Rozdział 14

169 20 11
                                    

- Wyspaliście się? Czeka nas jeszcze trochę drogi.– Erza ziewnęła i przeciągnęła się rozprostowując kości. Z zebranych owoców leśnych (choć w śladowych ilościach) zrobiono małe, prowizoryczne śniadanie i wydzielono każdemu jego porcje. Tylko Lucy jeszcze spała. Juvia od parunastu minut próbowała ją wybudzić, jednak ona była zatracona w krainie słodkich marzeń.

- Dzień dobry wszystkim. – Po chwili obie z Juvią przybiegły do reszty. To był czas żeby wyruszać. Dzisiaj panowały z lekka inne humory. Było na pewno poważniej. Przygotowanie fizyczne to jeszcze nie wszystko, magowie Fairy Tail musieli być na tę walkę przygotowani psychicznie.

Po zostawieniu wszystkiego w (prawie) idealnym stanie mogli wyruszyć. Górę było już widać, była coraz bliżej i z daleka było czuć już jej mrok. Zgodnie ze wskazówkami Noriko powinni być już praktycznie u celu. Po półtora godzinnym marszu zostało już tylko wspięcie się na górę. Wyglądała na stromą, więc musieli uważać na każdy stawiany krok. Bezpieczeństwo było najważniejsze i mimo że Acnologia był coraz bliżej nie mogli się spieszyć. W trakcie wędrówki pod stromą górę stawali na krótkie postoje, żeby tylko złapać oddech i iść dalej. Była to zdecydowanie najtrudniejsza część całej wyprawy. Droga do lasu podnosiła się wraz z przemieszczaniem się, jednak nie tak gwałtownie jak góra, o której mówiła im Noriko. Skały osuwały się wręcz spod stóp, idealne miejsce dla Acnologi, trudno dostępne i zbyt przerażające żeby w ogóle ktokolwiek postanowił się tam wybrać, a jednak ósemka magów Fairy Tail postanowiła.

- Dajecie radę? To już niedaleko. – Erza po pewnym czasie zaczęła prowadzić, wyglądała na najbardziej zahartowaną ze wszystkich. Rzeczywiście szczyt był już niedaleko, jednak na nim nie można było zauważyć żadnej zabudowy, tak, jak z dołu. Na przejściu po najbezpieczniejszej z niewydeptanych dróg Titania spostrzegła zagłębienie. Wyglądało to na jakąś jaskinie z legendach o smokach. Zawołała wszystkich, aby to sprawdzić.

- Wejdziemy po cichu i szybko się rozejrzymy. Jeśli coś usłyszycie lub zobaczycie nie róbcie niczego co mogłoby nas zdradzić.

Wszyscy skinęli głowami i ruszyli w stronę ciemnego otworu w skale. Byli przerażeni wielkością jaskini. Przez pierwsze kilka metrów po wejściu do środka korytarz wyglądał tak samo. Potem gwałtownie się powiększał. Nawet nie umieli opisać jej wielkości. Widzieli już smoki. Znali ich wielkość. Widzieli nawet Acnologie,ale ta jaskinia była tak wielka, że nawet on mógłby się w niej spokojnie poruszać.

Dali sobie znaki rękami po czym rozdzielili się. Szli w kilkunastometrowych odstępach rozciągając się od ściany do ściany. Wokół panowały egipskie ciemności.

Wszyscy byli zestresowani. Szli ostrożnie, gotowi na wszystko.

Przeszli już co najmniej połowę długości jaskini. Wendy idąca bardziej z prawej strony jaskini uważnie przyglądała się wszystkiemu na około. Prawie nic nie było widać. Przed sobą, bardzo daleko zobaczyła delikatny błysk. Wiedziała, że powinna kogoś poinformować ale jeśli zejdzie teraz  z trasy to nie odnajdzie już tego miejsca w tych ciemnościach.

Mieli ustalone tempo, aby cały czas trzymać się mniej więcej na tej samej linii. Mimo wszystko niebiesko włosa przyspieszyła. Nie mogła narażać się na to, że zostaną odkryci. Jeśli będzie przed nimi to nikt poza nią nie będzie wiedział o ich obecności.

Uważnie stawiała każdy krok ale nie zwalniała nawet na chwilę. Wciąż patrzyła się w miejsce skąd widziała błysk. Nic więcej tam nie widziała ale musiała to sprawdzić.

Była już nie daleko, czuła to. Wyczuwa łatwo, że przed nią jest ściana. W jednym jej miejscu zobaczyła jakby jaśniejszą plamę. Zrobiła kilka kroków w tą stronę i ujrzała kolejny otwór. Podeszła najciszej jak mogła i zajrzała delikatnie do środka, cała w nerwach.

Był tam korytarz. Duży dla człowieka, ale mały dla smoka. Zakręcał. Stamtąd było widoczne delikatnie jaśniejsze światło. Ruszyła bardzo powoli w tamtym kierunku, nie mogąc uspokoić bijące serca. Wyjrzała za ścianę i to co zobaczyła odebrało jej dech w piersiach.

Mnóstwo skarbów. Złoto, klejnoty, starożytne wazy - to wszystko znajdowało się przed nią. Zauroczona tym widokiem zrobiła krok do przodu, to był jej błąd. Otrząsnęła się i zdała sobie sprawę, że nigdzie nie widać smoka.

Rozglądając się wszędzie, poczuła, że coś jej skapnęło na ramię. Spojrzała w górę. Miała ochotę zacząć krzyczeć.

Acnologia.

__________________________________

Przepraszam! Rozdziały miały być co tydzień, a ostatni był miesiąc temu. Nie miałam ani czasu, ani weny, aby cokolwiek napisać, za co was naprawdę bardzo przepraszam.

W zamian ten rozdział jest chyba jak do tej pory najdłuższy. W końcu doszło do spotkania. Jak myślicie - jak ta walka się zakończy?

Do następnego!

Powrót mroku || fairy tailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz