#5

1.1K 28 0
                                    

Obudził mnie okropny ból głowy. Nie mogłam otworzyć oczu. Głowa mi pulsowała i przez to nie mogłam się podnieść, aby zobaczyć, która godzina. Po dłuższej chwili zebrałam w sobie wszystkie siły i mocno porwałam się do góry. Udało się, ale ból nie ustał. Powoli przekręciłam się, aby spojrzeć na zegar, który wskazywał godzinę 4:33. Postanowiłam, że zejde do kuchni po jakąś tabletkę, bo zaraz mnie chuj szczeli od tego bólu.
W wejściu do kuchni zobaczyłam siedzącą plecami do mnie sylwetkę chłopaka. Tylko tyle widziałam, bo oswietlał go blask księżyca. Nie wiedziałam co zrobić. Nie znałam tej sylwetki.

- Kto tu jest?- spytałam niepewnie

Nagle światło w kuchni się zaświeciło a przede mną stanął Samuel. CO ON TU ROBIŁ??!! Jest po 4 nad ranem a on siedzi u mnie w kuchni.
Był czymś wyraźnie rozbawiony.

-Bloom dawno się nie widzielismy- powiedział wolno i wyszczerzył się jak do sera. - W sumie nic się nie zmieniłaś. Dalej jesteś tak gruba i brzydka jaka zawsze byłaś.- zaczął się głośno śmiać a mnie zbierało się na wymioty- Co, znowu się rozbeczysz?- zapytał śmiejąc się jeszcze bardziej.

No to szykuje się powtórka z rozrywki. Nie mogłam się ruszyć. Po raz kolejny strach sparaliżował moje ciało. Stałam ze łzami w oczach wpatrzonych w tego potwora, który mnie skrzywdził, ale którego kochałam na zabój.

-Nnn...nnii- próbowałam wydukać

-Co??- Nikt Cię nie rozumie- drwił- po co się oddzywasz? Przecież i tak nie masz nic do powiedzenia. Takie grubasy jak ty powinny siedzieć w domu i się odchudzać a nie wypowiadać się na tematy, na których się nie znają- stał pewny i dumny z tego co powiedział- teraz możesz lecieć się poskarżyć, ale i tak oboje wiemy, że nic tym nie wskurasz.
Nagle za plecami usłyszałam głośne smiechy. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się cała rodzina, siedząca przy stole patrzaca prosto na mnie i smiejaca się w głosy.

- Oj kochanie i czym ty się przejmujesz?- zapytała przez śmiech mama- Przecież to tylko niewinne żarty. Czasem można się z siebie pośmiać. Samuel, kochany ty to zawsze miałeś talent do żartów, dawno się tak nie uśmiałam- śmiała się dalej.

Spojrzałam w dół i zobaczyłam pełno krwi splywajacej z moich ud i nadgarstkow. Wszystko zaczęło się rozmazywac. Chciałam uciec ale, nie moglam. Glowa bolała jeszcze bardziej a wśród niej echem odbijaly się słowa Samuela i mamy na zmianę.
"Jesteś nic nie warta"
"Nikt Cię nie kocha"
"Zostajesz z tym sama"
"Nie ma dla ciebie ratunku"
"Umiesz tylko beczeć"

-Mamo pomóż mi!
-Nie zostawiajcie mnie samej!
-Nie chce znowu przeżywać tego koszmaru!

Mamo.......
Tato......
Nie chce........

MAMO!!!!!

Zakochana w KuzynieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz