Rozdział 4 ,,Uczucia"

563 39 34
                                    

...Star siedziała na łóżku. I była pijana!

Praktycznie wypiła całą butelkę wina, nawet nie używając kielicha.
Marco nie mógł na to patrzeć, szybko wyrwał jej butelkę, a ona za to wstała i chwiejnym krokiem próbowała przejść od łóżka do drzwi.
Bezskutecznie, bo w połowie drogi upadła na ziemię.

-Star,do reszty oszalałaś? Co to...co to ma być? - Zapytał Marco całkiem przerażony zachowaniem dziewczyny. Po chwili podszedł i pomógł jej wstać.

-Gdzie jest ta sukowata baba?- Zapytała Star chwiejnym, upitym głosem.

-Że kto? - Zapytał zaskoczony Marco.

-Ta Jackie! Ta suka, zdzira, ta tępa...sama nie wiem co. Ta, która mi niszczy życie. Idę do niej i to zakończę, a potem se może wypiję kolejną butelkę. Całkiem smaczne to wino. I ten efeeeeeekt...

-O nie! Nie ma żadnej kolejnej butelki. Ty chyba nie wiesz jak...zaraz! Chwila. - Przerwał sobie Marco. - Czemu nazywasz moją dziewczynę suką? Mogę wiedzieć co ci Jackie zrobiła? - Po tym pytaniu Star odepchnęła Marca i podtrzymując się baldachami, usiadła na łóżko.
Wyglądało to jakby miała co najmniej złamaną nogę.

-Mogę ci ufać Marco?- Zapytała Star.

-Chciałbym wiedzieć, czemu jesteś niemiła dla...

-Mogę, czy nie?! - Zapytała ponownie z większym tonem. Po tych słowach Marco kiwnął głową na zgodę. Star klepnęła miejsce koło niej na łóżku, dając mu znak żeby usiadł.

Jak tylko Marco usiadł, Star opowiedziała mu wszystko: o groźbie, jaką spotkała za strony Jackie, tamtych słowach, i ciosach.
Normalnie by tego nie mówiła ze ,,strachu" przed nią, ale tym razem przemawiał przez nią alkohol.

Marco tymczasem uważnie słuchał całej historii.
Nie mógł uwierzyć, że Jackie mogła się aż tak posunąć. Tyle, że to wszystko zaczynało mieć sens: ostatnio ciągle odradzała mu znajomość ze Star, a kiedy tylko wspominał o przyjaciółce, ją to słabo interesowało.

Jak tylko Star skończyła, Marco wziął głęboki wdech.

-Czemu mi nic wcześniej nie mówiłaś?- Zapytał zmartwiony Marco. I o Jackie,i o Star.

-Proste:bo się w tobie zadurzyłam, idioto. I to na zabój! - Rzekła chwiejnie, lecz spokojnie. - I nie chciałam patrzeć jak cierpisz zrywając z ukochaną osobą, przeze mnie. Nie umiem...słabo by mi było żyć, kiedy ty też byś nie umiał. Wiesz, jak bardzo lubię uszczęśliwiać ludzi. A ciebie to szczególnie. Jesteś dla mnie kołem napędowym dla życia. Nie umiem się kochać w innej osobie niż ty:próbowałam z Oskarem, ale widzisz, że nie wyszło. Nie chciałam, by przeze mnie tobie się też nie udało. - Kontynuowała. - Chciałam po prostu, by mój ukochany przyjaciel był...szczęśliwy!

Diaza...zatkało.

Jasne, wiedział o tym że się w nim zadurzyła i chciał o tym z nią pogadać, ale nie spodziewał się że Star go kocha aż tak bardzo.
Ona zawsze lubiła go taki jaki jest:nieważne czy był wojowniczym karateką walczącym z potworami u jej boku, czy zwykłym mądrym,,panem ostrożnym", który w szkole woli unikać kłopotów.
Za to też właśnie lubił Star:była szalona,nieostrożna,ale miała dobre serce i chciała pomagać innym za wszelką cenę. Włącznie z nim.
Uzupełniali się nawzajem.

A Jackie: ona od niedawna próbowała zmienić naszego Diaza. Chciała zniszczyć jego prawdziwą osobę,by z jego gruzów zrobić nowego Marca.
Ona nie wiedzieć czemu nie kochała go taki jaki jest, tylko taki jaki by był.

Może kochał nie tą kobietę, co trzeba?

-Wow, Star...nie wiedziałem że...ja... - Nie mógł Marco nic powiedzieć. Wcześniej zaplanował to co chciał powiedzieć, lecz teraz kiedy Star powiedziała mu swoje uczucia, zapomniał o wszystkim. - Słuchaj, nadal nie rozumiem czemu Jackie by się tak zachowała! - Marco zamyślił się na chwilę. - Jak chcesz, mogę z nią jutro o tym pogadać. Albo się dogadamy, albo nie wiem...

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz