jeden.

4.4K 226 13
                                    

       - Nie pozwolę, żebyś kolejny wieczór spędziła przed laptopem.

Przewróciłam oczami, słysząc te słowa i nie zerkając nawet na moją przyjaciółkę. Becca potrafiła być upierdliwa, kiedy chciała. Znałam ją zbyt dobrze, żeby dać się zwieść jej słodkiemu wyglądowi. Długie blond włosy spływały kaskadami po jej ramionach i tak naprawdę nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nosiła je związane w kucyka czy nawet koka. Miała na sobie zwykłe dżinsy i tunikę a mimo to wyglądała zjawiskowo. Wciąż pozostawało tajemnicą, jak udawało jej się to uczynić. Miało to jednak pewnie związek z naturalnym pięknem.

       - Blanka, czy ty mnie w ogóle słuchasz?

    - Nie – odpowiedziałam ze znudzeniem. – Nigdzie nie idę z tobą i twoim chłopakiem. Kiedy zrozumiesz, że mam dość czucia się jak piąte koło u wozu? Umówiłyśmy się na babski wieczór, a jeśli nie jesteś w stanie znaleźć dla mnie czasu, w porządku. Ale ja zostaję w domu.

Na tym skończyła się nasza rozmowa. Becca opuściła mój pokój tak szybko, jak się w nim pojawiła. Wiedziałam dobrze, że wróci. Zawsze wracała. Potrzebowała tylko kilku godzin, żeby przestać być obrażoną pięciolatką.

Tak to właśnie działało. Denerwowałam ją, nie odzywała się do mnie przez krótki czas, ale wszystko wracało do normy, kiedy wyciągałam rękę na zgodę. Z boku mogło się to wydawać dość toksyczne, ale nie miałam zbyt wielu przyjaciół, więc nie chciałam i nie umiałam być wybredna.

Nie zdążyłam nawet ponownie skupić swojej uwagi na serialu, który akurat oglądałam, a w moim pokoju rozbrzmiał dźwięk nadchodzącego połączenia. Westchnęłam głęboko, nie ruszając się z łóżka.

      - Dlaczego kiedy jestem znudzona i mam ochotę gdzieś wyjść, nikt nie raczy zadzwonić, a gdy chcę zostać w domu, wszystkim nagle się o mnie przypomina?

Od małego lubiłam ze sobą rozmawiać. Mama od zawsze mi powtarzała, że świadczyło to tylko o moim prawidłowym rozwoju psychicznym. Nie miałam więc zamiaru walczyć z tym nałogiem. Kiedy mój telefon dał o sobie znać po raz drugi, z niechęcią wyciągnęłam rękę w stronę stolika, będąc zbyt leniwą, żeby się podnieść. Moje starania spełzły jednak na niczym i po chwili leżałam na podłodze z obolałą ręką. Zaklęłam siarczyście pod nosem, na klęczkach podeszłam do stolika i odebrałam połączenie.

      - Blanka! Myślałam, że się do ciebie nie dodzwonię! – po drugiej stronie odezwał się głos Claire. – Musisz mnie uratować!

Ta druga blondynka miała to do siebie, że wyolbrzymiała wszystko, co stawało jej na drodze.

      - Zostałam na lodzie, bądź w kinie za dwadzieścia minut! Kocham cię, pa!

Powoli odsunęłam aparat od ucha i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

      - Chyba sobie ze mnie żartujesz – mruknęłam do nikogo w szczególności.

Gdy już otrząsnęłam się z szoku, westchnęłam przeciągle i zerknęłam na swoje lustrzane odbicie. Droga do galerii zajmowała jakieś dziesięć minut, miałam więc jeszcze chwilę, żeby doprowadzić się do porządku.

Byłam zdenerwowana. Zaczął mi przeszkadzać fakt, że Claire znała mnie tak dobrze. Wiedziała, że jeśli da mi dojść do słowa, wymigam się ze spotkania. Będąc jednak sprytną drobną blondyneczką rozłączyła się i teraz nie odbierała, nieważne ile razy próbowałam się do niej dodzwonić.

Zrezygnowana narzuciłam na siebie bluzę z napisem BROKE, włosy zaplotłam w luźnego warkocza i byłam gotowa do drogi. Po drodze zgarnęłam z szafki klucze do mieszkania, telefon i paczkę chusteczek higienicznych. Na szczęście nie musiałam podkreślać już rzęs maskarą, ponieważ zrobiłam to rano przed pójściem do sklepu. Na pewno nie wyszłabym z domu bez makijażu, nawet jeśli była niedziela, a ja po prostu potrzebowałam świeżego pieczywa, bo taką akurat miałam zachciankę.

got dynamite » stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz