50 - Zaręczyliśmy się

1.8K 139 14
                                    

Oczywiście wróciłam z Igorem do domu. Nie mogłabym postąpić inaczej. Wkrótce całkiem zapomnieliśmy o tej kłótni. Znów było spokojnie. Spędzaliśmy więcej czasu razem. Bugajczyk kończył już ostatnie numery na płytę, więc nie siedział sam do późna w studiu. Zbliżał się też termin porodu Izy. Zastanawiałam się jak to będzie. Z jednej strony, nie mogłam doczekać się kiedy będę ciocią, ale z drugiej jednak trochę się bałam.

- Co robisz? - Spytał Igor, przerywając moje rozmyślania.

- Siedzę - mruknęłam, marszcząc brwi. Nie do końca wiedziałam o co w ogóle mu chodzi.

- Zabiorę cię gdzieś dzisiaj - oznajmił jak gdyby nigdy nic.
Uniosłam do góry brwi. Ktoś mógłby pomyśleć, że właśnie zaprosił mnie na randkę. Ale ja dobrze wiedziałam jak to będzie wyglądało. Klub albo mieszkanie jednego z jego kumpli. - Ubierz się jakoś... Wyjątkowo czy coś. - Podrapał się w tył głowy. Widać było po nim wyraźne zmieszanie.

- Czy ty właśnie proponujesz mi randkę? - Podniosłam się z kanapy i podeszłam do niego, krzyżując ręce na piersiach.

- A co w tym dziwnego? Przecież jesteś moją dziewczyną. - Wzruszył ramionami, chowając dłonie do kieszeni dresów. Ja jednak pozostawałam trochę nieufna. To nie było w jego stylu.

- Jasne - mruknęłam z lekkim uśmiechem i minęłam go w drzwiach. - Będę gotowa za godzinę.

***
Tak jak powiedziałam, godzinę później wyszłam z sypialni ubrana w krótką czarną sukienkę, niezbyt wygodne szpilki i różowy zwiewny płaszczyk. Włosy tylko rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Pozwoliłam sobie też na mocniejszy makijaż. Nie miałam pojęcia co to za okazja. Jednak kiedy zobaczyłam mojego chłopaka, byłam po prostu w szoku.

- To naprawdę ty? - Zaśmiałam się, pochodząc do niego od tyłu.

Ostatnio tak elegancko ubrany był na pogrzebie mojego taty. Czarna koszula, proste spodnie i lakierowane buty. Oczywiście bez krawatu, pewnie nie założy go nawet na ślub.

- Bez przesady - parsknął śmiechem. - Myślałaś, że mam w szafie same dresy?

- Oczywiście, że nie - bąknęłam, wzruszając ramionami. - Ale zastanawia mnie co to za okazja.

- Czy zawsze musi być okazja? - Westchnął, łapiąc mnie za rękę. - Chodź, spóźnimy się.

Spóźnimy? To wszystko wydawało mi się coraz bardziej dziwne. Wyszliśmy z mieszkania i zeszliśmy na parking. Zajęłam miejsce pasażera, a Igor gdy tylko wsiadł na fotel kierowcy, ruszył z piskiem opon. Szpaner. Jechaliśmy dosyć szybko. Chyba rzeczywiście nie mieliśmy za dużo czasu. Zatrzymaliśmy się pod jedną z bardziej eleganckich restauracji. Po wyjściu z samochodu od razu złapałam Igora za rękę i spotłam razem nasze palce.

- Możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi? - Mruknęłam, patrząc mu uważnie w oczy. Nie potrafiłam z nich jednak nic wyczytać.

- Chciałem zrobić dla ciebie coś miłego, jako... - Zawahał się. Założył mi kosmyk włosów za ucho i lekko się uśmiechnął. - Podziękowanie ile ze mną wytrzymujesz. Niespodzianka czeka w środku. Słyszałem, że dziewczyny lubią takie sprawy jak podwójne randki.

- Co? - Zaśmiałam się głośno. - Naprawdę wymyśliłeś podwójną randkę, sam?

- Powiedzmy, że Kacper mi pomógł. - Wzruszył ramionami. - Chodźmy do środka, bo nie wiesz jeszcze z kim ta randka.

Po przekroczeniu progu poczułam wspaniały zapach włoskich przypraw i wina. Kelner prowadził nas do zarezerwowanego stolika. Sala była ogromna, a kiedy w jej rogu zobaczyłam Sarę i Nikodema byłam w lekkim szoku. Igor sam nie chciał żebym się z nimi spotykała, a wyskoczył z czymś takim. Podejrzewałam bardziej, że będzie to randka z przyszłymi rodzicami.

- Boże, jak się cieszę, że wasz widzę! - Pisnęłam i wyściskałam każdego z osobna.

- Kopę lat Julka - zaśmiał się chłopak mojej przyjaciółki.

Miał rację. Ostatnim naszym spotkaniem był chyba Sylwester. Później nie było już okazji. Ten wieczór zapowiadał się cudownie.

- Cieszę się, że niespodzianka się spodobała. - Igor najwyraźniej był z siebie dumny. - Widzisz, czasem potrafię być romantyczny.

- Kocham cię - odparłam cichutko, tak, że tylko on mógł to usłyszeć.

Sara podsunęła mi pod nos menu i zaczęła sugerować co powinniśmy zamówić. Klimat tejże restauracji był fantastyczny, nazwy dań trudne do wymówienia, a ceny z najwyższych półek. Od czasu do czasu można jednak zaszaleć. Po złożeniu zamówienia zaczęliśmy wspominać wydarzenia poprzedniego roku. Prawie dwanaście miesięcy wcześniej zerwałam z Karolem. Poznałam wtedy Igora i wszystko się zaczęło. Moje szalone życie. Nasze życie. W końcu byłam z kimś, kto na mnie zasługiwał. Kochałam go i byłam pewna wszystkich swoich uczuć. Wniósł do mojej nudnej egzystencji nutkę świeżości, narobił trochę bałaganu... Ale wszystko było jak trzeba.

- A teraz musimy wam coś powiedzieć - przerwała nagle Sara. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem. Zabrzmiało to dosyć oficjalnie. Miałam nadzieję, że nie zaszła w ciążę, jak moja siostra. To dopiero byłoby szalone.

- Zaręczyliśmy się - odezwał się Nikodem, a mnie dosłownie zatkało.

Nigdy nie spodziewałabym się, że Sara zaręczy się wcześniej niż ja. Zawsze lubiła szaleć, nie przywiązała się na dłużej do chłopaków. Miałam jednak nadzieję, że tym razem to szczere uczucie. Na to też wyglądało.

- O mój Boże, gratuluję! Tak bardzo się cieszę!

Moje słowa były prawdziwe. Z jednej strony. Z drugiej, pomyślałam, że Igor raczej szybko nie zdobędzie się na taki krok. Nie chciałam się nigdzie spieszyć, ale musiałam przyznać, że trochę zazdrościłam przyjaciółce. Noszenie tego pierścionka i świadomość, że niedługo zmienisz nazwisko musi być wspaniała. Popatrzyłam na swojego chłopaka. Uśmiechał się i rozmawiał z Nikodemem. Cieszyło mnie to, że jednak się polubili. Wiedziałam, że to spotkanie nie było łatwe dla Igora. Jednak wiedziałam, że jego radość jest prawdziwa. Chciałam żeby to trwało, żeby już nic nie popsuło nam naszego szczęścia.

EXIT | ReTo [wolnopisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz