9."I will tell you the truth."

652 84 13
                                    

  Gdy wszedłem do środka, zobaczyłem Andy'ego siedzącego skulonego na łóżku i patrzącego w ogień zapalniczki. Kiedy mnie zobaczył, wstał i podszedł do mnie, stając naprzeciw. Podniósł głowę, by spojrzeć mi w oczy.

-Powiem ci prawdę.-oznajmił. Nie wiedziałem co powiedzieć, po prostu patrzyłem mu w oczy, w których odbijało się światło zapalniczki.-Wysłuchasz mnie i zadecydujesz, pogodzę się z twoim zdaniem.-dodał. Skinąłem głowa, się zgadzając. Usiedzieliśmy na łóżku. Mierzyłem twarz blondyna, gdy ten przymknął na chwilę powieki.-Dobrze...zaczęło się to wszystko jakiś miesiąc po tym, jak się tu znalazłem. Kiedy pierwszy raz groziła mi izolatka, moja matka uznał to za słuszne, bym tam się znalazł. Już wtedy wiedziałem, że izolatka w tym miejscu nie jest zwykłym pokojem na 24 godziny...

*Andy pół roku temu*  

  -Andrew Fowler.-powiedział Doktor Jenkins.

-Tak.-mój głos drżał. Lekarz wskazał dłonią drzwi do jego gabinetu. Wszedłem do środka, a on za mną, usłyszałem, jak przekręca klucz w drzwiach. Spojrzałem na niego zdziwiony.

-Nikt nam nie będzie przeszkadzał.-powiedział i wsadził klucz do szuflady.-A, więc jeśli twoja matka nie zapłaci, wiesz, że będziesz musiał pójść do izolatki?-zapytał, siadając na biurku.

-Wiem.-powiedziałem, czując napływające łzy ze strachu.

-A twoja fobia ani trochę nie ustąpiła.-spuściłem wzrok na podłogę. Usłyszałem, jak lekarz podchodzi do drzwi i nagle to...KLIK! Zgasił światło. Zamarłem, cienie zaczęły się do mnie zbliżać, czułem, że nie mam gdzie uciec.

-Panie Doktorze?-zapytałem, ruszając dłońmi na oślep.

-Andrew powiedz, że chcesz, bym cię ocalił.-szybko odwróciłem się za siebie, skąd dochodził jego głos.

-Co?-zapytałem niepewny tego, co usłyszałem.

-Widziałem cię...widziałem, jak patrzysz na niego.-podszedł do mnie i złapał za włosy. Syknąłem z bólu i złapałem go za dłoń, chcą się uwolnić.

-To boli.-jęknąłem. Przyłożył swoją twarz do mojej szyi i zaciągną się moim zapachem.-Proszę mnie zostawić.-mówiłem błagalnie.

-Nie zostawię cię Andrew.-powiedział ostro i pchnął mnie, upadłem na kanapę. Starałem się jak najszybciej wstać, lecz złapał mnie za nadgarstki i przyparł plecami do skórzanej powłoki.-Pachniesz tak, jak sobie wyobrażałem.-jego głos brzmiał jak z najgłębszego piekła.-Jesteś teraz mój, nie tego twojego przydupasa.-warknął prosto w moją twarz. Zamknąłem oczy, chcą jakkolwiek się obronić.-Będziesz robił, co ci karzę.-odchyliłem głowę do tyłu i zobaczyłem nagle cień rzucający się na mnie z ciemności. Wrzasnąłem, za co dostałem otwartą dłonią w twarz. Syknąłem z bólu.-Nie pozwoliłem ci krzyczeć.-wycharczał. Poczułem jego okropne dłonie na moim ciele, wsunęły się pod moją koszulkę. Szarpałem się i prosiłem. Udawał głuchego na moje błagania. Kiedy złapał za guzik od moich spodni, zacząłem płakać i żałośnie prosić o pomoc.

-Błagam, nie rób tego.-płakałem i dusiłem się własnymi łzami. Za każdą próbę uwolnienia się dostawałem twarz, już nie z otwartej dłoni, tylko pięścią. Rozebrał mnie i wstał, starłem się, zakryć jak tylko potrafiłem. Zaświecił światło. Zobaczyłem jego przerażającą twarz, patrzył na mnie jak psychopatyczny wygłodniały zwierz. Zerwałem się z kanapy, by uciec, szybko do mnie podszedł i pchną na stół. Poczułem pieczenie żeber i kolan. Spojrzałem na niego, a ten kopnął mnie w twarz, upadłem na dywan, a on usiadł na moich udach i złapał jedną dłonią obie moje ręce w nadgarstkach i przytrzymał na moich plecach. Poczułem jak, dotyka moich łopatek i przesuwa dłonią w dół. Szarpałem się, nic to nie dawało. Dotknął mojego pośladka i co ścisnął, zacisnąłem wszystkie mięśnie na ten ruch.-Proszę.-wyszlochałem, opierając czoło o dywan, na którym leżałem. Poczułem jak się, we mnie wciska, szarpałem się, najmocniej jak potrafiłem. Gdy poczułem ból, całe moje ciało wrzeszczało i błagało by przestał. Po paru ruchach poczułem, że już nie mam szans, odpuściłem, moje mięśnie się rozluźniły i poczułem, jak moje ciał tylko przesuwa się po dywanie w rytm jego chaotycznych ruchów. Przestałe walczyć i płakać, czułem, że to już koniec. On mnie zgwałcił, a ja nie potrafiłem się obronić. Po wszystkim ubrał mnie i zaprowadził do pokoju. Opowiedziałem wszystko mojemu współlokatorowi, gdy zaczął wypytywać. Następnego dnia powiesił się.  

*Rye teraz*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Rye
teraz*

  Andy opowiadał, a ja czułem jak moje serce powoli się łamie.

-Gdy przyszedł następny, stało się to samo. Doktor Jenkins miał tylko jedno wytłumaczenie. "Pociągasz mnie Andrew, nie chcę, by mi cię zabrali, ci niewydarzeni psychopaci."-powiedział, a łzy spływały powoli po jego policzkach, tworząc mokre ślady, świecące się w świetle zapalniczki.

-Dlaczego nic wcześniej nie mówiłeś?-zapytałem drżącym głosem.

-Groził, że ci coś zrobi. Podniecało to jego jebane myśli. Uważał to za rywalizację, którą i tak wygra.-warknął.-Zrozumiem, jak się będziesz mnie teraz brzydził. Tylko proszę, nie rób tego, co inni.-zmarszczyłem brwi.

-Każdy zostawi mi lis. Odnoszą się do jednego, brzydziłem ich.-przytuliłem blondyna, najdelikatniej jak potrafiłem.

-Nigdy cię nie zostawię.-wyszeptałem mu do ucha.

-Ale przecież ja jestem męską dziwką.-zacisnąłem uścisk, mocno zaciskając powieki, by powstrzymać łzy.

-Nie jesteś, byłeś do tego...zmuszony.-wyszeptałem, a mój głos się załamywał. Nastała cisza, którą co jakiś czas przerywało pociąganie nosem blondyna, cały czas tkwiliśmy w uścisku.

-Dziękuję.-powiedział płaczliwie Andy, mocno mnie tuląc.-Dziękuję.-powtórzył, szlochając. Po chwili poczułem jak, całuje moją szyję, kreślił ścieżkę do moich ust. Kiedy jego twarz była naprzeciw mojej, delikatnie go posadziłem na swoich udach i wbiłem się w jego usta. Całowaliśmy się bez opamiętania. Zapalniczka upadła na pościel.

-Kocham...cię.-wymamrotałem między pocałunkami.

-Ja ciebie...też.-odparł, po czym oderwał się od moich ust z cichym mlaśnięciem. Złapał zapalniczkę i ją zapalił, a jego oczy zabłyszczały.

-Tyle przeszedłeś...-wyszeptałem, opierając swoje czoło o jego.-Jestem z ciebie dumny.-dodałem. Chłopak się cicho zaśmiał i zarumienił, co dostrzegłem w miarę możliwości.-Muszę zapytać.-spoważniałem.

-Pytaj, o co zechcesz, nie mam przed tobą tajemnic.-powiedział, łapiąc moją dłoń i splatając nasze palce razem.

-Czy on ci to zrobił.-chłopak westchnął.

-Tak, na pierwszej sesji po przerwie. Przyszedł z samego rana, jak spałeś, zobaczył nas razem, wywlókł mnie z łóżka i zaprowadził do siebie, tam pobił.-spuścił wzrok na nasze dłonie.

-A czy zrobił ci coś jeszcze?-zapytałem niepewnie.

-Jeśli chodzi ci o gwałt, to nie.-uśmiechnął się blado. Nagle przypomniałem sobie coś.

-To ty byłeś tym chłopakiem w zakrwawionej bluzie.-chłopak spojrzał na mnie pytająco.-Przed moją sesją, pielęgniarka wyprowadzała chłopaka, gdy wszedłem do jego gabinetu, mył ręce z krwi. To ciebie wtedy pobił.-blondyn pokiwał głowa, zgadzając się ze mną. Pogładziłem go po policzku i złapałem za brodę, by na mnie spojrzał.-Nigdy cię już nie skrzywdzi.-zapewniłem go.

-Odszedł na oddział zamknięty.-powiedział, wzruszając ramionami.

-Do izolatek?-upewniłem się.

-Tak. Tylko proszę cię, obiecaj mi, że to, co ci powiedziałem, nie sprawi, że będziesz chciał coś z tym zrobić.-powiedział poważnie.

-Ja nie wiem, czy mogę ci to obiecać.-powiedziałem niepewnie.

-Obiecaj.-zaradzał twardo, patrząc mi prosto w oczy. Zacisnąłem mocno szczękę.

-Dobra, obiecuję.-chłopak się uśmiechnął i mnie pocałował w usta.  



Witajcie w tym rozdziale. 
Tak wiem, nie potrafię pisać takich scen, wybaczcie mi. 

A to, co robicie pod rozdziałami, jest boskie, kocham każdy wasz komentarz i mam nadzieję, że i pod tym zostawicie ich parę. 

Jesteście najlepsi!
I mam dla was niespodziankę,
będzie ona ujawniona za parę rozdziałów, więc zostańcie ze mną na dłużej 



Painkiller-*Randy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz