Był późny wieczór.
Dzisiejszą noc muszę spędzić w bazie, bo moi rodzice pracują do późna. Normalnie była bym zadowolona z takiego wyjścia, ale nie tym razem. Szczególnie, że w sali konferencyjnej trwała jakaś dziwna schadzka moich klubowych towarzyszy i ich znajomych. Oczywiście nie miałabym do tego nic, gdyby nie irytujący szczebiot wyperfumowanych dziewczyn, ubranych w obcisłe topy z dekoltami odsłaniającymi pępki.
Mieszanina zapachów przyprawiła mnie o mdłości, więc postanowiłam się przewietrzyć. Zeszłam ze schodów przy akompaniamencie stłumionego ostrego basu i założyłam na siebie pierwszą lepszą kurtkę. W przedpokoju o mały włos nie zderzyłam się z Brzezińskim.
— Śliczną szminkę masz na kołnierzyku — powiedziałam beznamiętnie, nie wiedząc co w tej sytuacji mogę powiedzieć.
— Dziękuję — odparł z uśmiechem. — To jedna z moich ulubionych.
— Dobrze wiedzieć.
— Do twarzy by ci było z takim kolorem.
— Nie testuję cudzych szminek, szczególnie na kołnierzykach należących do takich jak ty.
— Jeszcze powiedz, że znasz drugiego takiego, chętnie go poznam.
— Jak na razie pobiłeś wszystko co najgorsze.
— Ale już go przecież znamy. — Szarooki dotknął dłonią czoła. — Nie kojarzysz takiego jednego... Kropka w kropkę ja, a nawet dwa razy gorszy. Serio, nie znasz? Jak on się... A, no tak. Wiktor. — powiedział, a jego głos wypowiadający imię mojego przyjaciela aż ociekał jadem.
Gdyby to było możliwe już dawno umarłabym od tej trucizny. Od tej toksyczne relacji, która rozwinęła się między nami. Co miałam w tej sytuacji zrobić? Błagać o wybaczenie?
Chłopak tylko uśmiechnął się kącikiem ust. Po chwili do holu wpadła jakaś blondynka, trzymając w dłoniach dwie szklanki z jakimś alkoholem. Jej długie tipsy zastukały w szkło, kiedy mnie zobaczyła. Usta miała pomalowane szminką o tym samym odcieniu co ta na koszulce Brzezińskiego. Chłopak odebrał od dziewczyny alkohol i wszedł z nią w głąb bazy. Patrzyłam, jak dziewczyna kręci wielkim tyłkiem przed Aleksandrem i wypina do przodu klatkę piersiową, jakby chciała pokazać całemu światu swoje piersi. Ilość materiału na jej ciele ograniczała się do minimum, ale braki w ubiorze nadrabiała makijażem.
Dlaczego faceci lecą na takie pustaki? — pomyślałam. — A co mnie to w ogóle obchodzi?
Wyszłam na chłodne powietrze i odetchnęłam głęboko chłodnym październikowym powietrzem. To co się tutaj wyprawia pod nieobecność dyrektora to jakaś kpina. Nawet miałam obawy przed powrotem do bazy. Przecież nie chciałam nikomu przeszkodzić w jakiejś konkretnej czynności.
Westchnęłam cicho i skierowałam kroki w stronę stajni. Nieśpiesznie pokonałam dystans od schodów do boksu Dragona. Oparłam się o drzwi i patrzyłam, jak wałach przeżuwa siano. Podniósł łeb, chcąc sprawdzić, kto go obserwuje, jednak niezainteresowany wrócił do jedzenia.
Podparłam głowę dłonią, próbując nie myśleć o Brzezińskim.
****
— Jak ci minęła noc? — zapytałam następnego dnia, kiedy rankiem ujrzałam go w siodlarni.
— A co ci do mojej nocy? — odparł, wypinając wędzidło z ogłowia.
— Chciałam wiedzieć, czy się wyspałeś.
— Nie jestem głupi, mała. Jeśli chcesz...
CZYTASZ
Czarne Wstążki
AventuraAmbitna, utalentowana nastolatka z marzeniami wraca do Polski po roku spędzonym w Australii. Mieszkała u wuja Johna, który prowadzi swój dobrze prosperujący klub jeździecki. Anastazja pomagała mu w stajni i uczyła się jazdy konnej pod okiem najlepsz...