22. 12. 2014 (16:44)
- Maja... Majka słuchasz mnie?! - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Amelki.
- Aaa, tak, tak.. - mruknęłam pod nosem, nie wiem czy do siostry, czy raczej do siebie.
- No więc? Jaki wybierasz? - kompletnie nie wiedziałam o co mnie pyta.
- Hm... może te kwaśne. - powiedziałam z myślą, że chodzi o żelki.
- Majka! Papier! Papier do opakowania prezentów! Jaki? - Krzyknęła, wtykając mi pod nos dwie rurki zwiniętego papieru.
- Aa, hm... ten. - powiedziałam, oglądając się aby zobaczyć czy dużo ludzi usłyszało krzyk Amelki.
Kiedy wracałyśmy do domu z ust siostry padło pytanie:
- Majka, co z tobą? Jakaś nieobecna jesteś ostatnio. Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. Pamiętasz co mówiła Anka? - zapytałam.
- Hm? Nie pamiętam, co takiego?
- No, że widziała na święta u siebie jakieś dziwne stworzenia, takie jakby lisy, czy coś. Na wigilię zostawię kamerę w salonie, może coś załapie. - powiedziałam zniżając głos do szeptu.
- Phi! I ty jej wierzysz? Przecież wiesz, że Anka lubi bzdury opowiadać. Ale rób co chcesz. - mruknęła, wzruszając ramionami.
W sumie to nie wierzę Ance, ale chciałabym się zabawić. Jeżeli nie uchwycę żadnych magicznych lisów czy czego, to chociaż zobaczę co nasz kot robi nocą.
24.12. 2014 (18:12)
Jest wigilia, jedząc kolację szukałam dogodnego miejsca gdzie mogłabym położyć nagrywający telefon. W końcu doszłam do wniosku, że najlepiej będzie położyć go na fotelu, naprzeciwko kominka. Teraz czekałam tylko, aż każdy pójdzie spać.
Po około dwóch godzinach każdy, zadowolny z udanych świąt, poszedł do łóżka, ja także, ale tylko po to aby się przygotować. Wzięłam latarkę, telefon, koc i poduszkę i ostrożnie zeszłam do salonu. Położyłam telefon na fotelu, obok niego włączoną latarkę, aby było widać kominek i jego otoczenie, a następnie położyłam się na kanapie. Po wyczerpującym dniu zasnęłam szybko.
25. 12. 2014 (5:37)
Obudziłam się wcześnie, cała obolała, ale to nic dziwnego, ponieważ spałam na kanapie która słynęła z tego, że nigdy nikt się na niej nie wyspał. Od razu skoczyłam do fotela chwytając telefon, znaczy chcąc chwycić telefon, bo, ku mojemu zdziwieniu, nie było go tam. Zaskoczona wstałam, sprawdzając czy na nim nie usiadłam, następnie sprawdziłam pod fotelem i przeszukałam cały salon. Niestety, nigdzie go nie było.
- Cholera... - przeklnęłam, postanowiłam zostawić poszukiwania na potem, może rodzice go wzięli albo kot ukradł aby swoich koleżków zwołać na kocimiętkę. Nie wiem. Poszłam do pokoju bo w głowie zaświtał mi nowy pomysł, a mianowicie w końcu naprawić swoje biurko któremu zepsuła się szufladka. A, że teraz mam ochotę coś porobić, poszłam na strych po narzędzia.
Weszłam po schodkach na poddasze, omijając czerwone plamy.
- Kurde, kto tym razem ruszał farby...? - zapytałam się samej siebie. Klapka która służyła za wejście na strych była otwarta. No więc jasne, kot dostał się do pudła z farbami. Wlazłam na strych i zaczęłam szukać narzędzi, kiedy nagle coś huknęło.
- Lusia! Co ty wyprawiasz? - krzyknęłam do kota. pokręciłam głową patrząc na skrzynię z której wysypały się różne rzeczy. Dobra, później posprzątam. Zeszłam na dół i pokierowałam się w stronę pokoju. Zobaczyłam, że Lusia spokojnie śpi sobie na moim łóżku i nic nie wskazywało na to, że ruszała się na strych. Wykluczyłam oczywiście, że skrzynię zrzuciły potwory czy inne pierdoły, mogły to być przecież szczury. Zaczęłam naprawiać biurko i naszczęście mi się udało. Już wstawałam, aby odnieść skrzynkę z narzędziami na strych, kiedy w drzwiach stanął mój tato.
- Maja, co twój telefon robił na strychu? I dlaczego ZNOWU nie zamknęłaś klapy? - zapytał.
- Oo! Znalazłeś go! Dzięki. A co do klapy, to ją zamykałam. - powiedziałam spokojnie.
- Była otwarta. - nie ustępował ojciec.
- Zamykałam ją, nie wiem, może Amelka wchodziła na strych i nie zmknęła. - mruknęłam biorąc od taty telefon.
- Dobra, daj tą skrzynkę, zaniosę ją, a ty idź na śniadanie, mama naleśniki zrobiła. - powiedział i puścił do mnie oczko.
25. 12. 2014 (7:12)
Zjadłam śniadanie i od razu wzięłam telefon aby obejrzeć filmik nagrany nocą. Przez pierwsze 15 minut nic się nie działo. Następnie, kiedy wybiła północ, przez kominek wlazło COŚ, było przerażające, czarne z wielkimi pustymi oczodołami, obsmarowane jakąś czerwoną substancją. Wtedy przypomniały mi się plamy które widziałam na strychu i shodach. Szybko wyłączyłam filmik i odłożyłam telefon. Pobiegłam do kuchni. Ale zobaczyłam idącą na strych mamę.
- Nie idź tam! - wypaliłam bez zastanowienia.
- Ale dlaczego? Ide tylko zanieść stare ciuchy. Po co mają miejsce w szafie zajmować. - powiedziała ze spokojem.
- Tam chyba coś jest! Proszę, nie idź tam! Mamo! - Krzyknęłam z myślą, iż stwór który wszedł przez kominek jest na strychu.
- Oh, co cię opętało? Nic tam nie ma, oprócz starych gratów. - zaśmiała się i odeszła. Poszłam za nią, ale zatrzymałam się przed schodami, słysząc przeraźliwy krzyk matki. Chwilę potem na strych wszedł tato, mówiąc abym została tu z Amelką. Nagle klapa się zatrzasnęła, usłyszałam krzyk, tym razem ojca.
- Mamo? Tato?! - bałam się, Amelka chwyciła za telefon i zadzwoniła, pewnie na policje. Usłyszałam miauknięcie.
25. 12. 2014 (8:46)
Siedziałam na komisariacie zalana łzami. Oni nie żyją. Rodzice nie żyją. Dlaczego? W czasie kiedy ja płakałam i rozmyślałam, Amelka odpowiadała na pytania policjanta. Kiedy nagle siostra krzyknęła z nadzieją:
- Maja! Nagranie! Masz telefon?
- Hm? Aaa... tak! - powiedziałam, ale zawachałam się z pokazaniem nagrania.
- Daj! Było tam coś? - zapytała Amelka.
- .... Tak... niestety. - szepnęłam podając telefon policji.
- To on... - powiedział mężczyzna.
- Co? Czyli zanotowano już przypadki z tą bestią? - zapytałam.
- Tak. Niestety, tak... - odparł policjant.
24. 12. 2016 (00:00)
Mineły już dwa lata od śmierci rodziców. Jakoś nie mogę się z tym pogodzić, przed oczami ciągle mam tego potwora. To jest kolejna wigilia z siostrą, bez mamy i taty. Wybiła północ, przekręciłam się na drugi bok. Usłyszałam ciche stąpanie po podłodze, a następnie wskoczenie na łóżko, poczułam jak materac się ugina pod ciężarem kota.
- Lusia, co ty robisz? Idź sobie. - szepnęłam, a po chwili poczułam cholerny ból. Coś rozszarpywała mi brzuch. Nie dałam rady krzyczeć. Potem nastąpiła ciemność, przerażająca, nieskończona ciemność. Zdąrzyłam usłyszeć jeszcze przerażający szept.
- To nie zawsze jest kot...
Ogłoszenie z gazety:
"W nocy z 24 na 25 grudnia zginęła kolejna osoba, 17 letnia Maja Orłowska. To następna ofiara przerażającej bestii, która zabija dzień po Wigilii. Radzimy zamykać na noc drzwi, okna, a co najważniejsze uważać na kominki, ponieważ bestia dostaje się do mieszkania najczęściej właśnie przez nie."Autor:
Miruku
CZYTASZ
Straszne historie
HorrorW tej książce będę pisała wszytkie Straszne historie jakie poznałam lub poznam... znajdą się tam też historie, które wymyślę sama.