Rozdział 10

187 17 1
                                    

 Wieczorem wszyscy przeszli się po mieście po raz ostatni. Wszyscy prócz Natsu zakochali się po raz kolejny w pięknie Crocus. Na noc zostali w hotelu, a z rana wyruszyli pociągiem na wschód. Był wczesny ranek, więc większość zasnęła w pociągu. Tylko Lucy, wpatrzona w zaparowane okno nie zasnęła. Przetarła rękawem swetra szybę. Niedawno wstało słońce, jednak wszystkie łąki, miasteczka, które maszyna mijała była takie ciche. Przypominało się jej jak co dzień rano po wstaniu był obok niej Natsu i Happy i od tego momentu zaczynał się dzień.

Blondynka wzdrygnęła się, kiedy poczuła nagle coś na swoim ramieniu. Natsu delikatnie opadł na jej ramie. Pierwszy raz od dawna poczuła jego bliskość. Tego właśnie potrzebowała do snu.

Po paru godzinach Lucy obudziła się jako ostatnia. Wszyscy, nawet Natsu zajęci byli grą w karty przy akompaniamencie kłótni na temat tego kto właściwie oszukuje. Oczywiście oszukiwali wszyscy. 

Nawet sama nie wiedząc czemu zaczęła się z nich śmiać. Oni spojrzeli na nią i po chwili przyłączyli się do niej. Lucy przyłączyła się do gry i cały czas się uśmiechała. Nie dała rady się powstrzymać. Dawno tyle się nie śmiała co dzisiaj, tak samo jak jej przyjaciele. Słuchając ich radosnego śmiechu miało się wrażenie, że wszystkie smutki odchodzą na dalszy plan.

Wreszcie po dwóch godzinach wygłupów i zabaw dotarli na miejsce. Wzięli bagaże i wysiedli z pociągu rozglądając się po okolicy. Widok zaparł im dech. 

Ballum

Ten Kraj jest niezwykły ale na pewno nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Miejsce, w którym podobno znajduje się Acnologia jest oddalone od miasta, w którym się znajdowali spory kawałek. Mimo wszystko nie zdziwiliby się gdyby Smok chował się gdzieś tutaj.

Wszystko wokół było szare i brudne, większość budynków wygląda na opuszczone, a ulice są opustoszałe. Nie widać ani jednej żywej duszy poza szczurem, który właśnie przebiegł pomiędzy ich nogami. Nie było nawet nic słychać. Żadnego śpiewu ptaków, dźwięków rozmów, brzęczenia owadów czy szumu wiatru. Po prostu nic.

- Gdzie się wszyscy podziali? - spytała Wendy. Nie tak sobie wyobrażała ten kraj.

- Nie mam pojęcia. - odpowiedziała Lucy.

Levi podeszła do jednego z budynków, po czym dotknęła ściany ręką gwałtownie odskakując kiedy wilgotny tynk zaczął się na nią sypać.

- Więc to znaczy "trochę biedniejszy"... - powiedziała cicho w zamyśleniu.

- Chyba musimy przeszukać to miejsce. Ktoś musi tu mieszkać.

______________________________________

Do następnego!

Powrót mroku || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz