3."And you, our little bitch..."

802 75 24
                                    

Gdy dotarliśmy do naszego pokoju, Andy zostawił uchylone drzwi i siedział przy nich wyczekując Brooklyna.

-Andy zamykaj te drzwi, jest zimno.-powiedziałem, naciągając na siebie koc.

-Cicho idą.-przewróciłem oczami. Boże ja muszę się stąd wyrwać, każdy tu ma jakaś fobie, ja przy nich jestem zdrowy.

-Jezu Brook tak mi przykro.-wyrwał mnie z rozmyśleń głos Andy'ego. Brook był cały zapłakany. Podszedłem do nich, stali na środku korytarza.

-Co się stało?-zapytałem niepewnie.

-Współlokator Brooka nie żyje.-cofnąłem się i bez słowa zostawiłem ich samych. Boże to mogłem być ja, w tym miejscu jest jakaś klątwa. Znów to uczucie, ktoś mi się przygląda. Czarna postać stoi za mną. Zamarłem.

-Nie chcesz być już moim przyjacielem? Zniszczę cię!-zniknęła.

-Boże on mówi.-do pokoju wparował Andy.

-Idę dzisiaj na noc do Brooka on nie może zostać sam.-spojrzałem wystraszony na niego.-Stało się coś?-zapytał, przyglądając mi się uważnie.

-Nie.-skłamałem i nawet mi to wyszło.

-Dobra, ale jak by co to wal jak w dym.-skinąłem, a ten zabrał zapalniczkę i szybko mnie przytulił i wybiegł z pokoju. Cały dzień leżałem i gapiłem się w sufit. Czarna zmora nie przyszła ani razu, byłem sam. Pragnąłem wrócić do domu, być normalnym. Czułem, że to miejsce tylko może pogorszyć mój stan, ale co z chłopakami? Co z Andym?

 Czułem, że to miejsce tylko może pogorszyć mój stan, ale co z chłopakami? Co z Andym?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nastał wieczór, ubrałem bluzę od Andy'ego. Obtuliłem kocem i starałem zasnąć, dziś już nie mamy zamkniętych drzwi, co sprawiało, że czułem się źle. Wrażenie, że zaraz ktoś wejdzie tu i mnie udusi. A usprawiedliwienie? Taki miał kaprys. Wtedy wbiegł do pokoju Andy. Podskoczyłem przerażony.

-Rye to mnie goniło.-spojrzałem na niego zdziwiony.

-Co?-zmierzyłem go wzrokiem.

-Mniejsza, moja fobia, ale żyję.-uśmiechnął się blado. Zmarszczyłem brwi. Tak obojętnie powiedział to jak by już nie walczył z tymi lękami.

-A co z Brooklynem?-odgoniłem myśli od jego obojętności. 

-A dali mu do pokoju Mickey'a, a jego współlokatorka jest w izolatce i zostaje przeniesiona.-wyjaśnił.

-Czyli śpisz tutaj?-zapytałem upewniając się.

-Tak, i mam takie pytanko. Mogę spać z tobą?-chciałem od razu zaprzeczyć, lecz nie miałem nic do stracenia.

-Możesz.-Andy od razu wskoczył do łóżka obok mnie. Podstawił mi pod nos zapalniczkę.

-Zapalisz.-uśmiechnąłem się i zrobiłem, to o co prosił. Jego oczy błyszczały w świetle zapalniczki.

Painkiller-*Randy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz