Rozdział 11

1.4K 60 4
                                    

POV. Matthew

Siedzieliśmy w kuchni razem z moim małym jedząc śniadanie i rozmawiając przy tym. Nagle wparował do nas mój Beta.

- Alfo możesz teraz pójść że mną do swojego biura, to sprawa nie cierpiąca zwłoki. - Powiedział wszystko na jednym oddechu, widać było, że nie żartuję.

- Już idę, a ty wampirku dokończ śniadanie i idź do pokoju, masz nigdzie nie wychodzić, dobrze? - Rozkazałem Codyemu.

- Dobrze, już idę. - Podniósł się z krzesła, a następnie podszedł do mnie by złożyć na moim policzku pocałunek, oczywiście musiałem się schylić, ponieważ był on niższy o głowę, zobaczyłem jeszcze tylko jak znika za drzwiami i ruszyłem za przyjacielem.

- Więc co to za sprawa? - Spytałem unosząc jedną brew do góry.

- Twój ojciec dowiedział się o twojej bratniej duszy, więc postanowił przyjechać tu aby zobaczyć ,,te wyjątkową wilczyce". - Tu zrobił cudzysłów wymownie na mnie patrząc.

Wiedziałem o co mu chodzi. Przecież nawet moje całe stado nie zna nastolatka, lecz ci co mieli zaszczyt go zobaczyć nie byli zbytnio zadowoleni, a co dopiero będzie z ojcem. Westchnąłem przecierając twarz dłońmi.

- Wiadomo kiedy będzie? - Zapytałem blondyna.

- Podobno dziś popołudniu. - Powiedział słabo, a ja zbladłem.

To nie tak, że boję się taty, tylko faktu, że nie zaakceptuje mojej kruszynki, a to może go zasmucić.

- Więc każ zebrać się wszystkim wilkołaką na uczcie, w końcu muszę też przedstawić Codyego im. - Rozkazałem, zamyślając się.

To chyba dobry moment, w końcu będzie ojciec i cała sfora. Nawet nie zauważyłem kiedy mój przyjaciel opuścił gabinet. Muszę też powiedzieć o tym mojemu mate. Poszedłem więc do pokoju, gdzie roznosił się słodki zapach mojego kochanka, który w połączeniu z moim dawał idealną mieszankę. Siedział na łóżku rysują coś. Chyba mnie nie zauważył. Przygryzł lekko kawałek swojego kciuka zastanawiając się nad czymś. Pożądanie we mnie rosło, ale musiałem się opanować.

- Już jestem. - Uśmiechnąłem się podchodząc do niego.

- To dobrze. - Odwzajemnił gest.

Usiadłem koło niego, aby mu powiedzieć o spotkaniu. Niestety nie było mi to dane, ponieważ usiadł na mnie okrakiem całując moje usta. Nie powiem, spodobało mi się to, lecz musiałem przekazać mojemu maluszkowi te informacje.

- Mmm... To bardzo przyjemne, ale muszę ci coś powiedzieć. - Sapnąłem przymykając oczy.

- No to mów. - Oderwał się ode mnie z uśmiechem.

- Mój tata przyjeżdża, a ty masz się z nim spotkać, przy okazji poznasz też całą moją wahate. - Powiedziałem mu w prost.

Chłopak zrobił wielkie oczy i uchylił usta ze zdziwienia. Wiedziałem, że będzie to dla niego szok, zresztą dla mnie też był, a dla kogo by nie był? Wszystko jest spoko i w ogóle, a tu nagle dowiadujesz się od swojego przyjaciela, że przyjeżdżaj twój rodzic aby poznać ,,twoją wybrankę", nawet nie wiedząc, że ona to tak naprawdę on.

- Och, a kiedy tak dokładnie będzie? - Spytał rozkojarzony.

- Za parę godzin, Omegi przygotują ucztę, na które Cię mu przedstawię oraz całemu stadu. - Spojrzałem mu w oczy, widać było w nich lekkie niezadowolenie.

- Okej, a... - Zaczął mówić, lecz przerwałem.

- Nie martw się, będzie dobrze i jeszcze jedno... Bo mój ojciec nie wie, że jesteś o wiele młodszym ode mnie chłopakiem, a na dodatek wampirem. - Powiedziałem ściszonym głosem.

- Jakoś damy radę nie? - Uśmiechnął się lekko.

Nie odpowiedziałem mu już nic tylko odwzajemniłem gest całując go przy tym w czoło.

--------
No trochę mnie nie było, mam nadzieję, że rozdział się podoba.

Love is Love ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz