Stał i patrzył prosto na mnie...
Nie wiem ile czasu trwało moje rozmyślanie ani jego wzrok na mnie. Stał i patrzył, jakby mnie nie poznawał, nagle jego usta uniosły się w lekkim uśmiechu. Szukałam w jego mimice twarzy cokolwiek, co by wyrażało jakąś złość, nienawiść, czy nawet szyderstwo. Nie znalazłam nic. Kompletnie nic. Wielkie zero. Nie wiedziałam, że Sam ma brata bliźniaka, ponieważ on nigdy nie patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy, no oprócz tego swojego złośliwego, który przyprawia mnie o mdłości na samą myśl. Nie zauważyłam, że ruszył w moją stronę. Szedł wolno, spokojnie, bez pośpiechu nie tracąc kontaktu wzrokowego ze mną. Te oczy, niegdyś mnie przeszywające do bólu dzisiaj były wesołe i jasne. Nie wiem czego się spodziewać. Zmienił się? Udaje? Żeby później mnie upokorzyc? Musze być przygotowana na wszystko, muszę się w pełni zamknąć w sobie nie zważając na jego obecność- to był mój plan na przetrwanie. Podszedł do mnie spokojnie i.......przytulił mnie? ŻE. KURWA. CO.?
Tego to się nie spodziewałam. Nie byłam na to przygotowana, nie wiedziałam co się dzieje, w co on gra. Ten uścisk wywołał na mojej skórze dziwne dreszcze. Nie wiem czy były one przyjemne, ale na pewno były mocne. Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś spoza mojej rodziny mnie przytulił. Nie pozwalałam się dotykać, bałam się dotyku, zawsze się odsuwalam. Odsunął się ode mnie i z uśmiechem zaczął:- Alex!? nie poznałem Cię. Jak ci minął lot?
Japierdole on ma chyba gorączkę. Cały czas stałam i patrzyłam się na niego z wybałuszonymi oczami. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniałam sobie, że nie wiadomo co może knuć, więc lepiej nie reagować na jego zaczepki i nie dać się ośmieszyć. W ułamku sekundy przybrałam postawę poważnej i niewzruszonej po czym odpowiedziałam:-Cześć- zaczęłam bez emocji rozglądając się po lotnisku, bo patrzenie mu w oczy nie wchodziło w rachubę. Nie mogłam przełamać tej traumy i nadal nie potrafię patrzeć obcym osobom w oczy.- Dobrze- wybrałam najkrótszą odpowiedź i chcąc zobaczyć jego reakcję, z szybkością światła spojrzałam na jego twarz, po czym powędrowałam oczami w głąb lotniska. Był zaskoczony. Pewnie dlatego, bo myślał, że nie będę w stanie nic powiedzieć, jak to zwykle się działo, gdy strach paraliżował moją mowę. A jednak zaskoczyłam gnoja. Żeby konkretnie go zlać wzięłam pokrowiec z gitarą na plecy oraz jedną walizkę do ręki i ruszyłam w stronę wyjścia. Sam szybko się obudził ze swojego zamyślenia i wziął pozostałe 2 walizki i podążył za mną. Dorównał mi kroku i zaczął:
- Stoję tu zaraz koło kosza- kiwnął głową w celu pokazania miejsca auta. Zaraz zaraz. Myśli, że dam się nabrać? To jest oczywiste, że gdy puści mnie przodem i podejdę do samochodu, od razu mnie ośmieszy, że podeszłam do innego wozu, zaczął by wyśmiewać mój wzrok i oczywiście zaczęły by się docinki, ze jestem za głupia i nic nie warta. Postanowiłam więc się zatrzymać i poczekać aż Sam pierwszy dotrze do auta. Jego brwi mocno się zmarszczyły, gdy zobaczył, że stanęłam w miejscu:
-Czemu nie idziesz? Masz ciężką walizkę? To zostaw ją a ja się po nią wrócę- Oj daruj sobie.. Widzę, że masz dzisiaj jakiś dzień dobroci czy coś, ale ja na to się nie nabiorę.
- Dam sobie radę, idź pierwszy- odpowiedziałam stojąc w miejscu i patrząc poważnie w jedno miejsce
-Ee...Okej?- odpowiedział zmieszany i podszedł do czarnego Jaguara, następnie wyjął z kieszeni kluczyki i patrząc na mnie nacisnął mały przycisk, przez który światła samochodu krótko mignęły. Żadnego żartu? Serio? To jest jednak jego auto- pomyślałam zaskoczona.
Odkąd przyleciałam nie zrobił mi żadnego przykrego żartu. To ewidentnie nie było w jego stylu, wręcz mnie to przerażało. Otworzył bagażnik i włożył do niego walizki. Widząc to ruszyłam się, aby zanieść swoje, ale mnie wyprzedził i podbiegł do mnie. Nie puściłam ich, więc chcąc mi je zabrać musnął moje palce i ponownie przeszył mnie ten dreszcz. Szybko je zabrałam i wsadziłam do kieszeni zielonej bomberki, którą miałam na sobie. Nie chciałam, aby dotykał mojej gitary, więc szybko pobiegłam i ułożyłam ją na siedzeniach z tyłu, po czym zajęłam miejsce pasażera. Niedługo po mnie on też zajął miejsce w aucie.
Nic nie mówiąc odpalił auto i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy, a w tle było słychać muzykę z radia, która była miodem dla moich uszu. Najlepsze covery FrogLeap, od których serce mi podskakiwało, a ręce same rwały się do grania. Miał ten sam gust muzyczny co ja. Moje serce na tą myśl skakało z radości, chociaż nie wiem czemu. Może cieszyłam się dlatego, że jest taka druga osoba jak ja? Taka, z którą będę mogła porozmawiać o muzyce, o technikach grania, chwytach i innych muzycznych sprawach. Ale to, że lubi tą samą muzykę co ja, nie świadczy o tym, że myśli podobnie na temat muzyki. Za dużo sobie wyobrażam..
Nim się obejrzałam, stanęliśmy pod wielkim, przepięknym domem. Był stanowczo za czysty jak na mieszkającego w nim 19-latka. Mógłby coś zrobić z tymi krzakami a zamiast nich postawić tam piękne kwiaty, no ale cóż to nie mój dom i wątpię, żebym miała coś do powiedzenia. Nie mam nawet zamiaru się odzywać.Wysiadł i od razu poszedł po walizki, ja natomiast rzuciłam się po moje dziecko i założyłam sobie na plecy:
- Chodź za mną pokaże ci twój pokój- powiedział podnosząc walizki i zmierzając w stronę drzwi. W środku było ładnie i czysto. Dominował jasny kolor. Było przestronnie i świeżo. Bardzo podobał mi się ten dom. Wyszliśmy po schodach do dużego korytarza, który miał trzy wejścia, dwa naprzeciwko siebie a trzeci na końcu. Weszliśmy do jednego. Był urządzony i bardzo dziewczęcy. Na pewno ciocia go urządzała bo Sam na bank tego nie zrobił.
Ta piękna ściana z kamienia przykuła moją uwagę. Cały pokój miał motyw drewna, który jakby uspokajał. Bardzo mi się spodobał:
-I jak się podoba?- zapytał wesoło wkładając ręce do kieszeni i oglądając pokój. Mam nadzieje, że tutaj od niego odpocznę. Że nie będę musiała go słyszeć ani na niego patrzeć.
-Jest świetny- powiedziałam to szczerze z uśmiechem na ustach, który pokazałam po raz pierwszy od przylotu. Teraz będę tu sama, i nikt mi nie będzie przeszkadzał. Nie będę na niego zważać, na pewno jego pokój jest gdzi.....
-Mój pokój jest zaraz na przeciwko- przerwał moje myśli swoim idiotycznym ale rozbrajającym uśmiechem- jakbyś czegoś potrzebowała to będę na dole w kuchni. Zadzwonię po obiad i jakby co to Cię zawołałam- uśmiechnął się wesoło i wyszedł zostawiając mnie ze zdziwieniem i przychodzącą złością na twarzy.
NIE WIERZĘ. PO PROSTU KURWA NIE WIERZĘ.
CZYTASZ
Zakochana w Kuzynie
Teen Fiction"Od dawna coś do niego czułam. Mimo tego, że wyrządził mi tyle zła zawsze mu wybaczałam. Nie mam bladego pojęcia co zrobić. Przecież nie powiem mu o swoich uczuciach, bo wyjde na idiotke. Zresztą jak zwykle." Poznaj historię Alex, która po wyjeździe...