Rozdział 14 ,,Zlekceważenie"

277 21 19
                                    

Kilka godzin później. Mewni...

No i przybyli goście. A jak goście,to doszło też w końcu do corocznego Mewnijskiego balu. Balu Srebrnego Dzwonu.

Jeśli chodzi o gości balu,to byli to przede wszystkim cała rodzina Butterfly,rodziny i ,,szlachta" z innych pomniejszych królestw z innych wymiarów,a także parę innych gości. Inni starsi,inni młodsi. O,oraz jeszcze zespół,który ziewając grał spokojną muzykę klasyczną. Mała lista,ale na taki bal starczy w sam raz.

-Szkoda,że moja rodzina miała coś ważnego do zrobienia. - Odparł River z rozczarowaniem w oczach. - Zawsze jest fajniej,jak się pojawiają.

-No,od razu robi się lepiej... - odrzekła Moon do męża,ukrywając sarkazm.

Władcy Mewni siedzieli właśnie na swoich tronach obok siebie,natomiast przed nimi stał okrąg zrobiony z pojedynczych krzeseł. Na prawie każdym z nich siedziała jakaś osoba. Wśród zebranych była także Star. Siedziała na krześle i się po prostu nudziła. Nie wspominając,że została zmuszona przez matkę do udziału w balu,a że ostatnio sytuacja zrobiła się u nich napięta,Star wolała TYM RAZEM ustąpić.

Z dobrej strony,obok niej siedzi Końska Głowa. Ze złej:mama nie pozwoliła jej założyć ulubionej opaski,więc czuła się też dość nieswojo.

Tak więc siedziała na tym krześle i czekała. Według rytuału nikt nie mógł opuścić krzesła,aż wszyscy się nie pojawią. Następnie ma być wśród zebranych wylosowana para,która odbędzie pierwszy taniec. Star,jak i reszta zaczęła się niecierpliwić. A została tylko jedna osoba. Jedna by zakończyć tą nudną mękę.

-To mi się strasznie nie podoba! - Szepnął zaniepokojony Marco.

-A myślisz,że mi też się nie nudzi? - Odpowiedziała mu Janna. Również szeptem. - Stoimy tak kwadrans i nadal nikt się nie upił. Ja nawet się nie prosiłam o bal. - spojrzała na kręg przed sobą. - Ale przynajmniej nie jesteśmy na miejscu Star.

Janna tutaj ma rację:jako,że rytuał dotyczy tylko rodzin królewskich,Marco,jak i inni,,specjalni goście"siedzieli przy stole tronach Króla i Królowej i obserwowali co się dzieje. Choć nie dzieje się właśnie nic.

-(Marco)Nie,nie to miałem na myśli. - Odparł. - Jestem przecież chłopakiem Star. A co jeżeli to ją wybiorą z kimś do tańca...

-(Janna)Och...wyluzuj Marco. A co się takiego może stać?

Już Marco chciał odetchnąć,ale wystarczyło sobie przypomnieć sobie zdarzenia z podziemnego świata. Ona i Tom...kurde,że aż ciarki go przeszły.

Skoro o Tomie mowa;o to i przez drzwi do sali przybyła pani Lucitor,a za nim owy książę ciemności.

-Jak miło,że wszyscy są już w komplecie! - przywitała Moon spóźnialskich,po czym Tom i jego matka zaczeli po kolej kłaniać się i ściskać dłonie wszystkich usadowionych obok pary królewskiej witając się też jednocześnie. Po przywitaniu Tom usiadł na swoje miejsce w kręgu.

-Miło,że się już zjawili... - szepnęła Głowa do Star.

-(Star)Bardzo miło. Nie dość,że tu jestem,to jeszcze Tom się zjawił. - odparła Star sarkastycznie.

-(Głowa)Wiedziałaś,że się zjawi...

-(Star)Ale sądziłam,że ja się nie zjawię,co miałam w planach. No i mama musiała mi to zepsuć...nie wspominając jeszcze o tym,w co mnie ubrała. - Odparła.

Rzeczywiście:miała na sobie fioletowo-różową suknię z niebieską koszulą oraz dwa kucyki zawiązane od tyłu. I miała zamiast swojej opaski tiarę. Szczerze:mogło być lepiej.

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz