11. Zatopieni w Miłości

47 6 3
                                    

Przekraczamy próg drzwi wejściowych i ściągamy buty jak zawsze w korytarzu, po czym pędzimy szybko po schodach do salonu. Wysoki brunet zmęczony całym dniem wędrówki opada na białą skórzaną kanapę. Ja wskakuje na nią tuż za nim. Ląduję na miękkiej poduszce a następnie obracam się i opieram tył głowy o uda Rufusa.

- Co jest kotek? - obdarowuje mnie jednym ze swoich powalających uśmiechów. Podnoszę się i powoli zbliżam do jego twarzy. Badam oczami każdy zakamarek jego oblicza. Jego idealne rysy, kości policzkowe. Na dłużej jednak zatrzymuje wzrok na jego oczach. Niesamowicie ciemne rzęsy jak na chłopaka oraz zniewalający kolor tęczówek sprawiają, że tonę w oceanie jego spojrzenia. Podnoszę dłoń i delikatnie muskam opuszkami palców jego policzek. Chłopak również przybliża się do mnie. Gdy nachylam się, żeby go pocałować ten oddala się i zaczyna chichotać. Rumienię się i zakrywam twarz. Nieoczekiwanie odciąga swoimi rękoma moje dłonie i składa na moich wargach gorący pocałunek. Namiętną chwilę przerywa krzyk 'Pani mamy'.

- Chłopaki! Chodźcie do kuchni na kolację! A Ty Kojot pomóż mi z talerzami! - Odrywamy się od siebie i z uśmiechem podążamy do znajdującej się obok niewielkiej kuchni. Na wejściu mija mnie mała Katty, szybko uciekająca ze swoim talerzem.

- Nie wywróć się tylko mała! - krzyczy po chwili jej starszy brat. Nie doczekał się jednak odpowiedzi. Katty to bardzo cicha i skromna dziewczynka. Ale wiem z wcześniejszych opowiadań Margaret, że świetnie się uczy. Nie może jednak tego samego powiedzieć o swoim starszym dziecku, który daje zły przykład młodszej siostrze. Myślę, że dziewczynce kontakt z ludźmi zastępuje muzyka. Też działa muzycznie tak jak Rufus ale w nieco inny sposób. Bardzo lubi śpiewać i przyznam, że bardzo ładnie jej to wychodzi. Pewnego razu jak przyjechałem do Rufusa, odebrała nas z dworca jego mama. W samochodzie rozpoznałem, że piosenki lecące z głośników są coverami, ponieważ znałem oryginały. Okazało się, że są to piosenki śpiewane właśnie przez Katty. Na jedną z rocznic swoich rodziców nagrała im całą płytę by mogli słuchać jej w trakcie jazdy samochodem. Uważam, że to bardzo urocze z jej strony. 

- Patrzcie jak szybko uciekła - mówi Margaret, uśmiechając się pod nosem w trakcie gdy napełnia szklanki sokiem pomarańczowym.

- Nadal wstydzi się Michaela - odpowiada Rufus.

- I każdej innej osoby zaproszonej do tego domu - zachichotała cicho - Przydaj się na coś młody i pomóż matce. Rozłóż talerze.

- Luz - rzuca niedbale i otwiera jedną z jasnych szafek. Przez chwilę przytulam się do jego pleców. Zauważam pod stołem czającą się parę małych oczu. To Ticco! Odrywam się od ukochanego i siadam na podłodze. Wyciągam przed siebie rękę. Mały nosek wyłania się z cienia blatu i ostrożnie obwąchuje moje palce. Po chwili gdy upewnia się, że nie jestem seryjnym mordercą jedzącym psy, wskakuje na mnie. Jego gładka sierść koloru jasnego cappuccino odbija białe światło lampy. Siedzi na moich kolanach, liżąc przy tym każdą część mojego ciała, do której udało mu się sięgnąć. Biorę psiaka na ręce i mimo mojej alergii na sierść zwierząt przytulam do twarzy.

- A ten mały czort już wiedział do kogo pójść na głaskanie - Margaret pochyliła się i dotknęła końcem palca mokrego noska swojej pociechy - Jak w szkole Micky?

- Wszystko w jak najlepszym porządku. Oceny już powoli wystawione. Może załapię się na wyróżnienie, ale przede mną jeszcze dobre dwa tygodnie walki o oceny.

- Szczerze gratuluję - poczochrała moje włosy i wróciła do nakładania lasagne'i - Kojota za to nie mogę pochwalić. Muszę zacząć go straszyć, że nie pozwolę Ci przyjeżdżać, żeby wziął się za naukę.

- Ja tu nadal jestem i Was słyszę - wyciąga przy tym sztućce z wysuwanej szuflady.

- I bardzo dobrze - odpowiada mu i wyciąga rękę by ten podał jej talerz - Nałóżcie sobie ile chcecie a ja lecę obejrzeć z Katty film. Obiecałam jej więc nie mam wyjścia. Michaelowi nałóż podwójną porcję bo słabo wygląda. Smacznego chłopcy! - rzuca przez ramię i opuszcza kuchnię. W tej samej chwili Ticco wyskakuje z moich objęć i biegnie za swoją Panią.

- Uciekł - ocieram symbolicznie niewidzialną łzę płynąca po moim policzku.

- Ale ja nadal tu jestem. Już Ci nie wystarczam? - podchodzi do mnie, pomaga mi wstać i wręcza talerz ze sporym kawałkiem jedzenia.

- I ja mam to wszystko zjeść?

- Bo nie będzie buzi - puszcza oczko i zasiada przy stole. Ja zajmuje miejsce na przeciwko niego. Zauważam za nim znajduje się półka zapełniona różnego rodzaju alkoholem.

- Smacznego. Widzę, że każdy ma w domu takie magiczne miejsce z procentami.

- Przyznam,że czasami korzystam - uśmiecha się szeroko - Nie gadaj tylko wcinaj. Zaraz idziemy się kąpać.

___

Stoję przed oszkloną ścianą. Widzę w niej swoje odbicie. Patrzę w swoje zmniejszone od ostrego światła źrenice. Uważam, że mam bardzo ładne oczy. Gdybym miał powiedzieć co najbardziej mi się w sobie podoba to odparłbym właśnie, że one. Po chwili spostrzegam, że mój chłopak dołącza do mnie niosąc dwa białe ręczniki.

- Załatwione - zamyka drzwi i przeklucza je. Ręczniki odkłada na mały stoliczek obok wanny i podchodzi do mnie. Obejmuje mnie w pasie i zaczyna całować po szyi. Ulegam mu i zaczynam cicho pojękiwać - Gotowy na kąpiel? - pyta.

- Jak nigdy wcześniej - odwracam się i zgrabnym ruchem ściągam jego koszulkę. Zbliżam się w celu pocałowania go lecz ten unosi dłoń i zatrzymuje mnie.

- Poczekaj - zostawia mnie i podbiega do wanny. Odkręca kurek z gorącą wodą i dodaje do niej odrobinę płynu do kąpieli o zapachu egzotycznych owoców. Łazienka wypełnia się aromatycznym zapachem a wanna powoli wypełnia się pianą. Zamykam oczy i rozkoszuje się chwilą. Szum napływającej wody uspokaja mnie i przenosi w myślach do lasu tropikalnego. Gdy otwieram oczy widzę przed sobą twarz mojego uwodziciela. Chwyta za moje spodnie i rozpina je. Pomagam mu je zdjąć a następnie porzucam w kącie swoją koszulkę. Po chwili stoimy na przeciwko siebie całkowicie nadzy.

- To co? Wchodzimy? - pytam prawie szeptem. W odpowiedzi Rufus wykonuje ruch głową w stronę wanny. Podchodzimy do niej. Chłopak zakręca wodę i powoli zanurza w niej swoje ciało. Dołączam do niego. Temperatura wody jest idealna. Jeszcze nigdy nie kąpałem się w tak kolosalnej wannie. Siadam zwrócony tyłem między nogami mojego ukochanego. Opieram się o niego a on obejmuje mnie i przygryza lekko moje ucho. Pomieszczenie wypełniają moje ciche jęki. 

Sięga po gąbkę oraz płyn do kąpieli. Nalewa go odrobinę i zaczyna gładką stroną masować moje plecy. Ponownie zamykam oczy i pozwalam mu wędrować po całym moim ciele. Moja dłoń wędruje po jego umięśnionym udzie w stronę pobudzonej męskości, którą wyczułem przed chwilą na dole swoich pleców. Odwracam się twarzą do niego i mówię:

- Kocham Cię Rufus.

- Ja Ciebie też Skarbie - i tak oto leżymy pogrążeni w zmysłowych pocałunkach.

Błędy MłodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz