Rozdział 12

7.5K 219 3
                                    

   
   Rozmyślając nad tym wszystkim, nie zauważyłam która wybiła godzina. Była już 24. Nigdzie nie widziałam moich rodziców i innych. Do sali weszli kelnerzy z wielkim tortem z zimnym ogniami. Wyglądał apetycznie. Na moje nieszczęście Aaron już zbliżał się do mnie. Wciąż był zły, widać było to po jego wyrazie twarzy.

- Chodź. Tylko żadnych numerów. Rozumiesz? - powiedział przez zęby.

Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo z całej siły pociągnął mnie za sobą. Na środku pomieszczenia znajdował się stół z ciastem. Obok niego stali w pół okręgu goście wraz z rodzicami i rodzeństwem. Chłopak dalej trzymał mnie za rękę. Razem podeszliśmy do nich. Jakiś młody kelner podał nam czarny nóż. Aaron wziął moją dłoń i wspólnie pokroiliśmy tort na kawałki. Kiedy każdy dostał porcję, udaliśmy się do naszego stolika.

- Jakie to szczęście widzieć was razem. Mam nadzieję, że się dogadujecie. - pani Nur nawet nie podejrzewa jaka jest prawda.

- Tak mamo, jest idealnie.

Tak po prostu świetnie. Najchętniej bym go udusiła.

- Jeśli tak to co myślicie na temat dzieci? - zapytała z usmiechem na twarzy.

Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak mi przeszkodził.

- Myślę, że po ślubie postaramy się o nie. Chciałbym mieć syna a potem córkę. - odparł a mnie zrobiło się słabo.

- To cudowne. Prawda?

- Jestem tego samego zdania, lecz najpierw musimy urządzić ślub i wesele. - odpowiedziała z entuzjazmem moja rodzicielka.

Jestem wściekła na Aarona za te słowa. Nawet nic o tym nie wspomniał. Niech sobie dalej marzy. Nie pozwolę mu się do mnie zbliżyć. Z drugiej zaś strony nie chcę, żeby zrobił coś Alanowi. Muszę wymyślić jakiś plan. Po godzinie wszyscy wyszli. Chłopak zabrał mnie do samochodu. Przez całą drogę nic się nie odzywał. Gdy dotarliśmy do domu, zdjęłam szpilki i schowałam do szafki. Poszłam do sypialni. Z trudem udało mi się wydostać że sukni. W łazience wzięłam gorący prysznic. Ubrałam swoją piżamę i położyłam się do łóżka. Niestety do pokoju ktoś wszedł.

- Śpisz? - zapytał

- Nie. Co chcesz?

- Przypominam tylko, że jutro wyjeżdżamy o 7 rano. Dobranoc.

Aaron wyszedł zamykając drzwi. Kurde! Zapomniałam o tym. Muszę spakować potrzebne ubrania i rzeczy. Wstałam i podeszłam do szafy. Do walizki włożyłam kilka sukienek, bluz, koszulek, spodni i spodenek. Do tego ładowarkę, słuchawki, pieniądze i kosmetyki. Kiedy skończyłam, wróciłam z powrotem do łóżka. Włączyłam Facebook. Przeglądałam też różne portale. Na jednym był post o naszych zaręczynach. Nie mam pojęcia skąd oni o tym wiedzą, przecież nie jestem córką prezydenta, tylko biznesmena. Odpuściłam i położyłam się spać.

************************************

    Rano obudził mnie dźwięk budzika. Była godzina 5.30. Tak mi się nie chciało wstawać, ale w końcu to zrobiłam. Weszłam leniwie do łazienki. Użyłam truskawkowego szamponu i wanilowego żelu. Po umyciu, owinęłam się niebieskim, puchatym ręcznikiem. Wkroczyłam do pokoju. W dużej, podłużnej komodzie znalazłam idealne ubrania na dzisiaj. Były to krótkie czarne spodenki z koronką i biały podkoszulek. Na dworze było strasznie gorąco. Przed lustrem wykonała makijaż składający się z podkładu, pudru, eyelinera i tuszu do rzęs. Gotowa ruszyłam w stronę schodów. Weszłam do jadalni, gdzie spotkałam wszystkie osoby.

- Ola mam nadzieję, że jesteś gotowa. Zjedz coś. - powiedziała mama

- Taa. Chyba tak

Wybrałam jajecznicę ze szczypiorkiem i szynką a do tego zieloną herbatę. Kocham takie jedzenie! Kiedy skończyłam jeść, wróciłam na górę. Z dołu jeszcze słyszałam głos mamy informujący, że za pół godziny mam zejść. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciół, aby poinformować ich o moim dzisiejszym wyjeździe. Nim się obejrzałam minął czas. Zeszłam do salonu i zastałam Aarona.

Nie zauważył mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie zauważył mnie. Muszę przyznać, że słodko wygląda, gdy mnie nie prześladuje. Patrzyłam się na niego, kiedy mój brat popchnął moją drobną osobę na podłogę.

- Siostra nie ukrywaj, że podoba Ci się     Aaron- oznajmił z wielkim usmiechem na twarzy.

- O co ci chodzi?

- O nic.

Nie chciałam już słuchać wywodów Jackoba na temat mojej,, miłości'.




Mój przyszły mąż Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz