- Co takiego?- Hermiona odsunęła się od chłopaków, by móc spoglądać na nich z przerażeniem. Ron podenerwowanym wyrazem twarzy zdradził się, że był to dla niego drażliwy temat.
- Wiem, że to nie brzmi zachwycająco. Że facet który... Zabrał ci bliskich, był twoim kochankiem.
- Ron, daj spokój...- rzucił Harry widząc, że przyjaciel zaczyna stawać się coraz bardziej nerwowy i podnosi głos.
- Dlaczego? Hermiona chce znać prawdę.
Dziewczyna zdezorientowana i wystraszona przenosiła wzrok z jednego chłopaka na drugiego. Zaczynała czuć się czemuś winna, co jeszcze bardziej potęgowało przeświadczenie, że Ron mówi prawdę.
- Stary, to nie jest teraz najważniejsze. To przeszłość. Teraz musimy jak najszybciej zabrać Hermionę do Hogwartu, bo inaczej nie będzie czego ratować. Kto jeszcze musi zginąć, żebyśmy w koncu zaczęli działać?- Harry starał się opanować sytuację.
Ron wpatrywał się dziewczynie prosto w jej przerażone oczy, które nieświadomie błagały o wybaczenie. Stopniowo łagodniał pod ich wpływem.
- Przepraszam. Masz rację Harry. Musimy wrócić do Hogwartu. Z Hermioną, czy... bez.- Spuścił wzrok. Ostatnie słowa sprawiły mu ogromną trudność, jednak dotarło do niego, że dawnej Hermiony już nie ma. Są zdani sami na siebie, ewentualnie na jej zaufanie i wiarę w ich słowa.
- Ja...- wydukała dziewczyna.- Dobrze.
Chłopcy automatycznie spojrzeli na nią ze zdziwieniem.- Ja chyba... Chyba pójdę z wami.
- Chyba?- zapytał Harry.
Hermiona wstała z kanapy i nerwowo przeszła się po pokoju, pod bacznym spojrzeniem przyjaciół.
- Myślicie, że to taka prosta decyzja? Ja właściwie nawet nie wiem, co miałabym robić.- rozpaczliwie rozłożyła ramiona.
- Tak, to jest prosta decyzja. Tak, lub nie. Chodź z nami do Dumbledora, a dowiesz się wszystkiego. Nie możemy tracić więcej czasu.- odparł poważnie Ron.
Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na chłopaka, zdziwiona jego nagłą szorstkością. Cała czułość i łagodność w jego oczach zniknęły. Zafrasowana wbiła wzrok w podłogę.
- Dajcie mi tą jedną noc na przemyślenie wszystkiego.
Ron przewrócił oczami i głęboko westchnął.
- Wrócimy rano. My też potrzebujemy chwili na odpoczęcie. Prawda, Ron?- Harry rzucił znaczące spojrzenie na rudzielca, po czym ruszył w kierunku drzwi.
- A co z ciocią?- zapytała Hermiona, kiwając głową na sztywną Penelope.
Harry zastanowił się chwilę, po czym wyciągnął różdżkę, rzucił jakieś zaklęcie i ciotka nagle zniknęła.
Hermiona z przerażeniem spojrzała na chłopaka a potem na miejsce, w którym leżała kobieta.
- Czy ona...
- Nie martw się, jest już u siebie i śpi jak dziecko. Obyśmy byli już w Hogwarcie, zanim zdąży się obudzić.- uśmiechnął się krzepiąco, po czym poklepał przyjaciela po ramieniu i ruszyli w stronę wyjścia. Hermionę nagle ogarnęła jakaś niespodziewana panika. Nie wiedziała czy dlatego, że zostanie teraz ze wszystkimi myślami sama, czy dlatego, że dręczy ją zmiana nastroju rudzielca. Gdy ten już zamykał za sobą drzwi, dziewczyna w ostatniej chwili złapała go za rękę. Spojrzał na nią zaskoczony. Ośmieliła się nieco tym chwilowym brakiem bijącego od niego chłodu.
-Ron, czy... czy ja naprawdę zrobiłam ci coś aż tak złego?- spoglądała na niego, szukając w jego oczach tej wcześniejszej czułości. Przez otwarte drzwi, do pokoju wleciał zimny, irlandzki wiatr. Deszcz zacinał powodując, że choć chłopcy nie zdążyli jeszcze wyjść całkiem na dwór, ich włosy ociekały wodą. Ron i Hermiona przez chwilę patrzyli tak na siebie w milczeniu pełnym napięcia, nagle jednak ku zdziwieniu dziewczyny, rudzielec ujął jej twarz i złożył na jej ustach pocałunek. Pocałunek, który choć był dla niej czymś nowym, obudził w niej wszystkie dawne emocje.
CZYTASZ
Tchnienie
FanfictionHermiona Granger utraciła wspomnienia w wyniku feralnego wypadku z przeszłości. Z bliskich jej osób odnalazła się jedynie ciocia, która postanowiła pomóc siostrzenicy rozpocząć nowe życie w innym kraju. Czy będzie ona w stanie ukryć przed dziewczyną...