Kuglarz

68 6 0
                                    


Ocknął się już w swoim łóżku.

Jak zawsze, po tych dziwnych utratach świadomości, które miały miejsce od kilku tygodni. Wstał.

Idąc do łazienki, potknął się o stary cylinder. Pamiątka po zmarłym dwa miesiące wcześniej dziadku. Zabrał go, razem z kilkoma innymi szpargałami z mieszkania nieboszczyka.

Odkręcił wodę w umywalce i zaczął myć zęby. W pewnym momencie wydawało mu się, że jego odbicie do niego mrugnęło. Zmęczenie. Musi się w końcu wybrać do lekarza.

– Witaj, Karolu.

Zaczął się rozglądać. Nasłuchiwał, czy ktoś jest w mieszkaniu.

– Spójrz na siebie.

Kto to powiedział? Może po tym, jak zemdlał, ktoś go przyniósł do mieszkania.

– No na siebie spójrz, mówię!

Kątem oka dostrzegł, że jego odbicie w lustrze nie porusza się w taki sam sposób, jak on. Kiedy się obrócił, nie mógł uwierzyć. Jego podobizna w lustrze patrzyła z uniesioną brwią i cwaniackim uśmieszkiem.

– Jezu, no nareszcie. Nic do ciebie nie dociera! – Odbicie zaśmiało się i znieruchomiało z szeroko otwartymi ustami. Teraz jedynie oddawało rzeczywistość i wtedy Karol zrozumiał, że odzyskał kontrolę nad obrazem w lustrze. Przeżycie było tak surrealistyczne, że z pewnością nieprawdziwe, więc je po prostu zignorował.

Wyszedł z łazienki, ubrał się i zadzwonił do Weroniki. Spotykali się od ponad pół roku, ale z każdym dniem Karol uświadamiał sobie, że to jest ta odpowiednia osoba, że właśnie z Weroniką chce spędzić resztę swojego szarego życia. On sam nie był specjalnie przystojny ani towarzyski, co prawda niedawno skończył studia ,ale uważał, że jego tak zwana inteligencja pozostawiała wiele do życzenia. Dlatego też nie rozumiał, co taka dziewczyna, jak Weronika w nim widzi.

– Cześć, kochanie. – Usłyszał w słuchawce melodyjny głos. Weronika nie mówiła zmysłowo czy pociągająco, ale sposób, w jaki to robiła, pasował do niej. Była wesoła i troskliwa. Samą rozmową sprawiała, że Karol czuł ciepło domowego zacisza.

– No cześć, co słychać, widzimy się dziś?

– W sumie czemu nie, chociaż powinnam być śmiertelnie obrażona za twoją wczorajszą ucieczkę z baru. Poszedłeś do toalety i już z niej nie wróciłeś. Dzwoniliśmy do ciebie, ale nie odbierałeś. Po kilku próbach twój telefon sam się włączył w kieszeni. Słychać było tylko szum. Martwiłam się!

– Wyszedłem do toalety?– zastanowił się. Nie mógł przecież powiedzieć jej prawdy. – Wiesz, strasznie źle się poczułem, a nie chciałem psuć wam wieczoru moimi problemami z żołądkiem, dlatego poszedłem do domu – skłamał, czując kiełkujące w nim wyrzuty sumienia.

– Ale tak bez pożegnania?

Karol wyczuł w jej głosie, zbliżającą się kłótnię, bo nie pierwszy raz kłamał z powodu utraty świadomości.

– A dasz się przerosić kinem i kolacją? Pójdziemy na najbardziej mdłe romansidło, jakie tylko będziesz w stanie wybrać, żeby mnie ukarać.

–No dobrze. – Zaśmiała się.– Wpadnij po mnie wieczorem, kocham cię.

– Ja ciebie bardziej, pa.

To właśnie w niej uwielbiał, nie umiała się długo gniewać.

***

Kuglarz i jego szaleńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz