Epilog

65 6 3
                                    

Idę przed siebie. Mijam zakręt i zza drzew dostrzegam spokojną taflę wody. To moje ulubione miejsce do rozmyśleń. Słońce delikatnie przebija się przez chmury. Ruszam dalej i wchodzę ostrożnie na drewniany pomost. Powolnym krokiem przechodzę na sam koniec i zatrzymuję się. Po chwili kucam i sięgam dłonią wody. Przez moment przesuwam nią, wzruszając wodę, po czym prostuję się i wyciągam z kieszeni wibrujący telefon.

- Tak? - przykładam go do ucha, wpatrując się w lecącego nade mną ptaka.

- Gdzie jesteś? Miałeś być za godzinę - słyszę narzekanie przyjaciółki.

- Zahaczyłem jeszcze o jedno miejsce. Zaraz będę.

- Pośpiesz się. Jedzenie czeka. Ja też - rozłączam się i chowam telefon z powrotem do spodni.

Unoszę ręce do karku i szukam zapięcia srebrnego naszyjnika. Gdy je znajduję, odpinam go i zaciskam w prawej dłoni. Spoglądam na nią, po czym unoszę ją i przykładam do ust. Składam na niej pocałunek i z mocnym zamachem rzucam go przed siebie. Naszyjnik przez moment mieni się w promieniach słońca i z pluskiem wpada do wody.

- Koniec - szepczę.

Dziękuję bardzo osobom, które dotrwały do końca. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Dziękuję za wsparcie i miłe komentarze. Jest to bardzo osobista i zarazem pierwsza powieść napisana przeze mnie. Zajęło mi to troszeczkę ponad rok. Wiem, sporo jak na 18 rozdziałów. Ale dzięki temu mam pewność, że przekazałem to co chciałem przekazać. Jeszcze raz Wam mocno dziękuje i być może spotkamy się niebawem w moim kolejnym projekcie, którego zarys powoli już tworzy się w mojej głowie. Trzymajcie kciuki za wenę. Pa!

wuczoy

Błędy MłodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz