Rozdział 11

148 17 5
                                    

Grupka przyjaciół chodziła po mieście szukając choćby jednej żywej duszy.  Kiedy doszli do skrzyżowania i zastanawiali się, w którą stronę iść, wspólnie postanowili, że się rozdzielą i przeszukają także domy. Zdecydowali się na wszelki wypadek chodzić parami. Tak więc ostatecznie wyszło na to, że Natsu idzie z Lucy, Erza z Wendy, Gray z Juvią i Levi z Gajellem.

Ustalili już czas i miejsce spotkania i mieli się rozejść, kiedy usłyszeli krzyk. Wszyscy spojrzeli po sobie i jak na zawołanie rzucili się w stronę tego dźwięku. Zdążyli zrobić ledwie kilka kroków i usłyszeli kolejny krzyk. Potem kolejny i kolejny. Zdezorientowani nie wiedzieli co mają zrobić. Zbliżyli się do siebie i ustawili tak, że mogli objąć wzrokiem wszystko dookoła. Wydawało się teraz, że miasto jest pełne ludzi, którzy zaczęli wrzeszczeć ze strachu. 

Stali spanikowani, przerażeni i gotowi na atak, jednak nie doczekali się go. Po kilku minutach wrzaski ucichły, a oni nadal czujni odetchnęli z ulgą. 

- Co tu się u licha dzieje? 

- Nie wiem i nie jestem pewna czy chce się dowiedzieć.

- Uspokójmy się i sprawdźmy skąd dobiegały te wrzaski. - powiedziała poważnie Erza. 

Wszyscy pobiegli za Erzą. Krzyki były coraz bliższe, jednak nadal nigdzie nie było widać żadnych ludzi i zwierząt.

Za starym, praktycznie walącym się budynkiem skąd prawdopodobnie dobiegły wrzaski. Erza i reszta dobiegli na miejsce. Levy stała na końcu, więc praktycznie nic nie widziała. W wąskim i nieoświetlonym zapleczu budynku znajdywała się młoda może trzynastoletnia dziewczynka. Leżała i wymachiwała nogami w nadzieji na odciągniecie od siebie gruboskórnego napastnika stojącego nad nią. Nastolatka zobaczyła drużynę Natsu i spojrzała zielonymi oczyma na stojącą na przodzie Erzę. Facet zdziwiony zachowaniem ofiary odwrócił głowę i w tym momencie został brutalnie potraktowany przez Scarlet. Nie był mocnym zawodnikiem, więc po pierwszym ciosie upadł. Dziewczyna przeturlała się, by mężczyzna nie wylądował na niej i bez większych przeszkód wstała.

- Nazywam się Erza Scarlet, jestem magiem Fairy Tail. - Erza wyciągnęła dłoń, by przywitać się z dziewczynką. Zielonooka z uśmiechem wyciągnęła rękę w kierunku magini, jednak w ostatnim momencie syknęła z bólu i jej dłoń bezwiednie opadła.

- Hej, wszystko w porządku? - Do nich podbiegła Lucy zamartwiona stanem młodej. Było wiadome, co mężczyzna chciał zrobić nastolatce. Była przerażona myślą, co jeśli przyszliby za późno.

- Nic mi nie jest, naprawdę! Nie musicie się przejmować tym, to nic nadzwyczajnego. - Nieczęsto słyszy się od ofiary gwałtu, że to "nic nadzwyczajnego". Czy Ballum mogło być aż tak podłym miejscem? Możliwe najlepszym dla Acnologi.

Dziewczynka po krótkiej rozmowie dała się namówić na poniesienie przez Graya, nogi miała w okropnym stanie. Powiedziała, że jest mieszkanką tej wioski i zaprowadzi ich do gospody, którą prowadzi znajomy jej matki i, w której sama mieszka. 

Była dowodem na to, że nawet w zepsutym kraju mogą mieszkać dobrzy ludzie. Mimo tej biedy i przestępczości lubiła swój kraj, swoją wioskę. Było tu spokojnie.

Gospoda nie była niestety w dużo lepszym stanie od pozostałych budynków. Nie mogli się spodziewać zbytnich wygód. Jednak nie po to tu przyjechali.

______________________________________

Witam, jak tam u was? U mnie jutro ostatni dzień szkoły i w końcu ferie!

Do następnego!

Powrót mroku || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz