05. Granica myśli

46 9 0
                                    

- Nadal nie bardzo rozumiem – powiedział Doktor, kiedy truchtali w dół zielonego korytarza; Ood naprawdę nie był dobry w bieganiu. – Możesz dodać kilka szczegółów? Co się stało z komputerem? I czym są Ogniwa? Nigdy nie słyszałem o żadnych Ogniwach.

- Komputer generuje przygody na podstawie zestawu bazowych scenariuszy, które podlegają kilkuetapowej personifikacji, najpierw na podstawie formularza preferencyjnego... – zaczął Theta.

- Tak – przerwał Doktor. – Wiem, to ten formularz, który... którego nie wypełniłem. Mnóstwo osobistych pytań; moim zdaniem zbyt osobistych.

- Następnie użytkownik wprowadza swoje dane, co z kolei służy drugiemu etapowi personifikacji...

- Ooo, tak, co autor miał na myśli, a co autor miał na myśli – wtrącił Doktor, puszczając oczko do Thety, który w ogóle nie patrzył w jego stronę. – Analiza osobowości i preferencji na podstawie scenariusza, jaki gracz wprowadza do maszyny.

- I wreszcie użytkownik kreuje awatara, dopełniając personifikacji przygody – dokończył niezrażony Theta. – Dzięki temu powinna zaistnieć możliwość rozbudowywania bazowych scenariuszy niemal w nieskończoność.

- Z tym bym się nie zgodził – mruknął Doktor. – Mój scenariusz był daleki od nieskończoności. Oczywiście nie mogłem posłużyć się scenariuszem bazowym; najbliższy moim potrzebom był „Wehikuł czasu", a to... jakby to powiedzieć... to nawet nie ta galaktyka.

- I słusznie – rzucił Ood, zatrzymując się dla złapania oddechu. – Po określonym czasie w przygody kreowane przez komputer zaczyna wkradać się powtarzalność. A powtarzalność generuje plusz.

- Plusz? – powtórzył Doktor, niepewny, czy dobrze usłyszał.

- Dostrzegalną sztuczność, którą technicy nazwali pluszem – wyjaśnił Ood.

- Najdoskonalszy komputer wszechświata generuje plusz – z zadumą powiedział Doktor. – Miałem rację, popełniłem poważny błąd.

- Ogniwa regulujące korygują występowanie pluszu – dokończył Theta.

- W jaki sposób?

- Nie wiem. – Translator Ooda pozbawiał jego słowa wszelkiej intonacji, ale Doktor wyraźnie wychwycił całe pokłady pluszu w tym króciutkim stwierdzeniu.

- Czy istnieje jakiś paragraf, który zabrania ci o tym mówić? – spytał delikatnie.

Skośne oczy Ooda spoczęły na jego twarzy. Po raz kolejny Doktora zaskoczyła intensywność tego spojrzenia; jak gdyby Ood świadomie próbował przekazać mu coś poza słowami, poza wyrazem twarzy, wprost do umysłu. Doktor słyszał jego pieśń; złamaną harmonię niepokoju; ale z całą pewnością nie potrafił odebrać żadnych słów, czy obrazów.

- Czym są Ogniwa, Theto?

- Nie wolno mi o to pytać. Ani o tym mówić.

- Powiedziałeś, że mamy poważną awarię i musimy skontrolować Ogniwa. Dlaczego? Do czego ja jestem ci potrzebny? Do czego mogę się przydać, skoro nie wiem, z czym mam do czynienia?

Powoli Ood odwrócił wzrok od twarzy Doktora.

- Pospieszmy się – powiedział. – Pieśń ludzi słabnie.

- Tak. – Doktor także odwrócił wzrok. – Słusznie. Gdzieś tu powinny być windy?

- Za zakrętem korytarza.

- A więc dostaniemy się do Ogniw... – zaczął Doktor.

- Ty dostaniesz się do Ogniw – poprawił Theta. – Ja... nie mogę.

Doktor Who - 02. Sztuka niepamięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz