Czasami po prostu tak mamy, że niektórzy ludzie działają na nas niczym płachta na byka. Niekoniecznie ktoś musiał nam coś zrobić, żebyśmy później wręcz nie mogli na niego patrzeć. W takiej osobie irytuje nas wszystko- ruchy, słowa, nawet to, że oddycha. Sam jej widok przyprawia nas o mdłości. Ja miałam tak samo. Od samego początku nie mogłam na nią patrzeć, mimo, iż na pozór nic mi nie zrobiła. Rzekomo nie zraniła mnie w sposób psychiczny ani tym bardziej fizyczny. Prawda była inna. Psychika każdego człowieka jest, chociażby w najmniejszym stopniu, inna. Jej wtargnięcie w moje perfekcyjnie zaplanowane i ułożone życie, było największym ciosem, jaki ktoś kiedykolwiek mógł mi zadać. Byłam zmuszona do obserwowania tego, jak ona z każdym dniem zabierała coraz więcej tego co moje. Ból obserwowania tego wszystkiego z boku był gorszy od tego, który czuję teraz. Chciałam ukoić go, pogrążając zielonooką szatynkę szybciej, niż ona raniła mnie. Rezultat był dokładną odwrotnością tego, co zaplanowałam. Chcąc zaszkodzić jej, kopałam tylko dół pod sobą nie czując jak w niego wpadam. Z całą pewnością mogę przyznać, że to był najgorszy okres w moim życiu. Powoli spadałam w dół ogromnej przepaści czekając, aż rozbiję się o skały. Wołałam o pomoc, jednak nikt nie podał mi ręki. Była zdana sama na siebie. Siebie i swoje przebrzydłe plany zemsty za coś, co ona prawdopodobnie zrobiła zupełnie nieświadomie. Mimo to, mogę powiedzieć, że była moim wrogiem. Przez cały czas naszej lichej znajomości toczyłyśmy jakieś spory, które zawsze kończyły się jednym wynikiem. Przez nią, musiałam oswoić się z przegraną. Musiałam czuć się upokorzona i niechciana nawet wśród grona najbliższych znajomych. Tak, zdecydowanie byłyśmy wrogami. Tak naprawdę żadna z nas nie mogła tego zatrzymać. Mi brakowało zahamowań, ona zbytnio wierzyła w to, że "dobro zawsze zwycięży". Dobro? Wychodzi na to, że ja byłam tą "złą". Tą jedną osobą, której zagrań wszyscy mają dosyć, ale nikt nie ma wystarczająco dużo odwagi żeby jej to wyznać. Nikt nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo chciałabym cofnąć czas. Nie po to, żeby naprawić swoje błędy, tylko żeby spędzić jeszcze chociaż trochę czasu z przyjaciółmi, zanim ona na dobre wkroczyła w moje życie. Niestety, złowieszczy zegar odlicza sekundy, które potrafią iść tylko na przód. Czas nie ma litości. Zupełnie jak uczucie odrzucenia.

CZYTASZ
Madness// Ambar Smith
أدب الهواةCo się stanie gdy królowa toru zachoruje i postanowi pokazać światu jaka była naprawdę? Dziewczyna postanawia wytłumaczyć innym swoje zachowanie. Chce zostawić po sobie coś więcej, niż tylko złe wspomnienia.