Rozdział 14

1.2K 40 10
                                    

⚠️⚠️⚠~~~~~~~~~~~~⚠️⚠️⚠️
Uwaga na dole ważną notką i pytania, więc byłabym bardzo wdzięczna gdybyście przeczytali i odpowiedzieli.
⚠️⚠️⚠️~~~~~~~~~~~~⚠️⚠️⚠️

POV. Cody

Nie spałem przez całą noc, a wszystko przez mojego kochanego ojca, który postanowił wypowiedzieć wojnę. Matt wcale nie spał lepiej, bardzo się stresował, widać było gołym okiem, że bardzo mnie kocha i nie chce aby stała się mi jaka kolwiek krzywda. Teraz razem siedzimy w jadalni jedząc śniadanie.

- Kochanie... - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego przeznaczonego.

- Tak? - Zapytałem trochę bojąc się tego co starszy może powiedzieć.

- Myślałem ostatnio i doszedłem do wniosku, że powinieneś narazie wyjechać do moich rodziców, tam podczas wojny będziesz bezpieczny. - Rzekł, a ja przyglądałem mu się z otwartymi ustami.

- Nie ma mowy! - Krzyknąłem natychmiast. - Nigdzie się stąd nie ruszam!

- Ale... - Zaczął, lecz szybko mu przerwałem.

- Żadnego ale, zostaje i nie kłóć się ze mną bo i tak wiadomo że postawię na swoim. - Rzekłem z dumnym uśmiechem na ustach.

- No dobrze, jednak będziesz musiał  wyjechać tak szybko jak się da kiedy będzie zbyt niebezpiecznie. - Odpowiedział, a następnie złączył nasze usta.

Po śniadaniu

Właśnie razem z Mattem stoimy na środku ogromnej polany, która robi za pole treningowe i siłownie. Teraz dopiero mogę dostrzec ile wilkołaki mają siły i energii. Wilcza armia radzi tu sobie bardzo dobrze, ale co się stanie gdy dojedzie do ostatecznego starcia? Co prawda na treningi mamy jeszcze tydzień, lecz moja wampirza rasa ma tyle samo... Wolę trwać w wierze, że wygramy bez wielu ofiar, choć raczej to nie możliwe, przecież wojna pochłania wszystko, niszczy miasta, wsie, lasy, zabiera członków rodziny. To wojna, której nie da się uniknąć bez strat...

Z mojego zamyślenia wyrwał mnie krzyk tego debila, mojego kochanego, wręcz idealnego partnera (ale i tak debila). Mówił coś do członków jego, a raczej już naszej, wahaty o zwiększeniu tempa i większej czujności. Z tego co wiem stan fizyczny każdego wilkołaka poprawi się w noc pełni, a podwoi jeśli ja i Matt połączymy się na dobre, czego zresztą nie mogę się doczekać. Chce abyśmy w wilczym świecie byli już tak jakby po ślubie, ponieważ ugryzienie przed pełnią oznacza zaręczyny, a owe noszę na złączeniu szyi i ramienia, teraz co prawda wygląda jak zwykłe ugryzienie, ale potem zmieni się w coś w rodzaju tatuaża. Znowu czyjś krzyk wyrwał mnie z zamyślenia, lecz teraz krzyczał młody chłopak, który spadł ze ścianki wspinaczkowej. Wilk nie wstawał jednak wiedziałem, że wszystko u niego dobrze, po prostu był zbyt zmęczony. Postanowiłem więc poprosić Matta o przerwę dla naszych ,,kadetów".

- Może niech teraz odpoczną, przyda im się to, bo jeśli będziesz ich tak męczył to napewno nie wygramy - Spojrzałem na niego z maślanymi oczami.

- Masz rację, CHŁOPAKI PRZERWA! - Zawołał w ich stronę, a następnie pocałował mnie w policzek uroczo się uśmiechając co odwzajemniłem.

Wiedziałem też wdzięczne miny i słyszałem podziękowania każdego kto obok nas przechodził aby usiąść koło pobliskiego stawu lub się w nim wykąpać, w końcu po takim treningu i to w tak upalnym dniu tylko tego potrzeba do szczęścia, no i może krwistych steków, ale wszystkiego mieć się nie da.

45 minut później

Przerwa się skończyła i każdy wrócił do ćwiczeń, na których spędziliśmy resztę dnia, nie sądzę aby następnie wyglądały inaczej, no może poza tym przed wojną, czyli dniem pełni.

~~~~~~~~~~~~
Siema! Wróciłam z dość długiej nieobecności, ale nie będę się tu rozgadywać bo pewnie zanudze wąs historią mojej nieobecności 😂🤗
Ale mam dwa pytania:
1. Rozdział się podobał?
2. Czy usunąć książkę?
Ponieważ po części myślę o usunięciu.

A teraz miłego dnia lub nocy wszystkim!!! ❤✌

Love is Love ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz