Rozdział 24 ,,Burzowa noc"

260 14 18
                                    

(Głośny odgłos wybuchu)

Ledwo się nikt nie obejrzał, a drzwi do sali tronowej wyleciały w powietrze, otaczając całe pomieszczenie kurzem i dymem.

-Moon?! Tom?! Janna?! StarFan13?! Jesteście tu? - Krzyczał Marco, nie widząc nawet czubka własnego nosa.

-Marco! - Krzyknął Tom.

Nagle usłyszeli kroki i krzyki. Mnóstwo kroków, a potem mnóstwo krzyków.

Marco rozglądał się po sali, szedł gdziekolwiek, by kogokolwiek znaleźć.

Nagle na coś natrafił. Marco spojrzał przed siebie.

To była zwłoki. Świeże martwe ciało Mewmana w zbroi, ociekające krwią.

Marco był dość przerażony tym widokiem. 

Nagle zabrzmiały kolejne krzyki zaskoczenia. Wszyscy spoglądali w stronę różnych źródeł dźwięku. Chwilę potem widzieli bezwiednie upadające martwe ciała na ziemię.

A potem kolejny krzyk. I potem kolejny trup. A tak kolejne razy.

Dym opadł. Marco przeczyścił oczy od kurzu. Szybko znalazł wzrokiem resztę jego przyjaciół.

Oni jednak spoglądali z grozą na coś innego. Marco też się rozejrzał.
Wokół nich było mnóstwo martwych ciał. A napastnika nie było.

W końcu do sali weszli kolejni żołnierze, uzbrojeni we halabardy, miecze i magiczne kusze.

Nastała niepokojąca cisza. Nikt nic nie mówił. Wszyscy się rozglądali. Po chwili wszyscy zacieśnili się w dużym okręgu, otaczając się placami i patrząc we wszystkie strony.

Moon wyciągnęła swoje dwa stalowe miecze, Kelly też swój wyciągnęła, ręce Toma zabłysły ogniem gotowe do oddania strzału, Jenna wyjęła księgę, a Marco przyjął pozycję bojową.

Obok nich rozglądali się luźniej inni żołnierze, gotowi do ciosu mieczem, lub strzału z kuszy. Niektórzy z nich zablokowali przejście do sali. Czekali.

Nagle pojawił się cień. Dziwny, fioletowy cień. Parł on właśnie w stronę żołnierzy.
Parł do niech w dużą prędkością. Gdy cień był blisko jednego z żołnierzy, zaczął on się unosić w górę, by w końcu zacząć przyjmować bardziej normalną formę.

W końcu podczas naskoku na Mewmana był on w pełnej zwykłej formie.

Tą ,,Zwykłą formą" była młoda dziewczynka o jasnych włosach, czarnej sukience i z magiczną różdżką w dłoni.

Szybko dziewczyna naskokiem znokautowała żołnierza, by od razu wbiec na kolejnego najbliższego. I walczeniu z następnymi przy użyciu magii.

-Star? - Zareagowała Kelly. - Star! No co ty...

Star zauważyła Kelly. Nie mrużąc nawet oczyma, wycelowała w nią różdżką i strzeliła. Kelly zwinnie zrobiła unik, jednak siła uderzenia odrzuciła ją na ziemię.

-Star, przestań. Przecież się przyjaźnimy. - Nadal mówiła Kelly podnosząc się. Spojrzała na Star.

Chwilę później wszyscy na nią spojrzeli. Powoli ją otoczyli.

-Star. To my, widzisz? - Zapytała Końska Głowa.

Małymi kroczkami zbliżali się do Star.

-Jesteśmy przyjaciółmi. Ty tak na poważnie? - Zaczął Janna.

Byli coraz bliżej. Star była osaczona przez swoich przyjaciół.

-Obiecujemy, że nie zrobimy ci krzywdy... - Rzekł Tom.

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz