— Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tutaj przyszłaś — rzekł pan Radek, kiedy wysłuchał mojej chaotycznej plątaniny wyrazów.
Podczas mojej wypowiedzi wylewałam wszystkie obawy jakie nosiłam w sercu, a mój słuchacz pił sobie najspokojniej w świecie herbatę z kubka z nadrukiem zielonych liści paproci. Kiedy skończyłam, zamlaskał dwa razy i wyszedł na chwilę, zostawiając mnie kompletnie zaskoczoną. Wrócił, wlał sobie do herbaty kilka kropel przezroczystego płynu, a potem odstawił malutką karafkę na kredens. Napis na naklejce mówił sam za siebie: spirytus.
— Tobie nie proponuję, przyjdź za dwa lata — rzucił, siadając w fotelu.
Siedziałam na krześle z wytartym obiciem, starając się połapać o co chodzi. Wbiłam wzrok w pomarszczoną twarz mężczyzny i czekałam.
— Widzę, że masz problem. Ale nie rozumiem, co on ma wspólnego z jeździectwem.
Uniosłam brwi jeszcze wyżej. Mężczyzna upił łyk herbaty i uśmiechnął się, jakby trochę spirytusu w herbacie było spełnieniem jego wszystkich marzeń. Już miałam zabrać swoja kurtkę i wyjść, lecz pan Radek postukał się palcem po skroni.
— No, pomyśl i odpowiedz.
— Chciałabym... — odparłam zachryple i odchrząknęłam. — Chciałabym wrócić do tej relacji, która była między nami trochę po tym jak się poznaliśmy, łatwiej byłoby nam trenować.
— Ale to już niemożliwe, zdajesz sobie z tego sprawę?
Wbiłam wzrok w podłogę, myśląc nad słowami mężczyzny.
— Złamaną zapałkę się wyrzuca,rozbitego talerza się nie skleja, ani nie rozdrapuje się zasklepionych ran, rozumiesz? Pamiętaj o tym.
Kiwnęłam głową na znak zgody i uległości. Wstałam i podziękowałam za poświęcony czas. Pan Radek nawet nie raczył odprowadzić mnie do drzwi, tylko odstawił kubek i patrzył, jak zakładałam kurtkę.
Wyszłam z domu mężczyzny, czując jak zimny wiatr otula moją rozpaloną twarz. Wcisnęłam głowę między ramiona i ze spuszczoną głową wróciłam do ośrodka.
Z Radosławem rozmawia się jeszcze trudniej niż z Brzezińskim. Życie nauczyło go pewnych zachowań, którymi zaczął dzielić się z Olkiem. Mimo wszystko pałam do nich obu ogromnym szacunkiem i wierzę, że człowieczeństwo jest w nich obu.
Skoro nie jestem w stanie zrozumieć chłopaka, pozostaje mi tylko poczekać, aż sytuacja się zmieni. Jednak czy zmieni się sama?
****
— Jeśli ci na nim zależy, powinnaś walczyć do samego końca.
— Ile razy mam ci mówić, że chcę tylko odbudować naszą relację? — westchnęłam, patrząc Julii prosto w oczy.
Siedziałyśmy u niej w pokoju, przy kwadratowym stoliku do kawy. Był sobotni wieczór, a my — jak to dziewczyny— lubiłyśmy sobie porozmawiać o przeróżnych rzeczach, zaczynając od paznokci, po chłopaków.
— No dobrze, jeśli ci zależy na tej relacji...
— A od kiedy to kobieta zabiega o faceta? — odezwała się Kamila, obgryzając z czekolady kawałek ptasiego mleczka.
— Od kiedy spieprzyła całą sprawę!
— Ja dalej uważam, że to facet powinien się starać. Jeszcze pisz do niego pierwsza, rób śniadania i niech on przyjmie twoje nazwisko!
Julia uśmiechnęła się do mnie, próbując rozluźnić atmosferę.
— Z tego co mi wiadomo do ślubu jeszcze długa droga, szczególnie, że jaśnie pan nie chce znać naszej amazonki — odparła Amelia, siedząc po turecku na fotelu.
CZYTASZ
Czarne Wstążki
AventuraAmbitna, utalentowana nastolatka z marzeniami wraca do Polski po roku spędzonym w Australii. Mieszkała u wuja Johna, który prowadzi swój dobrze prosperujący klub jeździecki. Anastazja pomagała mu w stajni i uczyła się jazdy konnej pod okiem najlepsz...