Theta przemierzał korytarze Emporium z coraz większym niepokojem. Próbował skontaktować się z autoryzowanym programistą, ale w Centralnym Filarze nikt nie odpowiadał na jego wezwania. Ostatecznie zostawił krótką wiadomość na vidfonie Centrali, prosząc o rozpatrzenie prośby gracza z apartamentu 1000. Nieobecność ludzi była co najmniej irytująca. Nie przypominał sobie, by ktokolwiek meldował wydłużenie przerwy na lunch. Ludzi obowiązywały jednak nieco inne prawa niż Oodów i żadna „rewolucja" na Ood Sferze nie mogła tego odmienić. Niepokój, a być może nawet irytacja, przyprawiała Thetę o ból głowy. Pobrzękując kryszkluczami, skierował się do windy i wybrał skrzydło oraz poziom, na którym mieszkał.
Pod jego drzwiami stał Kappa. Przymknął skośne oczy i kołysał się lekko z otwartymi dłońmi rozłożonymi na boki i zwróconymi wnętrzem do góry. Kula jego translatora, choć odwieszona na zaczep przy kieszonce na piersi, lśniła mlecznym światłem.
Theta zwolnił i zatrzymał się niepewnie. Kappa nie odwiedzał go wcześniej. Nigdy. Starszy Ood musiał usłyszeć jego kroki (a zapewne i pieśń poirytowania i niepokoju), bo otworzył oczy. Przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś przesłać, jakby wytężał wszystkie siły, wkładając moc umysłu w jakąś ideę. W końcu, zrezygnowany, sięgnął do translatora.
- Poważna awaria – powiedział.
- Nie. – Theta uniósł własną kulę. – Wszystko w porządku. Umysły brzęczą. Nie ma awarii.
- Poważna awaria – podkreślił Kappa. – Bufor kontroli zredukowany. Ogniwa zdestabilizowane. Ogniwa osłabione. Maszyna się budzi.
- Ogniwa? – Theta poruszył się niespokojnie. – Nie możemy odczytać Ogniw. Skąd ta informacja?
- Idź za mną. – Starszy Ood zamrugał szybko; oczy miał zmęczone, z najdelikatniejszym odcieniem czerwieni barwiącym ich szklistą powierzchnię.
- Dokąd?
- Do Ogniw.
- Do Ogniw? Nie. Ludzie chodzą do Ogniw, ludzie chronieni przez hełmy i barierę soniczną. Umysł Ooda nie jest dość silny, aby znieść kontakt z Ogniwem. Kappo, czy ty byłeś u Ogniw? Słuchałeś Ogniw?
Kappa zachwiał się na nogach, oparł ramieniem o ścianę i wolno osunął na podłogę.
- Pieśń ludzi ucichła – powiedział, nie patrząc na Thetę. – Pracownicy Emporium zakończyli swoją pieśń. Zostaliśmy tylko my dwaj. I Ogniwa. Te, które nadal śpiewają, ale one także cichną, słabną. Jeśli zamilkną, wszyscy zginiemy. Gracze, ty i ja.
Theta stał bez ruchu. Wiadomość dotarła do niego, wyzwalając bardzo słabą reakcję emocjonalną, jednak samo racjonalne zdumienie osadziło go w miejscu. Pracownicy Emporium? Wszyscy ludzie zatrudnieni w tej ogromnej instytucji? To było kilkuset techników i programistów, kucharzy, pokojówek, recepcjonistów i animatorów wolnego czasu. Niemożliwe, żeby wszyscy umarli w czasie przerwy na lunch; Theta widział kilkunastu z nich podczas porannej odprawy i nie mógł uwierzyć, by teraz byli martwi. Co ich zgładziło?
- Umysły brzęczą – oznajmił z uporem, odrzucając słowa Kappy. – Pieśń trwa. Słuchaj.
- To umysły graczy w komnatach – jęknął Kappa. – Tylko te umysły, które śnią. Maszyna śpiewa dla nich nowe sny. Bardzo złe sny.
- Niemożliwe.
- Bracie... – Kappa wyciągnął dłoń, jakby próbował dotknąć Thety w przedziwnie ludzkim geście. – Musimy... Musimy... Musimy... służyć...
Powoli przechylił się na bok i znieruchomiał. Translator wysunął mu się z dłoni i upadł na podłogę. Cicha, nieustająca melodia jego umysłu, która towarzyszyła Thecie od tak dawna, że niemal przestał ją zauważać, urwała się na niskiej, żałobnej nucie i już nie powróciła. Cisza, jaka po niej nastała, była tym głębsza, że za tło miała ciągły, absolutnie obcy świergot ludzkich umysłów.
CZYTASZ
Doktor Who - 02. Sztuka niepamięci
FanfictionCzas na drugą część wirtualnej serii piątej Doktora Who. Doktor szuka Donny... Tym razem opuszczamy Londyn, Ziemię i Układ Słoneczny, nie wspominając już o XXI wieku. Doktor udaje się do Emporium Przygód, na księżycu Emporia, w układzie Triangalli...