01. Moja "Inność"

329 22 4
                                    

- Witam. Zwą mnie Joseph Ramirez. Miło mi w końcu poznać Cię na żywo. Jak się miewasz? - podaję rękę mężczyźnie na oko 5 lat starszemu ode mnie.

- Michael Allen. Również miło Pana poznać. Dziękuje, że pytasz. U mnie wszystko w porządku, ale lekko się stresuje - opuszczam się na wygodny fotel. Za mną widać tylko gładką, szarą ścianę.

- Naprawdę nie ma czym. Ważne, by być dobrej myśli. Jesteśmy przekonani, że Twoja historia odniesie sukces.

- Mam lekkie obawy, że to jednak nie to, co interesuje ludzi. Przeczucie...

- Może kawy na obniżenie stresu? - pyta mężczyzna zmieniając temat.

- Dziękuje, niestety muszę odmówić. Mam problemy z sercem i nie mogę.

- Dobrze. Wiec w takim razie. Gotów?

- Tak. Możemy zaczynać - po tych słowach zapalają się lampy, które błysnęły światłem prosto w moje zielone oczy. Mrużę je. Przy kamerze zapala się czerwona lampka na znak startu. Czuję ciepło skórzanego fotela wywołane moim nerwowym wierceniem. Przełykam ślinę, która zastała mi w gardle i mówię:

"Nazywam się Michael Allen. Mam 21 lat i pochodzę z Harrison. Aktualnie mieszkam w Newark. Jestem tutaj, aby opowiedzieć swoją historię..."

***

- Wszystko zaczęło się, gdy kończyłem szkołę i miałem podjąć decyzję o mojej przyszłej edukacji. Wybrać szkołę średnią. Późna wiosna. Wszyscy czuli zbliżające się letnie wakacje. Dni stawały się coraz dłuższe, gorętsze i oczywiście nie dały o tym zapomnieć również dokuczające owady. Jako szesnastolatek miałem bardzo dużo wolnego czasu po szkole. Nauka przychodziła mi z łatwością. Nie byłem powodem do zamęczania się w wychowaniu. Zero alkoholu i papierosów. Mimo tego mieszkałem z babcią z powodu mojej "inności". Rodzice zdecydowali, że im mniej będziemy się widywać, tym lepiej a przy okazji zajmę się schorowaną babcią i nie będę miał czasu na głupoty wieku dorastania. I nie przyniosę im wstydu.

- Co masz na myśli mówiąc "inności"? - przerywa mi prowadzący. Zapada cisza. Spostrzegam muchę latającą nad kamerzystą. Zakręca nad jego głową pętle. 

- Halo - powtarza Joseph - Wszystko dobrze? 

- Tak! Wszystko dobrze. Po prostu się zamyśliłem - uśmiecham się lekko do mężczyzny - Więc moja "inność" przejawia się w tym, że... Jestem gejem. Kolejna przerwa nasiąknięta emocjami jak gąbka. Wszystkie straszne momenty w moim życiu wracają.

- Trudno jest żyć w otoczeniu nastolatków w takiej sytuacji? - dopytuje. Ja natomiast po chwili namysłu odpowiadam:

- Dla mnie nie było to trudne. Wiem jednak, że dla wielu młodych gejów poznających co dopiero siebie ten etap jest trudny i pełen wybojów. Z brakiem akceptacji można się spotkać z każdej strony. Jestem człowiekiem znającym swoją wartość. Wiem, że jestem bardzo dobrym i emocjonalnym człowiekiem wrażliwym na cudzą krzywdę. Poza orientacją niczym nie różnię się od innych ludzi. Mimo tego ludzie postrzegają nas przez pryzmat, który nasza społeczność sama sobie wykreowała. Nie dziwię się.

- A ty zostałeś zaakceptowany?

Muszę powstrzymać napływ emocji. Nie mogę rozpłakać się przed kamerą. Po głębokim wdechu odpowiadam na pytanie.

- Można spojrzeć na to z wielu perspektyw. Bardzo ciepło przyjęli to moi przyjaciele. Dobieram ich bardzo ostrożnie. Mimo uzależnienia od Instagramu nie zależy mi na popularności i tysiącu znajomych na Facebook'u. Miałem i mam w nich oparcie. Jedną z nich jest Viktoria, o której wspomnę też w dalszej części mojej historii. Jednak nie z każdej strony jest tak kolorowo. W szkole nie obeszło się bez obelg i wyśmiewania, ale mam motto, którym się kieruje. Pochodzi ono z popularnego serialu "American Horror Story". Brzmi "Przed ludźmi nie klękam". Może brzmieć śmiesznie z moich ust, ze względu na to kim jestem - na mojej twarzy pojawia się lekki grymas rozbawienia, lecz starcza kilka sekund bym powrócił do powagi - Rodzice. Często słyszę stwierdzenia "Rodzina kocha mimo wszystko", "Rodzina nie odrzuca", "Rodzina kocha pomimo tego jaki jesteś, bo jesteście rodziną". To złe stwierdzenia. Każda miłość ma granice. Doświadczyłem tego. Poniżanie... Przemoc psychiczna, jak i fizyczna. To boli najbardziej. Świadomość, że to osoby, na których polegałeś, ufałeś im. Ale są też rodzice wspierający swoje dzieci. Życzę takich każdemu ujawniającemu się nastolatkowi.

- Dobrze. Teraz przejdźmy do tego, jak odkryłeś swoje "ja"? - jego uśmiech dodaje mi otuchy.

- Nie da się określić momentu, kiedy stwierdziłem to ot, tak. Miałem dwie dziewczyny. Czegoś mi brakowało. Mimo iż z pierwszym chłopakiem związałem się w wieku 15 lat, patrząc w przeszłość idzie dostrzec, że to żyje we mnie od urodzenia. Czasy dzieciństwa. Już było widać znaki świadczące o tym. Tyle że żyłem wychowany w świadomości, że nie ma takiego czegoś jak miłość do osoby tej samej płci. Musiałem odkryć to sam wraz z wiekiem. Słyszałem, że wiele osób cierpi, ponieważ nie chcą tacy być. Osobiście... Nie wiem jakie to uczucie. Jestem dumny z tego, jaki jestem i nie chcę niczego zmieniać.

- Mimo tego, co przeszedłeś, jesteś bardzo pociesznym człowiekiem.

- Tak to prawda. Jestem optymistą, ale w czasach młodzieńczych było inaczej, i to aż o 180 stopni. Wszędzie widziałem czarne scenariusze. Teraz już wiem, że żyjemy dla siebie. To my mamy być szczęśliwi. Nikt za nas naszego, życia nie przeżyje, a wbrew pozorom jest ono krótkie.

- Dokładnie. Słyszeliśmy o tym, co spotkało Twoją...

- Stop! - krzyczę w stonę Josepha, przy czym podnoszę rękę wstając delikatnie z fotela - Nie chcę teraz o tym mówić. Później.

- Dobrze, spokojnie. A więc głównym wątkiem Twojej opowieści jest miłość. Miłość, która była? - pochyla się w moją stronę, wytrzeszczając jedno oko.

- Była... była prawdziwa. Pierwsza taka.

- Ta w wieku 15 lat?

- Nie. To był epizod w moim życiu. Po nim postanowiłem zrobić sobie przerwę i skoncentrować się na nauce. To był mój priorytet. A uczyłem się bardzo dobrze.

- Prawda. Z informacji, które zyskaliśmy dowiedzieliśmy się, że szkołę średnią ukończyłeś z wyróżnieniem.

- Lubię się uczyć - uśmiecham się do prowadzącego wywiad.

- Kontynuuj - mówi poruszając na nowo główny temat spotkania.

- Rufusa poznałem na jednym z portali społecznościowych. To śmieszne w oczach starszych ludzi. Trudno znaleźć kogoś w małym mieście, jeżeli jest się homoseksualistą. Jest o rok starszy. Wysoki, przystojny brunet o brązowych oczach z bursztynowymi refleksami. To mój ulubiony kolor oczu. Zawsze chciałem takie mieć. Napisał do mnie pierwszy. Pamiętam, że był to 14 kwietnia. Na drugi dzień przyjechał do mnie.

- Przyjechał już na drugi dzień, tak słabo Cię znając?

- Tak. Mimo tego. Pamiętam, że dzień wcześniej przepisaliśmy cały dzień. A po kilku godzinach rozmowy gdy, dał mi się lepiej poznać, zaproponował przejście na telefon. Wtedy dałem mu swój numer. Byłem zafascynowany nim jako człowiekiem. Wydawał się tak bliski mojej duszy. Bardzo mnie zmienił. To dzięki niemu zacząłem patrzeć na świat bardziej optymistycznie. Pamiętam pytanie jednej z moich przyjaciółek: "A co Ty tak się od tygodnia ciągle uśmiechasz?". To wspaniałe jak fascynacja kimś może poprawić nam humor. Do tego jest perkusistą. Urzekł mnie, ponieważ zawsze chciałem nauczyć się na niej grać. Miałem tylko gitarę, którą dostałem na jedno ze Świąt Bożego Narodzenia, ale nie udało mi się nauczyć na niej grać. Teraz znajduje się w piwnicy. W tamtych czasach grał mi na niej, a ja siedziałem wpatrzony w niego jak w idealnie namalowany obraz. Wydawał się bez skazy. Uwielbiałem jego głos. Później nawet był wokalistą w zespole, który tworzył razem ze swoimi kumplami.

- Muzykant. Opowiedz o waszym spotkaniu.

- Stwierdziliśmy, że gdy zobaczymy się i porozmawiamy na żywo, to lepiej się poznamy. Ze stresu nie mogłem usnąć tej nocy. Udało mi się dopiero koło godziny - wytężam pamięć - czwartej gdy ustawiłem budzik na ósmą rano. Obudziłem się przed szóstą. Czułem wszystkie wewnętrzne narządy w moim brzuchu. Jak się ściskają ze stresu. Byłem szczęśliwy, że go zobaczę, ale też byłem niepewny swojej atrakcyjności. Nie pomagała w tym moja natura introwertyka.

- Patrząc na Ciebie dzisiaj, nie powiedziałbym, że jesteś samotnikiem.

- Racja. Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Za to jestem mu wdzięczny. Wracając do mojej przygody, Rufus miał przyjechać o dziesiątej. Tak też się stało...

Błędy MłodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz