2."Help!"

943 89 25
                                    

  Obudziłem się wcześnie rano, Andy spał na mojej klatce piersiowej, a ja czułem, że mój pęcherz zaraz pęknie.

-Andy...-wymamrotałem zachrypniętym głosem.-Andy obudź się.-potrząsnąłem nim, a ten tylko coś wymamrotał.-Do jasnej cholery obudź się albo ci nasikam na głowę.- chłopak przewrócił się na drugi bok, tym samym pozwalając mi wstać. Wstałem i złapałem z klamkę, drzwi o dziwo były otwarte. Wszedłem na korytarz i zacząłem szukać tabliczki z napisem "łazienka". Znalazłem ją szybko, załatwiłem się i ruszyłem z powrotem do pokoju. Wtedy z drzwi z numerem 666 wyskoczył chłopak, powalając mnie na ziemię.

-Jesteś opętany! Musisz zginąć!-zaczął mię uderzać otwartymi dłońmi. Chroniłem twarz, jak tylko mogłem.

-Pomocy!-krzyknąłem. Nikt nawet nie wyjrzał.-POMOCY!-wtedy ktoś zepchnął chłopaka ze mnie. Młody blondynek.

-Wszystko dobrze?-zapytał, podając mi dłoń.

-Chyba tak.-wstałem i otrzepałem koszulkę.

-Bóg cię zgładzi.-blondynek pobiegł do pokoju, z którego wyskoczył mój napastnik i wybiegł po chwili, wciskając mu do ust tabletkę. Po chwili chłopak spojrzał na nas zdziwiony.

-Brook, nie mów, że znowu to zrobiłem.-spojrzał na mnie. Wstał i podszedł, cofnąłem się o krok w obawie o kolejny atak. Chłopak, który mnie zaatakował był brunetem i wyglądał na młodszego ode mnie, tak samo, jak blondynek który mnie obronił.

-Jestem Jack i bardzo cię przepraszam. Każdy nowy to dla mnie szatan, gdy nie wezmę leków.-skinąłem głową.

-Ja jestem Brooklyn.-podszedł blondynek.

-podszedł blondynek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Rye.-mruknąłem.

-Jesteś w pokoju u Andy'ego?-zapytał Jack.

-Tak...-skinęli głowami równocześnie.

-Wracajmy do pokoi, bo nas jeszcze ukarzą. Jack wszedł do swojego pokoju, a Brooklyn ruszył ze mną w stronę mojego.

-A ty gdzie masz pokoju?-zapytałem.

-Naprzeciw waszego.-uśmiechnął się i podszedł do drzwi z numerem 686, a ja do 685. Andy jeszcze spał tuląc poduszkę. Usiadłem obok niego i poklepałem po ramieniu.

-Wstawaj.-chłopak otworzył jedno oko.

-Hej Rye.-mruknął przeciągając się.

-Jak się spało?-zagadałem.

-Jeszcze nigdy nie byłem taki wyspany.-uśmiechnął się.-A ty?-

-Dobrze.-spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

-Byłeś gdzieś?-skinąłem głową.-Gdzie?-

-Znasz pomieszczenie takie jak łazienka?-chłopak udał zamyśloną minę.

Painkiller-*Randy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz