- To on był tym chłopakiem ze zdjęć, na które natknąłem się na telefonie Rufusa. Dużo czasu razem nie spędziliśmy, ale po kolei. Na początku oczywiście się sobie przedstawiliśmy. Pisać z kimś a spotkać tę osobę na żywo to zupełnie inna bajka. Poszliśmy razem do jakieś kawiarni. Wtedy właśnie po krótce opowiedział mi jak zaczęła się jego znajomość z Rufusem. Okazało się, że bardzo aktywnie działał w sieci i flirtował z innymi chłopakami. Zabolało. Mówił, że zaczął z nim pisać w grudniu. Czyli najwięcej na szczerość w tym związku mogłem liczyć przez pierwsze siedem miesięcy. Nie wiem też czy wcześniej nie było innych. Ale myślę, że nie. Przez pierwsze miesiące był bardzo zaangażowany w ten związek. Podobno mieli w planach się spotkać lecz do owego spotkania nie doszło przez ból brzucha Kaya. Zdradził mi, że Rufus był bardzo namiętny w wiadomościach i nie poinformował go o mnie. Dawał mu nadzieję na coś więcej. Pewnego dnia serwując po aplikacji, o której wspomniałem natknął się na mój profil. Na nim widniała informacja, że jesteśmy w związku. Portal daje możliwość wpisania nicku osoby, z którą się jest. Gdy Kay zauważył to, postanowił do mnie napisać. Na swoim profilu miałem podany link przekierowujący do mojego facebooka, więc nie było to trudne. Bardzo mu za to dziękuję. Był bardzo miły. Ale potem zamilkł. Resztę czasu spędzilibyśmy w ciszy gdybym nie próbował go zagadać. I tak średnio mi to wychodziło. Myślę, że może zrobiło mu się głupio przez tę sytuację. Opowiedziałem mu też o mnie i o związku z Rufusem.
- Jakie kroki podjąłeś, żeby rozwiązać tę sprawę?
- Postanowiłem czym prędzej złożyć mu wizytę i pociągnąć za język. Związek opierający się na prawdzie i wiecznym uczuciu to to do czego dążę w życiu. Czasami obawiam się, że może pozostać to tylko marzeniem, ale z drugiej strony mam nadzieję. Jestem optymistą, więc zobaczymy co przyniesie życie. Pojechałem do niego na drugi dzień. Odpuściłem sobie dzień w szkole. Uprzedziłem go o przyjeździe. Nie był jakoś super optymistycznie nastawiony do mojego pomysłu, ale po moim naleganiu zgodził się.
___
Wchodzimy do pokoju. Denerwuję się. Prawie całą drogę przebyliśmy w milczeniu. Chyba domyśla się, że już wiem. Chłopak siada na łóżku i zaszczyca mnie spojrzeniem.
- Więc - zaczyna nieśmiało - O czym chciałeś pogadać? - siadam na przeciwko niego. Nasze kolana delikatnie się stykają.
- Chyba wiesz - ciemne oczy znikają za powiekami. Wbija swój wzrok w białą kołdrę. Po chwili ciszy zaczynam temat - Powiedz mi tylko czemu?
Chłopak nie odpowiada. Wciąż wpatruje się w dół. Zaczyna ogarniać mnie ogromny stres. Ból serca. Chcę krzyczeć i płakać jednocześnie. Ale nie mogę pokazać słabości w takiej sytuacji.
- Kochasz mnie? - pytam nieśmiało i również opuszczam wzrok. Po kilkudziesięciu sekundach odpowiada.
- Nie wiem. Ja... To trudne. Lepiej to skończyć - chwytam go za rękę.
- Rufus - moje oczy robią się szkliste - Daj mi jeszcze jedną szansę. Proszę. Postaram się bardziej. Damy radę. Pamiętasz nasze plany?
- Nie wiem czy to ma sens - spogląda na mnie.
- Proszę - przybliżam się do niego i obejmuje - Nie chcę Cię stracić.
- No dobrze - odsuwam się i patrząc na jego twarz zauważam, że po jego policzku spływa łza. Uznaję ją za łzę żalu i łączę nasze usta w pocałunku.
___
- Wybaczyłeś mu?
- Tak. Mimo iż zawsze sobie obiecywałem, że nie wybaczę czegoś takiego jak zdrada. Przyznał, że wie co by się wydarzyło gdyby doszło do spotkania z Kayem. Pragnął go. Jednak mimo wszystko za mocno go kochałem i przez to popełniłem jeden z największych błędów mojej młodości. Obarczyłem winą za wszystko siebie. Że to przeze mnie do tego doszło, że nie poświęcałem mu dostatecznie dużo uwagi. Na tyle, że zaczął szukać jej u innych chłopaków. Postanowiliśmy to ciągnąć dalej, ale nie było to już to samo. Nie czuliśmy tej iskry miłości jak na początku. Rozmawialiśmy sporadycznie. Trwało to do momentu kiedy zbliżył się do swojego przyjaciela. Również geja. Zawsze uspokajał mnie, że to tylko przyjaciel. W końcu powiedzmy czyjaś dziewczyna nie może zabronić rozmawiać swojemu facetowi z innymi kobietami, więc zaufałem mu. Po raz kolejny. To taka moja wada. Łatwo zdobyć moje zaufanie. Wystarczy pierwsza lepsza wzruszająca historia. Pewnego wieczoru podobnie jak ostatnio dostałem wiadomość.
- Też od Kaya?
- Tym razem nie. Od Annie. Mojej przyjaciółki z młodszych lat, o której też już wspominałem. Napisała, że strona pewnego klubu dodała zdjęcia z dzisiejszej imprezy i jest na nich Rufus. Z jakimś chłopakiem i się obejmują. Szybko włączyłem laptopa i sprawdziłem to. Faktycznie zdjęcia zostały dodane. A na jednym obejmował Marca - tego przyjaciela. Ale wyglądało to na zwykły kumpelski gest. Ale mimo to zrobiło mi się przykro. Resztę wieczoru spędziłem płacząc w poduszkę. Mój chłopak nie ma czasu do mnie napisać ale ma czas wychodzić z przyjaciółmi i bawić się na imprezach. Muszę dodać, że Rufus bardzo się zmienił. W tamtych miesiącach osłabł nawet jego kontakt z przyjaciółmi, których wcześniej poznałem. Na imprezy wychodził z innymi, w tym z Marcem.
- Powiedziałeś mu o tym?
- Nie. Nie musiałem. Sam do mnie zadzwonił kilka dni później, gdy wracał z kolejnej imprezy. Było już późno. Może nawet i po dziesiątej wieczorem, gdy nagle dostałem SMS'a z numeru Rufusa z pytaniem czy mogę rozmawiać. Odpisałem, że może zadzwonić za dziesięć minut, jeżeli to ważne i szybko wyszedłem z domu. Miałem ułatwione zadanie o tyle, że do rodziców przyszli sąsiedzi i siedzieli jeszcze w salonie przy kawie. Chyba oglądali razem jakiś mecz.
___
Odkładam telefon na biurko i szybko sięgam do szafy po pierwszą lepszą bluzę i spodnie. Wciskam się w nie i pośpiesznie ubieram trampki, które zawsze trzymam w swoim pokoju. Wkładam telefon do tylnej kieszeni i ostrożnie, po cichu opuszczam swój pokój. Następnie przechodzę w cieniu korytarza i docieram do drzwi wyjściowych. Drzwi od salonu są zamknięte a zza nich słyszę głośne śmiechy gości. Chwytam za klamkę i bardzo powoli otwieram drzwi. Wychodzę i bezgłośnie zamykam je za sobą. Bezszelestnie schodzę po schodach i wybiegam przez otwartą furtkę w ciemność. Przez pewien czas biegnę przed siebie ile sił w nogach. Gdy już oddalam się od domu na bezpieczną odległość, zapuszczam się w jedną z bocznych ulic i staram się uspokoić oddech. Idę przed siebie wolnym krokiem i zatrzymuje się przy latarni. Opieram o nią plecy i unoszę głowę ku górze. Mrużę oczy od żółtawego światła i spoglądam w niebo. Po chwili czuję jak moja tylna kieszeń wibruję. Szybko prostuję się i przykładam telefon do ucha.
- Cześć - słyszę nieznany mi głos.
- Rufus? - pytam wystraszony.
- Nie. Z tej strony Marc.
CZYTASZ
Błędy Młodości
RomanceMichael & Rufus - opowieść miłosna dwójki nastolatków. Ile potrafi przetrwać prawdziwa miłość wystawiona na próbę czasu? "Nazywam się Michael Allen. Mam 21 lat i pochodzę z Harrison. Aktualnie mieszkam w Newark. Jestem tutaj, aby opowiedzieć swoją h...