14. On

201 6 2
                                    

Jedną rekę miałam skierowaną w Jacksona, a drugą dałam za siebie i mocno złapałam za klamkę. 

Podniósł obie ręce w geście poddania się, a na twarzy wypłynął mu szyderczy uśmiech. 

- Widzisz, jestem całkowicie nieszkodliwy - powiedział i zrobił parę kroków w moją stronę. 

Szybko zilustrowałam jego sylwetkę. Nic ne jest w stanie powstrzymać go przed zabraniem mi noża. Jest wyższy ode mnie o głowę i silniejszy. 

- Zatrzymaj się - powiedziałam do niego, ale nie zareagował na moje słowa i dalej posuwał się na przód. Coraz szybciej. 

- Miałaś wybór. Mogłaś odejść, a tymczasem wszystko utrudniłaś. I po co to wszystko było? - w tym samym momencie znajdował się zaledwie dwa kroki ode mnie, a nóż dotykał jego brzucha. 

Ręka zaczeła mi się trząść i dotarło do mnie w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję. Ręką, która trzymałam wcześniej klamkę, teraz skierowałam do zasuwy i bezszelestnie ją opuściłam. 

Zrobiłam parę kroków w głąb kuchni, a chłopak za mną. Wyglądał jakby był w amoku, a zachowywał się jak jakiś wariat lub psychopata. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.

- Porozmawiajmy - powiedziałam miękko i niedostrzegalnie się uśmiechnełam. - Co takiego zrobił tobie mój ojciec? 

- Nie będziemy rozmawiać. Jestem taką osobą, która od razu przechodzi do czynów - powiedziawszy to, złapał za ostrą część noża i pociągnął w swoją stronę. Ze zdziwienia puściłam rękojeść, a po chwili na podłogę zaczeła kapać jego krew. 

To ten moment. Ten moment, kiedy dociera do mnie, że nie wyjdę z tego. 

CelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz