Dzięki mojemu opanowaniu i sile perswazji przekonałam tego chłopaka, żeby sytuacja z toaletą została między nami. Jeszcze brakowałoby, gdyby wszyscy - w tym pan Tomczyk i Brzeziński - wiedzieli o moich klozetowych przygodach.
Chłopak miał na imię Eryk i był rok młodszy ode mnie, jednak wyglądał na co najmniej trzy lata wyżej.
Był czarnowłosy, ciemnooki, dość wysoki... Bardzo miły i wyrozumiały. Trenuje wkkw.
Pożegnałam się z Erykiem i ponownie wyruszyłam na zwiedzanie stajni, starając się zapomnieć o upokorzeniu.
Szłam niekończącym się korytarzem i czytałam tabliczki na boksach koni. Ich sierść była niesamowicie błyszcząca, aż chciało się jej dotknąć.
Po kilku chwilach tylko rzucałam okiem na imiona i szłam dalej. Lecz kiedy skojarzyłam rząd liter na jednej tabliczce, musiałam cofnąć się o kilka kroków pod boks wysokiego, karego wałacha.
Stał bokiem do mnie i spokojnie żuł siano. Wyczuł moją obecność i podniósł łeb. Niemal czułam jak wwierca we mnie spojrzenie. Podniósł uszy, lecz ani drgnął.
Oto stał przede mną niesamowity, piękny, wręcz boski koń - Trailer Decanter.
Koń Aleksandra.
Bezpiednie wyciągnęłam rękę w jego kierunku, a on położył gniewnie uszy.
— Hej! Jestem tu nowa, bądź milszy! — krzyknęłam, zauważając podobieństwo między nim a właścicielem.
Jednak na Brzezińskiego nigdy w życiu nie podniosłabym głosu. Jego spojrzenie zabiłoby mnie na miejscu, jestem tego pewna.
Oparłam się o drzwi boksu, a Trailer dalej wpatrywał się we mnie.
Z rozmyślań wyrwały mnie śmiechy, dochodzące z najbliższego pomieszczenia. Po chwili wyszła z niej grupka chłopaków, na oko starszych ode mnie. Spojrzeli tylko na mnie i poszli w kierunku wyjścia.
— To ta nowa?
— Ta, na to wygląda.
— Malutka, co? Ciekawe czy jej poszło?
— Brzeziński i Harast mają oko do laseczek, trzeba przyznać.
— Bo się napalisz, daj sobie spokój... Pewnie skacze gorzej niż pies ze złamaną nogą, a poza tym...
Już miałam krzyknąć do nich, że to wszystko słyszę, lecz naprzeciw nim wyszedł Aleksander. Oni nagle umilkli i odsunęli się, by droga dla szarookiego była wolna.
— Macie jeszcze coś do powiedzenia? — zapytał, aż przeszły mnie ciarki, a stałam kawałek od nich.
— Nic nie mówiliśmy... to znaczy, tak sobie tylko... rozmawiamy...
Wzrok Aleksandra spoczął na mnie. Zrozumiałam, że stoję za blisko boksu jego konia, więc czym prędzej odeszłam w przeciwnym kierunku. Starałam się dokładnie obejrzeć plakietkę na drzwiach, zanim wejdę dośrodka. Najbliższe drzwi to te, z których wyszłą grupa chłopaków i to była męska szatnia. Czując rosnącą panikę, usłyszałam głos Janka:
— Anastazja! Szukałem cię, trener prosi cię do biura.
Stanął tuż obok mnie. Aleksandra już nie było, a grupka chłopaków rozproszyła się po całej stajni.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za blondynem. Wyprostowałąm się i uniosłam wyżej głowę, chcąc chociaż przez chwilę wyglądać na pewną siebie.
Przeszliśmy trochę i zatrzymaliśmy się przed drzwiami z tabliczką "BIURO". Janek zapukał i nacisnął klamkę, tym samym wpuszczając mnie do środka.
CZYTASZ
Czarne Wstążki
AventuraAmbitna, utalentowana nastolatka z marzeniami wraca do Polski po roku spędzonym w Australii. Mieszkała u wuja Johna, który prowadzi swój dobrze prosperujący klub jeździecki. Anastazja pomagała mu w stajni i uczyła się jazdy konnej pod okiem najlepsz...