Rozdział 10

1.9K 157 14
                                    

🌹 Jeśli doceniasz moją prace, zostaw po sobie ślad 🌹

Louis czekał cierpliwie w łóżku z nogami skrzyżowanymi i wciąż patrzył na drzwi, ponieważ czekał na wiadomości od Harry'ego, by powiadomić go, że tu jest... gdziekolwiek jest.

Jego telefon zadzwonił i on dosłownie rzucił się po niego. Odbierając natychmiast "Jesteś tutaj?" zapytał i przygryzł wargę, kiedy rozglądał się dookoła, czekając cierpliwie na odpowiedź Harry'ego.

"Whoa księżniczko, nie jesteś zachłanny? Jestem teraz na zewnątrz, więc musisz po nie zejść i mnie wpuścić... znaczy, jeśli chcesz oczywiście, no, chyba że zmieniłeś zdanie wtedy w porządku i--"

Louis przerwał mu przy okazji przewracając oczami "Oczywiście, że nie głupku i tak będę tam zaraz, musimy być cicho więc ani słowa, w porządku?" wyszeptał, po czym rozłączył się, rzucając telefon na łóżko, kiedy ruszył w stronę schodów, schodząc powoli na dół.

Był ubrany w swoją niebieską ze słodkimi gwiazdkami piżamę. Żył z rodzicami, więc nie mógł po prostu chodzić dookoła w jego koronkowych majtkach, prawda?

Dosięgnął drzwi wejściowych i bardzo powoli otworzył je, widząc stojącego tam Harry'ego, który wglądał tak cudownie, jak zawsze z jego zapachem alfy sprawiającym, że małej omedze kręciło się w głowie.

Przyjrzał mu się od góry do dołu; po prostu kochał to, w co Harry jest ubrany, ponieważ to sprawiało, że czuł się na swój sposób wyjątkowy. Alfa ubrana była w szary sweter, na co omega chciała wziąć go do pokoju i przytulać cały dzień. Był ubrany także w naprawdę ciasne dżinsy, przez co omega chciała je ściągnąć, ponieważ serio, kutas Harry'ego potrzebuję odetchnąć i wyświadczyłby mu tym tylko przysługę. Następnie były popularne botki, ale Louis sądził, że Harry potrzebuje nowych i zastanawiał się, czy mu jakiś nie kupić, tylko musiałby ogarnąć jego rozmiar.

Harry uśmiechnął się "Lubisz to, co widzisz, księżniczko" powiedział, ochrypłym głosem, na co omega zarumieniał się mocno i natychmiast odwróciła wzrok "U-uh um, wchodź szybko, bo rozchorujesz się" wyjąkał i odsunął się, by zrobić miejsce alfie.

Kiedy ten wszedł do środka, Louis powoli zamknął drzwi i upewnił się, że nie zrobił zbyt wielkiego hałasu. "Bardziej martwię się o ciebie, byś nie zachorował, twoja piżama jest cienka i niezbyt ciepła, prawda?" zapytał, po czym owinął ręce wokół niego, podnosząc go i wchodząc na górę, gdy Louis przyczepiony był do niego jak mała koala.

Louis zarumienił się na to, jak opiekuńcza jest jego alfa i wiedział, że jest to w naturze Harry'ego, by zajmować się nim, ale wciąż czuł, że Harry bardzo różni się od pozostałych alf. Owinął swoje ramiona wokół jego szyi, zamykając oczy, przez chwilę ciesząc się uczuciem alfy przy swoim ciele. "Jest mi ciepło teraz..." wyszeptał i złożył mały pocałunek na jego szyi.

Kiedy alfa dotarła do jego pokoju, weszła do środka, zamykając je na klucz, by nikt nie mógł im przeszkodzić. Kreślił małe kółka na plechach omegi powoli kładąc ją na środku królewskich rozmiarów łóżka Louisa "Dlaczego nagle pachniesz tak dobrze?" wyszeptał, po czym ułożył głowę przy szyi Louisa, wdychając jego zapach z zamkniętymi oczami, ciesząc się z tego, jak dobrze omega pachnie.

Louis zarumienił się, kiedy przyglądał się ruchom alfy, on oczywiście, nie mógł poczuć siebie, więc nie wie jaki wpływ ma na alfy, ale wie, że odurza ich jego zapach. "Nie wiem. Co masz na myśli, mówiąc, że pachnę inaczej? To znaczy lepiej, czy gorzej?" zapytał szybko.

Alfa zawarczała przy jego szyi, wywołując u niego dreszcze. "Pachniesz... zaskakująco lepiej, jak...?" powiedział Harry, pocierając biodra Louisa w górę i w dół.

Omega wzruszyła lekko ramionami próbując żartować "To nie tak, że mogę poczuć swój zapach więc ty mi powiedz" i zachichotał delikatnie, kiedy zagłębił palce w lokach Harry'ego.

Harry uśmiechnął się na wprost jego szyi "Cieszę się, że przyszedłem dzisiaj, zabierzmy cię teraz spać kochanie, potrzebujesz odpoczynku" wyszeptał, po czym wstał, zrzucając swoje butki na bok, by następnie przenieść ich pod kołdrę, łyżeczkując go i przyciągając jego małą omegę do swojej klatki, całując tył jego głowy, a następnie zakrywając ich, upewniając się, że omedze jest wystarczająco ciepło.

Louis przytaknął z uśmiechem, kiedy opierał się plecami o ciepłą, silną klatkę alfy i w tym momencie czuł się bezpiecznie. Czuł, jakby mógł się przyzwyczaić do tego na zawsze, to jest tak, jak chciałby, by jego życie wyglądało, chciał spędzić resztę jego wieczności z tą alfą i nigdy go nie puszczać.

Kochał, kiedy ktoś troszczył się o niego i po prostu właśnie to zrozumiał. Myślał, że był niezależny, ale czuł się bardzo zależny od Harry'ego i nie był pewny czy to dobra rzeczy, czy zła, przerażało go bycie zależnym od jednej osoby, ale był skłonny spróbować tylko dla niego.

Powoli... jego powieki zaczęły robić się ciężkie od tego, jak zmęczony był i dopiero zdał sobie z tego sprawę. Po prostu potrzebował Harry'ego by ten sprawił, że jest śpiący tak łatwo, potrzebował jego zapachu i jego ciała przyciśniętego do jego pleców, by sprawić, że on jest wszystkim, czego tak naprawdę pragnie i nawet więcej.

Ale potem jest Harry, który czuje się niewiarygodnie szczęśliwie, mając Louisa jako jego omegę, zrobiłby dla niego wszystko i zrobi wszystko, by ten był bezpieczny. Nigdy nie był typem alfy, który wierzy w połączenia czy bycie z jedną osobą do końca jego życia. Jego całym życiem była praca dla firmy jego ojca i myślał, że umrze samotnie i szczęśliwie tylko dzięki temu.

Teraz zdał sobie sprawę, co go ominęło i chce dziękować jego rodzicom raz po raz za nietracenie nadziei. Myślał, że każdy zamierza pozwolić mu umrzeć samotnie i w rzeczywistości był bardzo uparty, kiedy podejmował tę decyzję i myślał, że jego rodzice rozumieją to. Jest naprawdę, naprawdę wdzięczny, że jednak nie.

Oboje zasnęli, kiedy Harry obejmował jego omegę ochronnie w jego ramionach, wdychając jego zapach, co również pomogło mu zasnąć. Nie chciał przyznać, ale również nie mógł spać i wciąż patrzył się na ściany, starając złapać lub przypomnieć sobie zapach Louisach w nadziei, że to pomoże mu zasnąć.

Był naprawdę szczęśliwy, gdy Louis zadzwonił do niego pierwszy. Co on sobie myślał? Sądził, że odwiezie omegę do jego domu po połączeniu, po czym zaśnie spokojnie w nocy? Ha-ha, cóż to nie tak działa życie.

————
Więc mamy kolejny rozdział! ❣️

Be my omega (Polish Translation)Where stories live. Discover now