Josh złapał wrzeszczącą kobietę za nadgarstki i szarpnięciem przyciągnął do siebie. Zmienił uchwyt, obejmując ją w pasie jednym ramieniem i przycisnął jej dłoń do ust. Wrzaski przeszły w stłumione pojękiwanie. Nawet nie próbowała się bronić, nie podniosła rąk, była tak przerażona, że zachowywała się jak manekin. Josh policzył do dziesięciu, potem wstecz, do jednego, i znów do dziesięciu. Czuł zimny pot spływający mu po karku pod kołnierzem kombinezonu; słyszał łomot własnego serca. Cudnie! Tylko tego potrzebował!
- Ćśśśś... – syknął wprost do ucha kobiety. – Już dobrze. Ćśśś, ćśśś, ćśśś. Jesteś bezpieczna.
Rozejrzał się po korytarzu. Światło mrugało, jakby za chwilę miało zgasnąć, lampy awaryjne rzucały czerwoną poświatę, która zamieniała znajome pomieszczenia w upiorny labirynt. Syrena alarmowa wyła bez ustanku, ale Josh zdążył się już niemal przyzwyczaić do hałasu. Nigdzie nie widział Dela ani Maigretty i był za to wdzięczny wysokim niebiosom. Kobieta, do której przytulał się z całych sił, pojękiwała coraz słabiej. Zdjął dłoń z jej ust, troszkę obawiając się, że znów zacznie histeryzować, ale zachowała ciszę. Znów wyjrzał na korytarz.
Rany, przyleciał na Emporię, żeby się odprężyć, i wybrał idealną przygodę – wspinaczka, łowienie ryb w górskich strumieniach, budowa szałasu, noc pod rozgwieżdżonym niebem. A teraz był na pokładzie „Victorii" i to piekło znów przewalało się przez korytarze starego transpotrowca. Awaria układu podtrzymywania życia; rozpaczliwe próby odzyskania tlenu z ładowni; śmierć Dela; próba przeprogramowania komputera; wzrastająca temperatura; Maigretta z poparzeniami trzeciego stopnia próbująca zamknąć grodzie. To było takie realne. Ale skąd ktokolwiek mógł o tym wiedzieć? Niektóre z tych szczegółów... Nigdy nie podał pełnej wersji wydarzeń w oficjalnym raporcie; nie zamierzał popełniać zawodowego samobójstwa. Kto uwierzyłby w to, co naprawdę wydarzyło się na „Victorii", kto uwierzyłby w idealne, bezmyślne, nieszczycielskie zło, które otarło się o ich statek i nieomal zabiło wszystkich na pokładzie. A teraz Emporium Everdream odtwarzał dla niego ten koszmar, z najdrobniejszymi szczegółami, o których mógł wiedzieć tylko Josh i, być może, owa zła siła, z którą zmierzył się na „Victorii." Kto zaprogramował tę przygodę? Kto wiedział?
„Huuuummmpffff!"
Josh drgnął na całym ciele i obrócił się gwałtwonie, przyciskając kobietę do ściany. Ściana ognia przesunęła się przez korytarz, na moment ogarnął ich żar, który zdawał się zwęglać ciało do kości. Na nic się zdawały próby opanowania przerażenia, serce Josha rozpędziło się do obłąkanego galopu. Otworzył usta do krzyku.
- O rany! Czyj to koszmar? Twój?
Otworzył oczy i zamrugał z niedowierzaniem. Pośrodku zwęglonego korytarza stał szczupły mężczyzna w garniturze w prążki.
- Oddychaj – upomniał go surowo. – Wstrzymujesz oddech.
- Kim...? – wybełkotał Josh. – Jak...?
- Doktor – przedstawił się mężczyzna. – Tylko Doktor.
- Ogień... – bełkotał Josh.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to wszystko jest tylko projekcją?
- Pewnie, że sobie, kurwa, zdaję sprawę! – wrzasnął Josh, zaskakując samego siebie. – A co to, kurwa, może być innego?!
- Przez moment wyglądałeś na naprawdę wystraszonego – powiedział mężczyzna. – Nie, czekaj, wcale ci się nie dziwię. Sam najadłem się strachu. Ale najgorsze są twoje własne wspomnienia. Tutaj wszystko wykrzywia się i przeinacza. Wchodzi do twojej głowy. Znajduje najczulszy punkt i uderza tak mocno, że przestajesz się bronić.
CZYTASZ
Doktor Who - 02. Sztuka niepamięci
FanfictionCzas na drugą część wirtualnej serii piątej Doktora Who. Doktor szuka Donny... Tym razem opuszczamy Londyn, Ziemię i Układ Słoneczny, nie wspominając już o XXI wieku. Doktor udaje się do Emporium Przygód, na księżycu Emporia, w układzie Triangalli...