Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa. To jedyna rzecz w której udało mi się dojść do perfekcji. Ciągłe gry słowne i szantaże. Ciągłe wojny i zmienione wypowiedzi. Żałuję, że tak późno dowiedziałam się jaką wagę mają słowa. Swoimi kłamstwami raniłam bardziej niż czynami, które tak nikczemnie planowałam. Nigdy nie było to dla mnie łatwe, ale jakoś musiałam sobie radzić. Nigdy nie miałam w nikim wsparcia. Ludzie przychodzili i odchodzili, a moje kłamstwa będą ze mną do momentu złożenia mojego zimnego ciała w drewnianej skrzyneczce. Może przeżyją jeszcze dłużej? Dzięki nim nigdy nie czułam się samotna i niechciana. Stwarzałam pozory i budowałam nimi mury obronne. Ciągłe kłamstwa były dla mnie sprawą tak naturalną, że przestałam to kontrolować zupełnie jak bicie serca albo oddychanie. Moje słowa zyskały swoje własne życie. Ich zadaniem było bronienie prawdziwej mnie. Mnie, która niekoniecznie sobie ze wszystkim radziła. Były moim własnym, cichym, wołaniem o pomoc. Niestety, było to jeszcze mniej czytelne niż znaki dymne w szary, ponury dzień. Nikt nie potrafił zrozumieć o co naprawdę mi chodziło. To wszystko doprowadziło do tego, że wszyscy widzieli we mnie jedynie potwora. Ale czyż nie jest to też po części ich wina? W końcu to oni stawiali mnie w takich sytuacjach, że nie wiedziałam jak inaczej mogę postąpić.

CZYTASZ
Madness// Ambar Smith
FanfictionCo się stanie gdy królowa toru zachoruje i postanowi pokazać światu jaka była naprawdę? Dziewczyna postanawia wytłumaczyć innym swoje zachowanie. Chce zostawić po sobie coś więcej, niż tylko złe wspomnienia.