15. Wyblakłe wspomnienia

44 9 0
                                    

Boudika wróciła po raz kolejny nad ranem, tym razem wlokąc za sobą tylko jednego człowieka. Kiedy przekroczyli próg, Ace walnął Golda łokciem pod żebra.

- Auu, co?

- Poznajesz go? To ten gość w gangu!

- Co? – Gold obrócił się na posłaniu i zagapił się na szczupłego mężczyznę, stojącego za Boudiką z wyrazem zagubienia wypisanym na twarzy. – Faktycznie, to on. Mówiłem ci, że to nie był program. Gracz, jak my. Kurcze, nieźle go wykasowało.

Boudika zmierzyła obu chłopaków przenikliwym spojrzeniem, ściągając wargi, ale nie powiedziała ani słowa. Powiodła tylko wzrokiem ku Corrie, siedzącej z podwiniętym kolanami na posłaniu swojej matki – kompletnie nieruchomej i pozornie martwej. Dziewczynka jakby wyczuła pytające spojrzenie kobiety, podniosła oczy i przez chwilę siedziała zagryzając wargi, skubiąc nitki wystające z rozprutych ogrodniczek. Potem powiodła wzrokiem do projekcji Ace'a i wzruszyła ramionami. „Nie mam pojęcia," mówił jej gest. „Po prostu się pojawił."

Boudika także wzruszyła ramionami, odsunęła od stołu krzesło i posadziła na nim mężczyznę. Musiała się przy tym posłużyć odrobiną fizycznej przemocy. Kolana mężczyzny zgięły się wreszcie i opadł ciężko na siedzenie. Jego wzrok utkwiony był w nieokreślonym punkcie przestrzeni, przez co wyglądał jak niewidomy. Być może był do pewnego stopnia ślepy; chociaż patrzył przed siebie, zdawał się niczego nie zauważać. Boudika złapała następne krzesło i usiadła naprzeciwko, intensywnie wpatrując się w twarz mężczyzny.

- Doktorze? – wyszeptała. W jej głosie pojawiło się niespotykane ciepło i prośba. – Czy mnie słyszysz? Doktorze?

- Wygląda jak jeden z tamtych – mruknął Ace. Wzdrygnął się i odwrócił do Golda. – Ciekawe, co go tak wystraszyło?

Gold wzruszył tylko ramionami i opadł z powrotem na posłanie.

- Doktorze? – powtórzyła Boudika. – Doktorze? Och, ty cholerny kosmito! Mówiłam ci, żebyś szedł za mną! Raz, chociaż jeden raz, mógłbyś mnie posłuchać.

Josh, mężczyzna, którego Doktor wyprowadził z symulacji stacji kosmicznej, podszedł do niej, stukając po podłodze magnetycznymi buciorami.

- Mogę w czymś pomóc? – zapytał.

Boudika spojrzała na niego nieuważnie.

- Mów do niego – rzuciła sucho. Podniosła się z krzesła, wyciągając z pochwy swój brązowy nóż. – Nie przestawaj do niego mówić. Spróbuję ją odszukać...

Uniosła nóż i wykroiła w powietrzu jakoś skomplikowany ideogram. Josh zamrugał zaskoczony, kiedy zniknęła nagle, bez najmniejszego stadium przejściowego. Była przed nim, a potem nagle jej nie było.

- Simon miał rację – odezwał się Gold ze swojego posłania. – Ona jest protokołem awaryjnym. Ciekawe tylko, czy działa? Czy coś w ogóle tu działa?

Josh usiadł ciężko na krześle zajmowanym uprzednio przez Boudikę. Niepewnie wyciągnął rękę i przesunął nią przed oczyma szczupłego mężczyzny w garniturze. Wyraz twarzy mężczyzny nie uległ najmniejszej zmianie. Josh westchnął ciężko.

- Mówić do ciebie, co? – rzucił. – Dobra. O key. Więc... jest nas... zaraz... jest nas czterdziestu siedmiu. Większość w niezłym stanie, ale parę osób zresetowało się tak jak ty. Znaleźliśmy tu wodę i trochę krakersów; wiem, że to nie ma znaczenia w projekcji, ale podnosi morale. No i dziewczyny ogarnęły ten bałagan...

Mężczyzna patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem. Jeśli nawet coś słyszał i rozumiał, nie dawał tego po sobie poznać. Josh zawahał się a potem cofnął ostrożnie, odchylając plecy na oparcie krzesła. Odetchnął głęboko, chrząknął i przeczesał palcami włosy.

Doktor Who - 02. Sztuka niepamięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz