— Słyszałem, że świeciłaś tyłkiem przed Erykiem ostatnim razem — Lilka nawet nie próbowała ukryć rozbawienia i odkąd pierwszy raz zobaczyła mnie w stajni robi sobie ze mnie żarty.
— To był wypadek — mruknęłam, czując, że nie mam ochoty wdawać się w zbędne konwersacje.
Ostatnie dni nie były dla mnie szczęśliwe, więc nic dziwnego, że nie chciałam o nich rozmawiać. Tym bardziej wspomnienie spotkania Wiktora ciążyło mi nad głową i nie mogłam się pozbyć tego uczucia, mimo licznych prób zajęcia swoich myśli. Nawet wizja kolejnego spotkania z Olkiem przy szarlotce i kawie nie przyniosło zamierzonego efektu, a tylko pogorszyło sprawę.
— Przeżyć taki wypadek to faktycznie sztuka. Szczególnie z męskiego punktu widzenia, jeszcze z tej perspektywy — blondynka nie miała zamiaru odpuścić. — Na pewno poprawiłaś mu tym humor.
— Skaczę pod sufit z radości, wiesz?
— Oj, daj spokój. Tylko żartowałam. Dobrze, że to nie byłam ja, no nie?
Rzuciłam jej długie spojrzenie, próbując przekazać, że nie jestem w nastroju na takie zabawy. Zlustrowała mnie wzrokiem i w jej oczach zobaczyłam dziwny błysk zrozumienia, chociaż nie byłam pewna, czy do końca wie, co jest grane.
— Już nie będę, serio. Zupełna powaga. O co chodzi?
— Spotkałam ostatnio Wiktora. Męczy mnie ta sprawa, nie wiem, co o tym myśleć — powiedziałam, po chwili wahania. — Odwiózł mnie do domu, ale wszystko jest tak jak dawniej, wszystko sobie przypomniałam.
Lilka zamilkła na kilka długich chwil, jakby chciała odtworzyć w głowie przebieg naszego spotkania. Usiadła obok mnie na ławce w szatni i objęła mnie ramieniem, jak matka, która martwi się o swoje dziecko.
— Wcale ci się nie dziwię. Spotkanie z tym dupkiem to ostatnia rzecz, jaką bym sobie wyobraziła. Nie możesz się jednak dawać manipulować, poznałaś jego drugą twarz. Teraz to jest dla ciebie obcy człowiek, któremu niestety kiedyś ufałaś.
— Bardzo żałuję tamtego wieczoru...
— Gdyby się nie wydarzył, nie wiedziałabyś z kim masz do czynienia. Teraz powinnaś się skupić na sobie, bo nie masz czasu na takich jak on. To skończony epizod w twoim życiu.
— Nie umiem się z tym pogodzić.
— I co? Chcesz mu wybaczyć? Chyba żartujesz!
— Wcale tak nie...
— Anastazja! Chyba nie mam ci tłumaczyć, co on ci zrobił? Nie powinnaś nawet myśleć o nim w żaden najgorszy sposób! Kogo nie zapytasz, tak ci powie.
— Tak myślisz? — zapytałam, chcąc trochę osłabić jej gniew.
— Oczywiście — uśmiechnęła się do mnie lekko. — O ile Janek jest taką ciotką-cnotką całego klubu, a Brzeziński jest jego zupełnym przeciwieństwem, to obaj powiedzieliby ci to samo co ja ci teraz mówię. Weź się w garść, bo nie potrzebujemy tutaj cipci, ogarniasz?
Kiwnęłam głową, a Lilka klepnęła mnie mocno po łopatkach i wyszła z szatni, najwidoczniej bardzo zadowolona ze swojej motywacyjnej mowy. Ja jednak nie byłam w równym stopniu wyciągnięta z dołka, ale nie miałam czasu na zgłębianie tematu, chociaż podświadomie czułam, że dziewczyna ma rację.
Z westchnieniem podniosłam się z ławki i wzięłam z szafki kask i rękawiczki, bo zbliżała się godzina mojego treningu.
****
CZYTASZ
Czarne Wstążki
AventuraAmbitna, utalentowana nastolatka z marzeniami wraca do Polski po roku spędzonym w Australii. Mieszkała u wuja Johna, który prowadzi swój dobrze prosperujący klub jeździecki. Anastazja pomagała mu w stajni i uczyła się jazdy konnej pod okiem najlepsz...