wazon rozbił się na drobny mak, a Hanna uciekła i już nikt nigdy jej nie widział...

Straszne historieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz