Rozdział 11

7.3K 230 3
                                    

    Tego wieczoru ucieknę z domu. Nie mogę wyjść za Aarona bez miłości. Schodząc zauważyłam rodziców.

- Ola my będziemy zaraz jechali ze wszystkimi a ty z Aaronem macie jechać razem chwilę po nas dobrze?- oznajmił mi tato

- Jak chcesz.

Po kilku minutach z góry zeszli rodzice chłopaka i moje rodzeństwo. Pożegnaliśmy się i ruszyli do wyjścia. Nie miałam spokoju bo Aaron krzyczał coś ze swojej sypialni. Niezadowolona wspięłam się po schodach. Otworzyłam drzwi. Chłopak stał ubrany w garnitur.

- Gdzieś ty była. Dobra nieważne. Za chwilę musimy iść. Jesteś już gotowa? - zapytał ubierając muszkę.

- Tak. Możemy już ruszać.

Jest taki szczęśliwy. Nie wie nawet co planuję. Mam tylko nadzieję, że nikt mi nie przeszkodzi. Wsiedliśmy do jego sportowego auta. Po około 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Jako dżentelmen chłopak otworzył mi drzwi. Podziękowałam i poszliśmy do środka. Kiedy przekroczyłam próg sali balowej oniemiałam z wrażenia. Trochę smutno mi się zrobiło, że wszyscy się tak postarali a ja chcę uciec.

Zawsze rodzice mi powtarzali, że najważniejsze jest szczęście moje i rodzeństwa, więc chcę być tylko szczęśliwa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zawsze rodzice mi powtarzali, że najważniejsze jest szczęście moje i rodzeństwa, więc chcę być tylko szczęśliwa. Udaliśmy się do naszego stolika, ale za nim tam się znaleźliśmy, ktoś zaczął mówić przez mikrofon.

- Serdecznie witamy naszych zakochanych. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dzisiejszego wieczoru idealne.

Tak, będzie jak stąd się wydostanę. Goście zaczęli składać nam życzenia. Po nich usiadłam do stołu. Podano posiłki i ciasta. Wszystko było naprawdę smaczne. Przypomniałam sobie o moim celu. Wymyśliłam, że po tańcach powiem, że idę  do łazienki a tak naprawdę to ucieknę. Jaka byłam uradowana jak ten gość powiedział, że  czas na tańce. Każdy wstał i dobrał się w parę. Chcąc nie chcąc musiałam być z Aaronem. Przetańczyliśmy kilka piosenek. Powiedziałam, że idę do łazienki. Oddaliłam się a on sam zaczął rozmawiać z Pelin i moją matką. Przepychałam się przez tłumy osób, aż dotarłam do wyjścia. Świeże powietrze otuliło moją twarz. Rozglądnęłam się i zobaczyłam motor mojego brata. Zaczęłam biec. Jak dobrze, że umiem na tym jeździć. Byłam już przy nim, ale ktoś piciągnął mnie w tył. Prawie upadłam. Spojrzałam na sprawcę. Moje serce przez chwile się zatrzymało a krew odeszła mi z twarzy. Był to Aaron. Po wyrazie twarzy mogę stwierdzić, że był cholernie zdenerwowany.

- Czy ty chciałaś uciec do cholery jak jakieś małe dziecko! - zaczął krzyczeć.

- Nie! Chciałam tylko się przewietrzyć. - broniłam się jak mogłam.

- Jasne i tylko stoisz obok motoru? Wiem co zamierzasz. Chcesz uciec i nue dopuścić do ślubu tak?

- Wiesz co tak. Mam dosyć tego! Zniszczyliście mój związek i jeszcze mam wyjść za mąż za kogoś kogo nie znam i nie kocham!

Aaron tylko się na mnie patrzył. Po chwili odparł.

- Jeśli chcesz, aby Alan miał jakąś przyszłość to wyjdziesz za mnie. Nie rozumiesz, że cie kocham!

Zostawił mnie samą. Wróciłam do sali. Dalej trwały tańce. Zrezygnowana i zagubiona usiadłam za stołem. Stwierdziłam, że nie chcę, żeby ktoś cierpiał z mojego powodu, więc nie będę utrudniać i niech się dzieje co chce.

Mój przyszły mąż Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz