Mam w sobie wielką miłość, którą nie potrafisz sobie wyobrazić. Oraz wielki gniew, który zadziwiłby cię ogromnie.
Jeśli nie zaspokoję jednego...pogrążę się w drugim.
-Marry Shelley's, Frankestein, 1994
-Przekaż córce...
-Jeżeli umrze...
-...że przyjdę po swój palec.
-Wojna wypacza fakty...
-Ona musi się zmienić...nie może być taka. Nasz plan...może wszystko popsuć...
-MARCO!!!
Jej krzyk dało się słychać przez cały salon.
To była Star, stała na schodach i wołała swojego przyjaciela. Wszyscy goście spojrzeli na blondynkę,a ona wzrokiem szukała swojego przyjaciela.
On jednak znalazł ją pierwszy!-Star...?
-Marco,musimy pogadać ostatni raz! - Powiedziała nerwowo schodząc ze schodów i podchodząc do Marca.
Stali między wszystkimi uczniami szkoły.
-Wszystko w porządku, strasznie głośno krzyknęłaś - Odpowiedział Marco skrępowany - i...wszyscy goście patrzą się na nas...
-Wiem, trochę głupio... - Odrzekła Star spoglądając na zgromadzonych, a potem na przyjaciela. - ...ale pewna sprawa wyskoczyła i mam już bardzo mało czasu.
-Co? Czemu? Przecież mamy całe lato!
-Marconie wiem jak ci to powiedzieć bo jesteś moim przyjacielem...
-Star...
-Bo wiesz...
-Bo co...?
-Bo wiesz...ja...ja... - Spojrzała na przyjaciela. Nie wiedziała kompletnie jak mu to powiedzieć. Jednak powiedzieć musiała, została jej minuta zanim będzie musiał uciekać. Zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech i... - ...Mocno się w tobie zadurzyłam!!!
Wszyscy wokół naszej pary dostali szoku:rodzice,przyjaciele,Jackie.
Wszyscy z wyjątkiem StarFan13. Ona za to zemdlała!Nic jednak nie przebiło tego co czuł teraz Marco.
-Nie chciałam ci tego mówić, bo wiem że tego nie czujesz... - Kontynuowała Star - ...myślałam, że jak będę udawać że nic do ciebie nie czuje, to samo zniknie. Ale...nie zniknęło! Opuszczam Ziemię...i raczej na zawsze. I nie mogłam odejść nie mówiąc co prawdy.
-Emm...Ja - Marco chciał coś jej powiedzieć.
Sęk w tym...że nie mógł. Nie wiedział co jej powiedzieć.
Zatkało go kompletnie, nie mógł z siebie wydusić ani słowa.Star patrzyła przez chwilę, jak Marco próbuję z siebie wydusić chociaż zdanie, po czym zalała się łzami i pobiegła w kierunku schodów.
-ŻEGNAJ! ŻEGNAJCIE WSZYSCY!!! - Krzyknęła biegnąc po schodach.
-Star...Hej, CZEKAJ! - Marco niemal od razu pobiegł za nią po schodach. Widział jak zamykała za sobą drzwi od pokoju, a z nich rozległo się czerwone światło. - Ale jak to...Star?
Otworzył drzwi i nie mógł uwierzyć własnym oczom...było puste!
Takie samo, zanim Star się pojawiła na Ziemi.Cała magiczna wieża...się zburzyła.
A wraz z nią serce Diaza...
Siemanko, oto ja. Pozwólcie, że będę wam znany pod kryptonimem,,DJmcghost"!
Mówiłem że piszę Starco i że idziemy na całość.I mogę mieć rację,sądząc po początku opowieści!Tak,wiem że to scena końcowa,,Starcrushed",ale mam nadzieję że będzie ona świetnym prologiem.Oficjalna akcja FF już w następnym rozdziale.Jako że to dopiero prolog,nie będę was prosił o żadne gwiazdki(choć parę głosów na zachętę mile widziane),ale w następnym podam stawkę!Mam nadzieję że początek się przyjemnie czytało i zostaniecie ze mną do końca.A jeśli mam być szczerym,to końca długo nie będzie,bo mam w planie mnóstwo ciekawych przygód.Ale czy to źle?
To ja już kończę i widzimy się w następnym rozdziale!Elo...!;)
CZYTASZ
LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCO
FanfictionPo bitwie o Mewni! Star Butterfly - nastoletnia magiczna i dość zadziorna księżniczka pokonała tajemniczego wroga imieniem Toffee. Wróciła na Ziemię. Tymczasem jej przyjaciel Marco jest zagubiony, po tym jak jej międzywymiarowa przyjaciółka wyznała...