Rozdział 27 ,,Graficiarz" || Epizod

254 13 27
                                    

-STAR!! Star, Gdzie jesteś? - Krzyczał Marco schodząc ze schodów. - Star, to nie jest śmieszne...

Marco szukał Star już od godziny.
Niby miała coś dla niego zrobić, jakąś niespodziankę.
Ale jeśli niespodzianką jest kolejna ucieczka, to Marco nie chciał czegoś takiego. Znowu.

Chłopak przeszukał już całe górne piętro:nie było jej w łazience. Pokój Star, który był teraz też jego pokojem, też jest pusty.

Szukał też w swoim starym pokoju, gdzie teraz mieszka tymczasowo Sofia. Ale nigdzie jej nie ma.

Marco zaczął szukać na parterze. Sprawdził na początek salon. Tam też jej nie było. Nawet sprawdził pod kanapą, co było trudnawe ze względu na rodziców na niej siedzących. Ale z jego ,,mocami" nie było to już tak trudne.

Jedyne miejsce, które pozostało to...kuchnia.
Marco wszedł do pomieszczenia. Tam też nikogo nie było. Nawet nie było żadnego śladu po Chmurku, więc nie wyszła gdzieś po kryjomu.

W tym momencie Marco naprawdę zaczął się martwić.

I nagle...jedna z górnych szafek drgnęła.

Drzwiczki rozsunęły się tuż za Diazem. Marco słysząc skrzypienie szafki odwrócił się w jej stronę i...o mało nie padł na zawał.

W szafie siedziała Star. Zaklinowana. W górnej szafie w kuchni.

-Hej, Marco. Co tam? - Zapytała Star, jak gdyby nigdy nic.

Marco zrobił wdech na uspokojenie.

-Star, mogę wiedzieć co ty tu robisz? - Zapytał Marco.

-Eh, no wiesz... - Zaczęła. - ...Są czasami takie sprawy, przed którymi nie można się ukryć. Więc wpadłam na pomysł, by ukryć się tak, by te rzeczy się nie domyśliły, że tu jestem.

Marco patrzył na nią z niedowierzaniem. Wystawił dłoń, a Star szybko załapała o co mu chodzi.

Po chwili z ciężkim wzdychnięciem wygramoliła z szafy pudełko płatków. Ich ulubionych płatków, kapitana Blanckiego.

-Mieliśmy zjeść je wspólnie Star... - Zaczął Marco.

-Chciałam je skitrać dla ciebie... - Tłumaczyła się Star.

-A przy okazji zjeść dużą porcję po kryjomu? - Zapytał.

Star na to pytanie zarumieniła się ze wstydu i braku odpowiedzi.

-Ech, no nieważne. - Odparł Marco. Nie umiał się na nią w taki sposób gniewać. - No chodź, pomogę ci... - Po czym złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć.

Marco ciągnął Star przez krótszą chwilę, po czym wyskoczyła z szafy z dużym hukiem, wywracając kilka misek.

Star i Marco wstali po chwilą z uśmiechem. Marco spoglądał na nią, miała na sobie dziś niebieską sukienkę, tą bez rękawów. Star natomiast patrzyła na niego. A on nadal miał na sobie tą swoją czerwoną bluzę.

Zastanawiała się czasami, czy ma coś cokolwiek poza tym.

-Wiesz, nie musisz ukrywać jakiś rzeczy. - Rzekł Marco ocierając się z kurzu. - Pamiętasz naszą obietnicę?

-Pamiętam, pamiętam! - Przerwała mu Star. - Wybacz... - Dodała ze szczerością.

-W porządku, Star. - Odparł Marco. - Nie każdy jest królem grzecznych chłopców.

Star ciężko powstrzymywała śmiech.

-Tty? Królem grzecznych chłopców? - Zapytała Star, po czym wybuchnęła śmiechem.

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz