- Nadal nie wierzę, że dałam się na to namówić – mruknęłam, kiedy razem z Harry’m siedzieliśmy na sofie w salonie Claire. Było po 22 i aktualnie próbowaliśmy wprawić się w ten cały sylwestrowy nastrój.
- To nie twoja wina, że jestem taki irresistible (z ang. nie do oparcia).
- Chyba za dużo czasu ze mną spędzasz – wytknęłam mu, na co wzruszył ramionami i odstawił na stolik pustą szklankę po drinku.
- Wręcz przeciwnie – rzucił i za rękę pociągnął mnie na prowizoryczny parkiet. Claire poodsuwała wszystkie meble, żebyśmy mieli gdzie tańczyć. Nie było nas aż tak dużo, nieco ponad dwadzieścia osób. Niektórzy stali w kuchni i rozmawiali, bo tam nie było aż tak głośno, inni tańczyli, a reszta obserwowała tych tańczących, sącząc alkohol.
Chwilę później zdałam sobie sprawę, że z Harry’m naprawdę dobrze się bawiłam. Ciągle mnie rozśmieszał, ale też świetnie tańczył (jak na chłopaka oczywiście). Niedaleko nas tańczyła Becca ze Steve’m; uśmiechnęłam się w jej stronę, na co puściła mi oczko i spojrzała na mnie wymownie. No tak, nie spodziewałam się niczego innego.
Jakiś czas później z głośników popłynęła jedna z moich ulubionych piosenek Eda Sheerana. Podskoczyłam z radości i przyciągnęłam Harry’ego do siebie. Nachyliłam się, żeby mnie usłyszał i powiedziałam:
- Kiedyś do tej piosenki zatańczę na swoim ślubie pierwszy taniec małżeński.
Harry uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową, ale po chwili objął mnie w pasie. Położyłam głowę na jego ramieniu, oddychając głęboko, żeby uspokoić szaleńcze bicie serca. Wciąż byłam zmęczona po naszych wcześniejszych wygibasach.
Powoli kołysaliśmy się w rytm muzyki, a ja pod nosem śpiewałam tekst piosenki.
- Wiesz – wyszeptał mi do ucha. – Ta piosenka przestanie być dla ciebie taka osobista, bo od teraz będzie mi się zawsze z tobą kojarzyć. Naprawdę pięknie ci w tej sukience i podoba mi się twoja fryzura.
Odsunęłam się nieco, żeby móc spojrzeć mu w oczy i zmarszczyłam brwi.
- Harry… - ostrzegłam go a do mojego serca wtargnęło intensywne uczucie deja vú. Podejrzewałam, że pomyślał o tym samym, bo jego usta rozciągnęły się w półuśmieszku.
- Myślałem, że już się nie boisz.
Spuściłam wzrok na krótką chwilę, po czym pokręciłam głową. Nie wiedziałam sama, co oznaczał ten gest. Zacisnęłam dłoń na jego ramieniu i westchnęłam, bo moje myśli znów zaczynały się plątać. Być może nareszcie alkohol dawał o sobie znać.
- Blanka – wyszeptał i złożył całusa na moim zaczerwienionym policzku. Przechyliłam lekko głowę i palcami odgarnęłam mu włosy z czoła.
- Lumière over me* – zanuciłam razem z Edem, po czym jak na zawołanie oboje szeroko się do siebie uśmiechnęliśmy.
Harry spojrzał przelotnie na moje usta i sam ten gest sprawił, że zaczęły mnie łaskotać, jak gdyby domagały się uwagi. Wstrzymałam oddech, bo nie rozumiałam tego, co czułam.
Nie chcę się odsunąć.
Uderzenie serca później nasze usta złączyły się w pocałunku. Byliśmy zaplątani w objęciach, a mimo to chciałam być jeszcze bliżej niego. Ciepło warg obudziło we mnie uśpione dotychczas uczucie namiętności. Kiedy przygryzł moją dolną wargę, westchnęłam cicho i rozchyliłam usta. To wystarczyło, żeby uśmiechnął się nieco wprost do naszego pocałunku i przechylił głowę, pogłębiając go. Zatraciliśmy się w sobie, wymieniając westchnięcia, śmiechy i o wiele więcej. Po raz pierwszy od dawna ciało nie stanowiło dla mnie bariery, bo stało się jednością z umysłem. Harry śledził palcami rozgrzaną skórę moich ramion i zaczął muskać wargami szyję, przez co wpadłam w wir rozkoszy. Zadrżałam, kiedy w końcu odsunął się nieco i przeczesał palcami moje włosy. Czułam gorący oddech na ustach, ale wciąż nie otwierałam oczu. Nie zważając na otoczenie ucałowałam kącik ust Harry’ego i uśmiechnięta złożyłam policzek na jego ramieniu. Przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej i dalej kołysaliśmy się w tańcu, mimo że dźwięki Tenerife Sea** już dawno ucichły a w oddali słychać było odliczanie do rozpoczęcia nowego roku.
CZYTASZ
got dynamite » styles
Fanfic❝ (...) ocean czasu - chcemy czy nie - zawsze zwraca nam to, co w nim kiedyś pogrzebaliśmy. ❞ - Carlos R. Zafón